czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział ósmy



Notka pod rozdziałem!
*

FAYE
To było dobre popołudnie, w końcu od tylu dni oderwałam się od tych obsesyjnych myśli i poczułam się... dobrze. Uśmiechnęłam się do dziewczyny, która pomogła mi poskładać brudne naczynia na tackę. Chyba nawet chodziła ze mną do jednej szkoły, grzecznie spytałam czy ona i jej koleżanki chcą czegoś jeszcze, a gdy odmówiła podała mi banknot mówiąc, że nie chce reszty. Wzięłam swoją tackę, a następnie ruszyłam wolnym krokiem do baru. Green było miejscem, w którym bywałam dość często - szczególnie, gdy pogoda była do bani, a ja i Corrie nie miałyśmy lepszego pomysłu. Mike był synem właścicieli, moim znajomym, którego poznałam właśnie przez to, że tak często tu bywałam. Był o dwa lata starszy, sympatyczny, nieco wyższy ode mnie i zawsze się uśmiechał od ucha do ucha, chociaż praca w miejscu, które należało do jego rodziców zdecydowanie nie była spełnieniem jego marzeń. Mike miał dziewczynę, która czasami mu pomagała ale przez to, że gdzieś wyjechała chłopak zadzwonił do mnie prosząc o pomoc w barze i narzekając na tłumy ludzi, którzy dzisiaj przyszli do tego miejsca. Od razu się zgodziłam, tylko możliwość ciągłej pracy mogła mnie odciągnąć od myśli o pewnym chłopaku... Przez ostatnie dni byłam zła, tak strasznie zła, że czułam wewnętrzny gniew, z którym nie potrafiłam sobie poradzić. Nie wiem czemu obwiniałam się tym wszystkim? Jakby to ode mnie zależało jak zachowuje się Justin. Starałam się w to nie wplątać zbyt mocno, chciałam uniknąć tego jak czuję się teraz... jak widać nie udało mi się. Najgorsze jednak było poczucie winy. Jakbym to ja miała na to jakiś wpływ. Potrząsnęłam energicznie głową. Koniec z myśleniem o nim - zarządziłam w myślach. Odniosłam tackę i odstawiłam brudne naczynia, a następnie kontynuowałam swoją pracę.
Wszystko szło świetnie. Ludzie składali zamówienia, a ja je im wręczałam. W ogóle nie czułam zmęczenia, byłam zadowolona z siebie i ze swojej pracy. Dziwiło mnie tylko to, że tyle osób pojawiło się akurat dzisiaj, w środku tygodnia w Green. Zazwyczaj to w weekendy lokal pękał w szwach ale dla mnie najważniejsze było to, że Mike i jego rodzice zarobią sporo kasy, a ja mam jakieś zajęcie. Właśnie wracałam z pustą tacą do baru, gdy zauważyłam jak Mike ze złością niemal rzuca dwoma butelkami piwa. Przyśpieszyłam zaciekawiona jego zachowaniem. Ktoś (lub coś) naprawdę musiał go zdenerwować. Przystanęłam po przeciwnej stronie opierając łokcie o blat baru, Mike westchnął głośno i wyciągnął kolejne butelki. Spojrzał na mnie, a jego twarz wcale nie złagodniała.
- Mike wszystko w porządku? - spytałam z troską.
- Jestem wściekły - wyburczał.
- Widzę.
- Zrób dla mnie coś jeszcze... proszę - uśmiechnął się lekko, ale widać było po nim, że wcale nie ma na to ochoty. - Zanieś to do tamtego stolika, bo jeśli ja tam pójdę komuś stanie się krzywda - dodał z wyraźnym obrzydzeniem i złością. Bez zastanowienia skinęłam głową, a Mike odetchnął z ulgą. To przecież tylko zamówienie. Chłopak wskazał mi ręką kierunek, cofnęłam się rzucając spojrzenie we wskazaną stronę, a mój żołądek najpierw się ścisnął, a potem wykonał fikołek. Poczułam coś dziwnego w swoich kolanach, jakby stały się z waty, a moje serce zabiło mocno. Zamknęłam oczy na chwilę modląc się w myślach, by Justin i jego kumple rozpłynęli się w powietrzu. Ale to oczywiście się nie stało. Nie mogłam w to uwierzyć, że właśnie teraz, gdy w końcu naprawdę moje myśli były wolne od niego on sobie od tak siedzi ze swoim kumplami. A ja muszę do nich podejść i nie mam innego wyboru. Czułam jak krew buzuje mi w żyłach, jak ciśnienie rośnie. Przygryzłam usta podchodząc bliżej, ociągałam się tak bardzo jak było to tylko możliwe. Powtarzałam sobie w myślach, że nie mogę na niego spojrzeć.
- O! Cześć Faye! - krzyknął Jaxon zaskoczony moim widokiem. Spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz i zauważyłam jak rzuca krótkie spojrzenia to mi to chyba swojemu bratu. Wyglądał jakby w ogóle nie przejmował się tym, że ostatnio unikałam go tak samo jak reszty jego znajomych. To było trochę żałosne z mojej strony, ale  skoro Justin nie chciał mieć ze mną nic wspólnego ja nie chciałam mieć nic wspólnego z nim i jego znajomymi... to znaczy chciałam, ale nie miałam takiej możliwości.
- Hej Jaxon - odpowiedziałam cicho. Czułam się niepewnie, dłonie drżały mi ze zdenerwowania. Atmosfera była z każdą sekundą coraz dziwniejsza i sztywniejsza. Złapałam za dwie butelki i odstawiłam je na stoliku.
- Pracujesz tutaj? - spytał Ryan. Byłam zaskoczona tym, że w ogóle się do mnie odzywają... ja wolałabym tego uniknąć. Najgorsze było jednak to, że czułam na sobie spojrzenie. Non-stop. Czyjeś oczy niemal wypalały dziury w mojej skórze, co uniemożliwiało mi racjonalne myślenie. Czułam się coraz słabiej, z trudem łapałam oddech.
