Notka pod rozdziałem!
*
FAYE
To
było dobre popołudnie, w końcu od tylu dni oderwałam się od tych obsesyjnych
myśli i poczułam się... dobrze. Uśmiechnęłam się do dziewczyny, która pomogła
mi poskładać brudne naczynia na tackę. Chyba nawet chodziła ze mną do jednej
szkoły, grzecznie spytałam czy ona i jej koleżanki chcą czegoś jeszcze, a gdy
odmówiła podała mi banknot mówiąc, że nie chce reszty. Wzięłam swoją tackę, a
następnie ruszyłam wolnym krokiem do baru. Green było miejscem, w którym
bywałam dość często - szczególnie, gdy pogoda była do bani, a ja i Corrie nie
miałyśmy lepszego pomysłu. Mike był synem właścicieli, moim znajomym, którego
poznałam właśnie przez to, że tak często tu bywałam. Był o dwa lata starszy,
sympatyczny, nieco wyższy ode mnie i zawsze się uśmiechał