- Uh - bąknęłam, - nie. Mike to mój znajomy... poprosił mnie o pomoc - wyjaśniłam. Chciałam odejść jak najszybciej i zniknąć z zasięgu ich wzroku. A raczej JEGO wzroku. Szło mi tak dobrze, w ogóle o nim nie myślałam. Chciało mi się płakać. Nawet nie wiem czemu.
- Może usiądziesz z nami?
Rozchyliłam usta, a moja dłoń zatrzymała się w powietrzu na dźwięk jego słów. W końcu odwróciłam głowę w jego kierunku. Wyglądał cholernie dobrze. Miał zmierzwione włosy, a jego oczy śledziły każdy mój ruch. Widziałam, że jego szczęka się zaciska jakby w ogóle nie planował tego powiedzieć na głos.
- Nie - pokręciłam głową czując wzbierający się we mnie żal. - Nie znam cię - wzruszyłam niby obojętnie ramionami - kojarzę ale nie znam i nie mam w zwyczaju rozmawiać z obcymi ludźmi, a tym bardziej siedzieć z nimi, gdy ktoś, kto ma odrobinkę szacunku do innych prosi mnie o pomoc - wyrzuciłam to z siebie niemal na jednym wdechu. Szybko odstawiłam butelki i mocno zacisnęłam palce na tacy. Czułam gorące łzy pod powiekami i okropnie bałam się, że zaraz spłyną moich policzkach. Czułam do niego żal. Co takiego zrobiłam, że zostałam zepchnięta na dalszy plan? No właśnie. Justin był po prostu bezczelny jeśli myślał, że od tak usiądę obok niego i będę udawać, że wszystko jest w porządku.
- Chcecie coś jeszcze? - mój głos lekko się załamał. Odchrząknęłam udając na wszelki wypadek, że to tylko chrypka, chociaż łzy już błyszczały w moich oczach. Czułam na sobie spojrzenia wszystkich chłopaków siedzących przy stoliku. Atmosfera zagęściła się jeszcze bardziej, a napięcie niemal sięgało zenitu. Czekałam, aż któryś w końcu się odezwie. Chciałam od nich odejść jak najszybciej.
- Nie - zimny ton głosu Justina był jak wiadro lodowatej wody. Pośpiesznie skinęłam głową odwracając się na pięcie. Wzięłam głęboki oddech odrzucając do tyłu włosy, uśmiechnęłam się sztucznie widząc, że chłopak ze szkoły podnosi do góry rękę dając mi znać, żebym podeszła do jego stolika. Może nie byłam tutaj  tak naprawdę pracownikiem ale musiałam się zachowywać profesjonalnie. Tego wymagał ode mnie Mike, jego rodzice i ja sama od siebie. Chciałam się rozpłakać ale nie mogłam tego zrobić, w dodatku wciąż czułam na sobie czyjeś spojrzenie... Spojrzenie Justina. Ponownie westchnęłam starając się to zignorować. Zatrzymałam się przy stoliku i nim zdążyłam rzucić jakąś profesjonalną uwagą chłopak, który mnie zawołał odezwał się pierwszy.
- Hej kochanie - przywitał się. Spojrzałam na jego twarz i już wiedziałam kim jest. Walker był w drużynie piłkarskiej w naszej szkole, był naprawdę dobry w tym co robił. Ale nie znałam go z tego powodu, ani nie przez to, że mi się podobał czy coś w tym rodzaju. Chociaż faktycznie był całkiem przystojny. Kojarzyłam go, bo już nie raz, nie dwa słyszałam jak sprzeczał się z Justinem. Czasami dochodziło pomiędzy nimi do przepychanek, nie wiedziałam dlaczego ale skoro tu był i skoro uśmiechał się do mnie, wydawał się być miły to czyż nie była to idealna okazja na malutką zemstę? Poczułam rumieniec na policzku i uśmiechnęłam się nieco szerzej w kierunku Walkera.
- Hej - skinęłam głową.
- Mogłabyś coś dla mnie zrobić? - spytał odchylają się do tyłu spoglądając na swojego kolegę i na dziewczynę, której w ogóle nie znałam. Przymrużył oczy sprawdzając czy ktoś jeszcze nas podsłuchuje. Aż w końcu jego spojrzenie padło na mnie, miał bardzo przenikliwy wzrok. Jakbym w ogóle nie miała na sobie ubrań. Na szczęście miał całkiem ładny uśmiech. - Chciałbym żebyś coś mi przyniosła... możesz to zrobić?
Był bardzo uprzejmy. To w ogóle nie było wymuszone, on po prostu był miły i dobrze wychowany. Nie był dupkiem, nie był najpopularniejszym dzieciakiem, był zwykłą osoba, która dostała się do drużyny piłkarskiej i, która nie robiła z siebie gwiazdy czy niewiadomo kogo.
- To zależy od tego co chcesz? - odpowiedziałam uśmiechając się do niego. Wciąż było mi przykro i wciąż miałam ochotę się rozpłakać, ale nie mogłam tego teraz zrobić, więc po prostu grałam swoją rolę.
- Chciałbym dostać sok pomarańczowy dla mojej koleżanki - wskazał na dziewczynę. - I gdybyś mogła przymknąć oko i podać mi lane piwo? Jeśli nie to w porządku, zrozumiem.
- Nie ma problemu - odpowiedziałam. Tak, to prawda... prawdopodobnie nikt w tym miejscu nie jest jeszcze pełnoletni, ale ludzie muszą sobie radzić, więc rodzice Mike'a sprzedają alkohol nastolatkom. W końcu z tego się utrzymują. - Chcecie coś jeszcze?
- W zasadzie jest jeszcze jedna sprawa... ale później o to zapytam - puścił mi oczko. Poszłam do baru i na chwilę zniknęłam na zapleczu, gdzie wzięłam kilka głębokich oddechów. Musiałam na chwilę zostać sama, a Walker i jego znajomi zdecydowanie mogli poczekać. Ukryłam twarz w dłoniach pokazując swoje prawdziwe emocje na ułamek sekundy.
- Faye? - usłyszałam głos Mike'a za sobą. - Wszystko w porządku?
Odwróciłam się w jego kierunku z zagryzionymi ustami. Kilka łez spłynęło już po moich policzkach.
- Tak - odpowiedziałam na co on wywrócił oczami.
- Kiepsko kłamiesz. Co się stało? Ktoś był dla ciebie niemiły, powiedział albo zrobił coś?
- Tak jakby - westchnęłam. - Ale to nic takiego, już wracam do pracy.
Nerwowo wygładziłam materiał swojego fartuszka, a następnie starłam łzy, które zostawiły mokre ślady na moich policzkach.
- Faye - karcący głos chłopaka sprawił, że spuściłam wzrok. - Powiedz mi przez kogo płacisz, a zaraz wyrzucę tego frajera albo idiotkę.
- Przestań Mike. Nic mi nie jest... tutaj chodzi o starą sprawę. Przyrzekam.
- Ale...
- Nic mi nie jest - powtórzyłam. Wyszczerzyłam się sztucznie wymijając go i chcąc wrócić do pracy. uy
- Stój - złapał mnie za rękę - nie wierzę ci Faye. Nie będziesz już zanosić zamówień, poradzę sobie sam. Po prostu stań za barem, okej?
- Ale mam zamówienie i...
- Jakie?
- Pomarańczowy sok i lane piwo dla Walkera. Wiesz, który to, prawda?
- Tak - odpowiedział. - Ogarnij się i zaraz wróć do pracy, w porządku? - pokiwałam potulnie głową. Mike był bardzo troskliwy w stosunku do mnie, a w zasadzie byliśmy tylko znajomymi. Mogłam sobie tylko wyobrażać jak traktuje swoją dziewczynę, która swoją drogą była równie sympatyczna co Mike.
- W porządku.
- I jeszcze jedno... bez względu na to jaki dupek doprowadził cię do łez nie jest ciebie wart Faye.
Wyszedł zostawiając mnie samą. Wcale się z nim nie zgadzałam. To bardziej ja nie byłam warta Justina, a nie on mnie. Nie przeżywałabym tego tak bardzo gdyby Justin chociaż powiedział mi dlaczego się tak zachowuje. Łzy znowu zabłyszczały w moich oczach, mocno potrząsnęłam głową nie pozwalając im spłynąć. Wypuściłam powietrze ze świstem, a następnie wyszłam z zaplecza. Mieliśmy nowy system, Mike podchodził do mnie i mówił czego potrzebuje, a ja ustawiałam to na jego tacy. Po jakimś czasie podszedł do mnie Walker, oparł się nonszalancko o bar pokazując swoje zęby.
- Myślałem, że do mnie wrócisz Faye - powiedział uśmiechając się. - Twój kolega powiedział mi jak masz na imię, mam nadzieję, że nie masz mu tego za złe?
- Nie... to w końcu tylko imię - odpowiedziałam obojętnie. Straciłam ochotę na jakąkolwiek zemstę, w ogóle nie chciałam teraz z nikim rozmawiać. No, może z Corrie. Ale ona była zajęta swoją rodzinną kolacją w restauracji po drugiej stronie miasta.
- Hej, - powiedział przymrużając oczy i przechylając głowę - czemu jesteś smutna?
- Nie jestem - zaprzeczyłam.
- Płakałaś - zauważył. - O tutaj, - nachylił się jeszcze bardziej i przesunął palcem po moim policzku. Zastygłam pod wpływem jego dotyku i spuściłam zażenowana wzrok. Nienawidzę tego uczucia, gdy ludzie wiedzą, że płakałam. Nienawidzę okazywania uczuć, a już szczególnie przed obcymi osobami. Cofnęłam się zaciskając usta w prostą linię.
- Spokojnie kochanie, - uśmiechnął się przyjaźnie - tak myślałem, że coś musiało się stać i dlatego nie wróciłaś. Pamiętasz jak mówiłem, że będę chciał od ciebie coś jeszcze?
- Pamiętam.
- To trochę żenujące - nerwowo potarł czoło, a potem położył płasko dłonie na blacie. - Będziesz się ze mnie śmiała.
- Dlaczego miałabym się śmiać?
- Bo widzisz... mam problem.
- Jaki problem?
Mówił w taki dziwny, zagadkowy sposób, a ja chciałam żeby już mi powiedział o co chodzi.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Tak - pokiwałam energicznie głową patrząc na niego z większą ciekawością. Chłopak westchnął krótko i sięgnął dłonią do kieszeni swoich spodni. Wyciągnął telefon, a potem położył go przede mną. Zastanawiałam się o co mu chodzi... zepsuł mu się czy co?
- To jest mój problem - wyjawił szeptem. - Możesz się nachylić? Nie chcę by wszyscy o tym wiedzieli. - Zmarszczyłam czoło, a potem zrobiłam to o co prosił. Byłam po prostu ciekawa. Patrzyłam mu prosto w oczy czekając na to co powie. Rozglądnął się na boki jakby znowu sprawdzał czy ktoś podsłuchuje.
- Więc?
- To... - zaczął szeptem przesuwając telefon jeszcze bliżej. - W tym telefonie nie ma twojego numeru.
Zamrugałam energicznie nie potrafiąc uwierzyć, że te słowa opuściły jego usta. Nie mogłam się opanować parsknęłam głośnym śmiechem odchylając głowę do tyłu. Z trudem łapałam powietrze patrząc na zadowolonego z siebie Walkera.
- Nie mogę uwierzyć, że naprawdę to zrobiłeś - odpowiedziałam w końcu z uśmiechem. Dawno się tak strasznie nie śmiałam. Pomijając fakt jakie to było głupie i naprawdę suche spodobało mi się. Złapałam w ręce jego telefon i wbiłam ciąg cyferek.
- Naprawiłam twój problem - powiedziałam ze śmiechem. Walker uśmiechnął się do mnie i cmoknął mnie w policzek. Zrobiłam ogromne oczy czując jakby moje ciało zostało sparaliżowane. Nie wiem skąd się to we mnie brało, ale nie lubiłam dotyku ludzi, których nie znałam. Nawet jeśli był to w miarę przystojny chłopak.
- Do zobaczenia później - triumf w jego głosie sprawił, że poczułam się głupio. Odszedł zostawiając mnie samą, z jeszcze większym poczuciem winy i uczuciem jakbym była najgłupszą osobą na świecie.

*

Byłam tak strasznie zmęczona całym tym dniem, a najgorsze było to, że rano miałam wstać i iść do szkoły. Na szczęście mogłam liczyć na Corrie, która spała obok mnie na swoim łóżku. Nikt w moim domu nie wiedział o tym, że pomagałam Mike'owi, myśleli, że całe południe spędziłam u niej i po prostu postanowiłam zostać na noc. A prawda była taka, że w życiu nie pozwoliliby mi pracować w takim miejscu jak Green, więc musiałam troszkę skłamać. Przeciągnęłam się i odwróciłam na drugi bok, obstawiałam, że jest może trzecia albo czwarta w nocy. Nie mogłam spać nie dlatego, że Walker mnie pocałował w policzek, ani nie dlatego, że dałam mu swój numer. Po prostu... w mojej głowie nadal był Justin. Coś ciągle mnie do niego pchało, chciałam z nim rozmawiać. Chciałam z nim spędzać czas... chciałam żeby mnie chociaż polubił. Łzy spływały po moich policzkach, a kącik ust nawet nie chciały się unieść do góry. Pociągnęłam cicho nosem bojąc się, że obudzę swoją przyjaciółkę, która spała obok. Odwróciłam się do niej plecami patrząc w okno. Ciekawe czy Justin o mnie myśli? Czy pojawiłam się w jego głowie chociaż na dwie minuty? To bolało. W filmach i w książkach chłopak, w którym jest zakochana główna bohaterka przychodzi do niej w środku nocy, zakrada się do jej pokoju chcąc wyjaśnić wszystkie żale. Ale w prawdziwym życiu nie ma takich sytuacji. W prawdziwym życiu osoby, które ci się podobają po prostu milkną i nie chcą z tobą nawet rozmawiać. Usłyszałam wibrację na półce i pomyślałam, że to może być Walker, albo... nie wiem kto. Ale gdy podniosłam telefon serce niemal wyskoczyło mi z piersi. To była wiadomość od niego. Podniosłam się wyżej wpatrując się w ekran przez kilka długich minut, podczas których zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Faye? - Cholera, obudziłam Corrie. - Co jest z tobą? Zaczynam się naprawdę martwić! Nie możesz się tak smucić przez to, że ktoś cię odrzucił.
- Był dzisiaj w barze - powiedziałam cicho. Blondynka przetarła zaspaną twarz przysuwając się bliżej mnie.
- U Mike'a?
- Tak - skinęłam głową. - Musiałam obsłużyć ich stolik - westchnęłam głośno. - To było okropne... Justin spytał czy z nimi usiądę, rozumiesz?
- No co ty?! - dziewczyna ożywiła się robiąc ogromne oczy. - I co? Powiedz, że usiadłaś!
- Corrie zgłupiałaś? Oczywiście, że odmówiłam! To było żenujące. Jak on w ogóle mógł mnie o to zapytać? - fuknęłam ścierając słone kropelki z policzków.
- Nie rozumiem waszej dwójki - blondynka westchnęła. - A co z tym telefonem?
Spojrzałam na przedmiot w swojej dłoni i otworzyłam kopertę spoglądając na treść wiadomości. Jeśli ten palant myśli, że jakakolwiek wiadomość sprawi, że...

Przepraszam Faye. Naprawdę przepraszam...

- Taaaaaaaaak! - Corrie pisnęła nie przejmując się tym, że w jej domu śpią też rodzice i jej brat. - Przeprosił cię! Rozumiesz?! Teraz masz skończyć smęcić i...
- To niczego nie zmienia - odpowiedziałam kręcąc głową. Co to są w ogóle za przeprosiny? W ogóle nie uwierzyłam w jego słowa, chociaż bardzo chciałam.
- Przecież tego właśnie chciałaś.
- Ale nie w taki sposób! - fuknęłam. - Idę do łazienki, zaraz wrócę - mruknęłam odkładając telefon na półkę. Nie miałam zamiaru mu odpisywać. Może teraz ja powinnam być tą, która milczy? Powędrowałam do małego pomieszczenia, które znajdowało się na przeciwko pokoju Corrie, gdzie obmyłam twarz z łez i wysmarkałam nos w chusteczki higieniczne, które tam znalazłam. Lubiłam przychodzić do domu swojej przyjaciółki, czułam się tutaj bardzo dobrze.
- Mam nadzieję, że jeszcze nie śpi - urwałam wchodząc do pokoju. Blondynka siedziała po turecku z moim telefonu w ręku i nim zdążyłam się rzucić w jej kierunku uśmiechnęła się szeroko sama do siebie. - Powiedz, że tego nie zrobiłaś!
- Ale o co ci chodzi? - zrobiła minę niewiniątka.
- Zabiję cię - powiedziałam ze złością. Nie mogłam uwierzyć, że zostawiłam przy niej telefon. Przecież to Corrie, mogłam przewidzieć, że to zrobi. Odebrałam jej telefon i sprawdziłam co takiego odpisała.

Przepraszam nie zawsze potrafi wszystko zmienić Justin. Faye jest na ciebie dalej zła. Postaraj się bardziej. Corrie x

Odetchnęłam z ulgą.
- Myślałam, że...
- Tak, ja też myślałam, że opiszę mu inaczej, że podobam się za ciebie ale wtedy byś naprawdę mnie zabiła, więc postawiłam na szczerość. Dalej jesteś na mnie zła?
- Nie jestem.
Położyłam się na swoim miejscu naciągając kołdrę na swoje nogi i chcąc wreszcie zasnąć.

*

Byłam wykończona. Czułam się okropnie, jakbym w ogóle nie miała na nic siły. Bolały mnie nogi, ręce, ramiona... ziewnęłam opierając głowę o zimną szybę. Zaraz po wstaniu wypiłam kawę ale niezbyt mi pomogła. Wysunęłam swój telefon zerkając czy Justin nie zdecydował się przypadkiem mi odpisać, a jednak się przeliczyłam. Nie odpisał.
- Nie możesz zasnąć na żadnej lekcji Faye - przypomniała mi blondynka. - Wiesz, że nauczyciele tego nie znoszą.
- Wiem... jakoś przetrwam ten dzień.
- Odwiozę cię potem do domu, więc nie idź na autobus. Jak tylko wrócisz do domu masz od razu iść spać. Jutro bal i musisz się wyspać!
Wywróciłam oczami. Nie chciałam już w ogóle tam iść, ale nie lubiłam łamać obietnic, a przecież obiecałam Corrie, że z nią pójdę. Zatrzymała samochód na parkingu i obydwie ruszyłyśmy w stronę szkoły i tuż obok schodów prowadzących na pierwsze piętro pożegnałam się z nią, bo spieszyła się na swoje lekcje. Ja ruszyłam w kierunku swojej szafki, żeby wyciągnąć potrzebne książki. Nie miałam ochoty na lekcje, w ogóle nie chciało mi się tu być. Miałam jedynie ochotę położyć się i odpłynąć w objęciach Morfeusza. Słyszałam rozmowy ludzi, którzy mówili tylko o tym przeklętym balu, jakby to była najważniejsza rzecz na świecie. Odgarnęłam włosy do tyłu zasłaniając usta, gdy ziewałam. Nieopodal mojej szafki zauważyłam Justina razem z Alexem. Wzniosłam oczy ku górze pytając w myślach za co Pan Bóg mnie tak karze? Nie chciałam go teraz widzieć, a raczej nie chciałam, żeby to on widział mnie w takim stanie. Wyglądałam okropnie. Alex spojrzał na mnie krótko, a potem zaczął bardzo szybko mówić do Justina. Nie obchodzi mnie to - powiedziałam do siebie w myślach próbując przekonać samą siebie, że ten chłopak jest mi obojętny. Otworzyłam metalowe drzwiczki i zaczęłam szukać potrzebnego podręcznika i notatnika.
- Cześć - powiedział lekko zachrypniętym głosem, a moje kolana zmiękły. Drogi mózgu, drogie serce, drogie kończyny przestańcie tak na niego reagować - pomyślałam ze złością. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na jego idealną twarz. Dlaczego akurat on musi mi się podobać?
- Hej - wymamrotałam chowając potrzebne mi rzeczy do swojej torby, a następnie mocno trzasnęłam drzwiczkami. Chciałam odejść, ale poczułam jego silny uścisk na swojej dłoni. Na d-ł-o-n-i. Nie na ręce, nie na przedramieniu. Na dłoni! Złapał mnie za moją pieprzoną dłoń! Na kilka sekund zapomniałam jak się oddycha, przeszła przeze mnie fala gorąca. Spojrzałam na niego pytająco przełykając ślinę. On naprawdę nie wie co mi robi tymi swoimi pustymi gestami.
- Dlaczego Corrie ma twój telefon? - spytał.
- Nie ma go - odpowiedziałam najspokojniej jak tylko potrafiłam.
- Napisałem do ciebie w nocy ale...
- Ale?
- To ona mi odpisała, a nie ty i w zasadzie spodziewałem się tego, że to ty mi odpowiesz a nie twoja koleżanka.
- Cóż, cokolwiek Corrie napisała - odpowiedziałam udając, że nic nie wiem - pewnie było to niemal dokładnie to co sama chciałabym powiedzieć.
Justin zamrugał swoimi powiekami. Miał bardzo długie rzęsy... Skarciłam siebie w myślach za to, że tak mu się przyglądam. Czułam, że moja dłoń, którą trzymał jakby zdrętwiała i to nie przez to, że ją ściskał. Po prostu zrobiła się lodowata i czułam się jakby w ogóle nie należała do mnie.
- Wiesz w ogóle co ci wysłałem?
- Nie.
- Napisałem, że cię przepraszam.
- Super - mruknęłam ironicznie. - Napiszę do ciebie jak przestanę być zła, pasuje ci taki układ?
- Jesteś urocza, gdy się tak złościsz Faye - zaśmiał się pod nosem. Mi nie było do śmiechu, patrzyłam na niego, a on na mnie. Westchnął i w końcu się odezwał. - Oczywiście, że to mi nie pasuje!
- Czyli rozumiesz - odpowiedziałam spuszczając wzrok. Cofnęłam dłoń wyswobadzając ją z jego uścisku. Patrzyłam na swoje buty. Nie chciałam od niego odchodzić, czułam się dobrze w jego towarzystwie nawet po tym jak mnie bezczelnie ignorował przez tyle dni.
- Rozumiem, że jesteś na mnie zła - westchnął. - I wiem, że jesteś mądra i wiesz jaki jestem Faye. Polubiłem cię, wiesz? - usłyszałam jakby uśmiechnął się wypowiadając te słowa, jego głos stał się weselszy. - Jest w tobie coś innego, ale to intrygujące. Tylko... - urwał. Podniosłam wzrok patrząc na niego, bałam się, że zaraz coś powie. Coś co złamie mi serce. Miałam łzy w oczach, ale dzielnie stałam i czekałam na resztę tego co chce powiedzieć. - Nie płacz księżniczko, przecież wiesz, że nie jestem kimś kogo potrzebujesz w swoim życiu.
Podniosłam dłonie strącając łzy ze swoich policzków. To oznaczało, że Justin wiedział jak waży jest dla mnie. Byłam mu wdzięczna, że w końcu się zdobył na to, by mi to powiedzieć. W końcu lepiej niż później, prawda? Bo gdyby zrobił to za kilka tygodni mogłoby być ze mną jeszcze gorzej. Odrzucona miłość, a raczej taka, której nawet jeszcze nie ma bywa tak samo trująca jak ta, która trwa latami.
- Jesteś kiepski w przeprosinach Justin - wymamrotałam dźgając go palcem w klatkę piersiową. Spojrzałam na Alexa, który stał kilka metrów przed nami i, który kręcił mocno głową. Szybko wytarłam słone kropelki i uśmiechnęłam się sztucznie. - Dzięki, że powiedziałeś to teraz... nie będę sobie robić głupiej nadziei na jakikolwiek rozwój sytuacji - gorycz wypływała z każdego słowa, które wypowiadałam.
- Nie powiedziałem, że tak będzie zawsz...
- Nie mów tego - gwałtownie pokręciłam głową. Nie chciałam tego słyszeć! Nie mogłam tego wiedzieć, bo w ten sposób utknę w martwym punkcie czekając na dzień, w którym Justin łaskawie będzie chciał ode mnie czegoś więcej.
- Mówiłem, że jesteś mądra - uśmiechnął się jakby próbując mnie pocieszyć. - Przemyślałem sobie wszystko i nie chcę stracić z tobą całkowicie kontaktu...
- Oh, więc teraz już nie będziesz mnie traktował jak powietrze?
- Nie, nie będę - odpowiedział drapiąc się po karku. - I proszę przestań płakać.
- Nie płaczę - mruknęłam patrząc w bok.
- Wydaje mi się, że źle mnie zrozumiałaś. Nie chcę kończyć tej znajomości Faye. Za bardzo cię lubię, po prostu chcę żebyś wiedziała jak wygląda sprawa. Ale to nie znaczy, że będzie tak zawsze - powiedział, a ja poczułam jak chwyta w swoje palce kosmyk moich włosów i odkłada go na bok odsłaniając moją buzię. Miał tego nie mówić! Było mi gorąco, czułam się smutna i jednocześnie trochę szczęśliwa, bo to nie oznaczało, że już nigdy z nim nie porozmawiam. - Mam jeszcze jedno pytanie... - Utkwiłam spojrzenie w jego karmelowych tęczówkach, które były takie ciepłe. - O której zaczyna się jutrzejszy bal?
Rozchyliłam usta. Czemu on do cholery jasnej tak strasznie bawi się moim umysłem... nie wiedziałam już w ogóle o co mu chodzi i na czym mu zależy w naszej znajomości. I przede wszystkim, czy to oznacza, że tam będzie?

* * *


~ Wesołych! :)
~ Aktualnie na liście informowanych jest +70 osób, z czego ledwo połowa zostawia po sobie ślad. Jestem zdania, że powinniśmy się nawzajem szanować, więc skoro ja poświęcam swój czas żeby Was poinformować o nowym rozdziale, wy powinniście poświęcić tą minutę czy dwie żeby coś napisać, chociażby zwykłe "czytam". Prosiłam was o podpisywanie się w komentarzach, ponieważ licząc od tego postu będę sprawdzać kto komentuje chociaż raz na dwa rozdziały i te osoby zostaną na liście, a reszta będzie z niej znikać :)
~ To tyle, przypominam, żebyście się podpisywały.
~ Ah i na wszelki wypadek Szczęśliwego Nowego Roku! Oby był lepszy od tego, który był (dla mnie) okropny.

68 komentarzy:

  1. super, super i jeszcze raz super! z niecierpliwością czekam na następny! @misteelly

    OdpowiedzUsuń
  2. Justin, ogarnij dupę, błagam :c
    Świetny rozdział, no i Wesołych Świąt, mimo że już praktycznie koniec XD
    Buziaki :* <3
    @colbiebeeth

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwwwwww jak słodko <3 Rozdziałm był cudowny *___* oby takich więcej. Buziaki i udanego Sylwestra kochana <3
    @DreaaaamForYou

    OdpowiedzUsuń
  4. jhgkhgdsfvk\vkferkecbva
    czytam. @happy_kathh

    OdpowiedzUsuń
  5. juj kocham chce juz nowy @c00me

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku świetny rozdział! Justin jest taki miły dla niej *,* ciekawe czy zaprosi ją na bal ^^ rozdział mi się baaardzo podoba! Już się nie mogę doczekać kolejnego! Bardzo dziekuję za pisanie KOCHAM CIĘ <3
    @JustenAkaMyLove

    OdpowiedzUsuń
  7. dkjfhgdkjfhgkdnj świetny rozdział ! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wesołych świąt szczęśliwego nowego roku i wg wszytkiego najlepszego. A ci do rozdziału to jest genialny Ale uważam że za rzadko je dodajesz.. Wiem że możesz nie mieć czasu możesz mieć swoje sprawy Ale osobiście uważam że lepiej żebyś dodawała regularnie rozdziały.. To moje zdanie. Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli sama piszesz doskonale wiesz jak to jest. Ja muszę czuć, że to co piszę jest co chociaż dobre. Nie będę pisać na siłę, bo ktoś "musi" już przeczytać rozdział, uwierz, że chciałabym je dodawać regularnie ale nie mam żadnego wpływu na swoją wenę, ona przychodzi i odchodzi.

      Usuń
  9. Super jak i reszta rozdziałów. Justin i bal? Hym.. /@spier_dalaj

    OdpowiedzUsuń
  10. interesujący, masz fajny sposób pisania, fajnie opisujesz sytuacje, gdy się czyta twój ff traci się poczucie czasu, czekam na następny rozdział który mam nadzieje będzie jak najszybciej. Wesołych Świąt!!! masz jescze inne blogi? A jesli tak to mogłabyś dać mi link na niego lub na nie na mojego tt @DariaLebek? byłabym zadowolana czytając następne twoje DZIEŁA

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten chlopak doprowadza mnie do szalsnstwa.... niech ze zaprosi ja na bal, a nie takie pytania jej zadaje. Ogolnie to zazdroszcze Ci tego jak piszesz. Pozdrawiam~@justadream97

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham!@SwaggBiebsss

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam już wcześniej poprzednie rozdziały i skomentowałam rozdział siódmy, ale widocznie nie kliknęłam "opublikuj" xd
    Tak jak napisała daria lebek:
    "interesujący, masz fajny sposób pisania, fajnie opisujesz sytuacje, gdy się czyta twój ff traci się poczucie czasu" wprost wyjęła mi to z ust.
    Jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy. Czekam z niecierpliwością na kolejne i życzę weny~ Tia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny *,* czekam na następny :) @Pala99Paula

    OdpowiedzUsuń
  15. Szczęśliwego . ! Super . Justin jest jakis dziwny . Niby chce z nia sie przyjazic a sprawia ze placze .

    OdpowiedzUsuń
  16. Ok zacznę tak:
    Siedzę sobie dzisiaj i czytam jakieś opowiadanie z interakcjami włączonymi w drugiej karcie. Nagle widzę że pojawia się tak mała jedyneczka. Wchodzę i patrzę że nowy u Ciebie. Moja reakcja? Oczywiście: asdfghjkl. Wchodzę... Patrzę... Ósmy? Co? Gdzie? Jak? Kiedy? Dasz wiarę, że jakimś cudem ominęłam ostatni rozdział mojego ulubionego ff o Justinie? :/ Rany Boskie... zgroza. Nadal nie wiem jak to się mogło stać.
    (I nie.. to nie był sarkazm (jeśli jakimś cudem tak wyszło) xD)
    Jak zwykle cudowny i bezbłędny :) Mówiłam już jak bardzo zwracam uwagę na błędy w opowiadaniach? To przekleństwo. Jednak u Ciebie w ogóle mi to nie przeszkadza :D
    Czy to na prawdę wygląda jak podlizywanie się? ;) o mój Boże. Muszę zastopować.
    Rozdział:
    Po pierwsze jestem ciekawa dlaczego Bieber I Spółka tak nie lubią Mike'a. Wydaje się bardzo fajny :) Ale pewnie mają swoje powody, żeby zachowywać się jak dupki. lol
    Po drugie - Walker. Nie lubię go. E-e. Never. I ten jego tekst z tym problemem! O Boże, jakie żałosne! Nie cierpię takich pozerów. Mam nadzieję, że nie rozwali tego co będzie(może) między Feye a Justinem (kogo ja oszukuję? oczywiście, że tak będzie)(zaskoczysz mnie?).
    Skruszony Justin: TAK PROSZĘ!
    Akcja pod szafką była prze cudowna. Justin to kompletny idiota, ale i tak go kocham. Serio to spieprzył. Na miejscu Feye bym odeszła jak najszybciej. Ale to i tak było nieziemskie, bo Justin xD Wiem to bez sensu. Mam nadzieję, że bardziej się postara, żeby to naprawić ;)
    Oh. I jeszcze wiadomości. Powiem szczerze, że sama miałam nadzieję, że Corrie odpisze mu coś ciekawszego ;) ...moja przyjaciółka by tak zrobiła ._. Możliwe, że tylko ona.
    Ok.
    Teraz co nieco o tej sprawie z komentarzami. Nie podoba mi się jak stawiasz sprawę. Rozumiem Cię, ale tego nie pochwalam. Czasami ktoś może przeoczyć jeden czy dwa (jak ja) i nagle przestaniesz go informować... i zapewne stracisz czytelnika. Są różne powody. Może to przemyślisz?
    Ah. I jeśli mogę coś podsunąć... Wiesz jak możesz zyskać więcej komentarzy? Odpowiadając na nie. Znam blogi, gdzie autorka odpisuje na każdy komentarz. Czasem wystarczy "Dziękuję, ciesze się, że Ci się podoba to co piszę". Gdy ja u niej komentuję... nie mogę się odczekać tego co odpiszę(nie mówiąc już o następnych rozdziałach). Wiem też od niej, że to często świetna zabawa ^^
    Ale nie truję już. Trochę czasu na to poświęciłam ;)
    Do następnego.
    I na wszelki wypadek: Szczęśliwego Nowego Roku.
    @_yourkitty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka! :) Dziękuję za taaaki długaśny komentarz, uwielbiam takie dostawać chociaż jest ich garstka. Dowiesz się dlaczego nie lubią Mike'a, no... o ile dotrwasz do tego rozdziału. Podryw Walkera był inspirowany wszystkimi dennymi tekstami, które sama słyszałam. Mam jakieś "szczęście" do poznawania takich przygłupów, którzy mają bardzo żałosne teksty na podryw. Czy Walker zepsuje to COŚ? Może on, może Mike, może sam Justin, a może Faye? Kto to wie...? :) Szczerze mówiąc będąc na miejscu Faye też bym odeszła, w ogóle starałabym się od niego odciąć ale ona jest inna. Zależy jej na kontakcie z Justinem, więc nawet jeśli czuje się zraniona i tak nie potrafi sobie odpuścić.

      Co do komentarzy - jak tylko mam czas staram się odpisywać, szczególnie gdy ktoś ma swojego bloga, albo podrzuca mi swój adres. Nie zawsze mam na to czas ale staram się jak tylko mogę. Może Ci się to nie podobać, ale patrząc na to jakie odstępy są pomiędzy rozdziałami wydaje mi się, że każdy potrafi znaleźć moment, by tu zajrzeć. Oczywiście każdy kto pamięta o tym opowiadaniu i kto czeka na nowe rozdziały. Wiem, że przez to mogę stracić czytelników, ale zależy mi bardziej na osobach, które tu zostaną, a nie na tych, które będą tylko bywać. Jeszcze zobaczę jak z tym będzie, ewentualnie zmienię sposób informowania. W każdym razie dziękuję za komentarz, Szczęśliwego Nowego Roku (:

      Usuń
  17. Kocham to lalalalalala czekam nn. @Jamieesy

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeeezu. Justin jest uroczy tutaj.. ale nawiązując do ostatnich zdań poprzedniego rozdziału to mam wrażenie jakby on się nią tak typowo bawił i wykorzystywał. CZEKAM NA NOWY!
    @bonjourbiebeh

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham to ff xx Mam nadzieję, że będziesz dodawać częściej rozdziały i że ten nowy rok będzie dla ciebie jak najlepszy xx

    OdpowiedzUsuń
  20. świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Podoba mi się!
    Mój komentarz rozwinę później, lub pod następnym rozdziałem, ponieważ obecnie mój umysł nie funkcjonuje normalnie.
    Pozdrawiam.
    Mia Sanchez Villa

    OdpowiedzUsuń
  22. OMG świetny rozdział !!!
    Kiedy nn ?
    @BadGirlBitches_

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdział swietny
    mogłabys tylko czesciej dodawac
    ale wiem jak to jest sama pisze bloga
    malo czasu :)
    @TrueStory608

    OdpowiedzUsuń
  24. Genialny rozdział jak każdy. Uwielbiam Faye, jest wrażliwa i to jest w niej urocze. Mam cichą nadzieję, że nas bardzo zaskoczysz w następnych rozdziałach. @aleksandraa984

    OdpowiedzUsuń
  25. Czekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń
  26. No w końcu z nią normalnie porozmawiał! Ugh, czasami faceci są tacy nadęci i pewni siebie (znam to po swoim idiocie), że nawet nie potrafią porządnie i od razu przeprosić. Na szczęście Justin w końcu zaczął myśleć i może uda mu się to wszystko naprawić <3 Tak straaasznie chcę, by już odbył się ten bal! Z chęcią czytałabym codziennie przynajmniej jeden rozdział tutaj. Jak napisałaś o tym, że Alex im się przygląda i kręci głową to aż go sobie wyobraziłam hahaha W dość zabawny sposób XD
    Oboje są tacy słodcy a Faye jest taka... Delikatna, wrażliwa, cholera jest strasznie podobna do mnie! Czuję się, jakbyś zabrała przynajmniej połowę mnie i oddała ją tej bohaterce! Jest cudowna <3 (i nie mówię tak, bo myślę tak o sobie XD)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, po prostu już nie mogę się doczekać co wydarzy się na tym balu! Jesteś wręcz niesamowita, wszystko jest tak płynnie, naprawdę dobrze napisane <3
    Pozdrawiam i szczęśliwego Nowego Roku, kochana!


    ( www.collision-fanfiction.blogspot.com )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie rzadko kiedy się zdarza żeby faceci potrafili przepraszać, lol. Najczęściej kupią jakiś kwiatek i myślą, że to wszystko załatwi, haha. No nie wiem, nie wiem czy ten nasz Justin zaczął w końcu używać mózgu ;>. Z chęcią dodawałabym tutaj codziennie rozdziały ale niestety zdradliwa wena mi to uniemożliwia. Hahaha, wydaje mi się, że jeśli jesteś w jakikolwiek sposób podobna do Faye - jesteś cudowna :) Staram się, żeby była odrobinkę zakręcona ale przede wszystkim żeby wszyscy widzieli tę jej kruchość.

      Mam problem żeby wejść na Twojego bloga z laptopa, nie wiem czemu ale strona mi się ładuje, a potem wyłącza. Zostały mi dwa rozdziały do nadrobienia *psuję sobie oczy na telefonie ale Collision jest tego warte, haha* i wtedy jakoś wykombinuję żeby dodać ten komentarz, najwyżej spróbuję z telefonu :)

      Szczęśliwego :)! x

      Usuń
    2. Znam to po swoim facecie, musi naprawdę nabroić żeby mnie za coś przeprosić. Duma mu nie pozwala. Jednak nie jest tak ckliwy i nie kupuje mi kwiatków i prezencików :< Według niego jestem "krucha i delikatna, nadwrażliwa" dlatego stara się we mnie pobudzić twardą stronę, idiota chyba nie wie co go czeka.

      Ostatnio to samo mi się działo z niektórymi innymi blogami :o Aż dziwne.

      Usuń
  27. Jejku cudowne to ! <3
    @forevermindSWAG

    OdpowiedzUsuń
  28. omg, omg
    cuuudowny rozdział ;o

    OdpowiedzUsuń
  29. Czekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń
  30. cudowny, nie mogę się doczekać następnego :-*

    OdpowiedzUsuń
  31. Uwielbiam to! Kochamy Cię ;*
    @ayejdbx

    OdpowiedzUsuń
  32. genialne! pisz szybko następny x bardzo bym chciała żeby miedzy justinem a faye do czegoś doszło, chociaż żeby się pocałowali.czekam wiernie na next!

    OdpowiedzUsuń
  33. jakgsaghkahgkjah dziękuję, że to piszesz ♥ /@carolineswaggy

    OdpowiedzUsuń
  34. Cudaśny <3 szczęśliwego :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Kopne tego justina chyba, zachowuje sie jak kretyn. ona powinna pokazać mu że nie będzie latać za nim i że nie będzie blagala o jego względy. kocham tp a tekst tego gościa z tym problemem hahaha genialny :))) czekam na nm

    OdpowiedzUsuń
  36. Świetny rozdział! ♥♥♥
    "Na d-ł-o-n-i. Nie na ręce, nie na przedramieniu. Na dłoni! Złapał mnie za moją pieprzoną dłoń!" hahahahaha rozjebało mnie to ;) lol
    Na bank wydarzy się coś na tym balu hih
    Z niecierpliwością czekam na nn ♥♥♥
    @luvbiiebah

    OdpowiedzUsuń
  37. Aaaw jak dobrze że się pogodzili!!! Nie mogę się doczekać żeby wiedzieć co się będzie działo na balu :3 @06kidrauhl94

    OdpowiedzUsuń
  38. Mogłabym być informowana? @Real_Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  39. jest genialny : )
    xtwerkbiebs

    OdpowiedzUsuń
  40. Mówcie co chcecie, ale Justin na swój sposób jest słodki < 3
    Dziękuje za rozdział * , *
    Do następnego ! : )

    OdpowiedzUsuń
  41. Haha, On to ma gadane : )
    Nie, ale na prawdę masz talent : *
    Kocham : ** / @1D_JB_69_

    OdpowiedzUsuń
  42. świetny <3 @luvmyZaynn

    OdpowiedzUsuń
  43. Strasznie szkoda mi Faye. Polubiłam ją i razem z nią wczuwam się w te wszystkie sytuacje. Justin czasami jest takim dupkiem, a innym razem taki słodki. I jak tu zrozumieć człowieka. Walker jest, jednym słowem, dziwny. Ciekawe co wymyśli względem Faye. A Mike...On najbardziej zasługuje na Faye. Wiem, ze sie tylko kolegują, ale z tych wszystkich chłopaków to on jest dla niej najmilszy i najbardziej opiekuńczy. Ciekawe jak potoczy sie akcja podczas balu. Na pewno duuuuuzo się tam wydarzy.
    Pozdrawiam @dimnesss

    OdpowiedzUsuń
  44. Szkoda mi Faye, ale dobrze, że się pogodzili~.. c: Tak trochę mi łezki stanęły w oczach, a to źle.. @_@
    Ciekawe, co Justin jej powie~..?
    I wiesz...jeśli mam być szczera, to do fanek Justina nie należę.. XD W życiu bym się nie wzięła za jakiegoś fanfika nim, ale... To w jaki sposób stworzyłaś historię jest dobre, dlatego czytam.. c:
    Nawzajem~!! <3 Też miałam okropny rok.. Tak straszny, że nawet sobie nie mogłam gorszego koszmaru wyobrazić.. Trzeba mieć nadzieję, że teraz będzie coś lepiej~..

    OdpowiedzUsuń
  45. Rozdział świetny. Czekam nn. Mam nadzieję, że go dodasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  46. Hej, mam pytanie, kiedy wrocisz na bloga o one direction ? ??? Ja nadal czeakm, az na niego wrocisz bo obiecalas ze jak skonczysz bloga o JB to wrocisz tam ;-;

    OdpowiedzUsuń
  47. @szubidubiiii: czytam. A kiedy nowy rozdział na our-restless-souls? odpisz jakbyś mogła na tt :)))

    OdpowiedzUsuń
  48. Przepraszam, że tutaj piszę, ale mam pytanie: jest może do Ciebie jakiś inny kontakt niż twitter? Może gg albo e mail? Byłabym wdzięczna za podanie takiej informacji.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na gg nie wchodzę zbyt często, praktycznie go nie używam, więc podaję e-mail awwkjut94@gmail.com (:

      Usuń
  49. Świetnie piszesz<3

    OdpowiedzUsuń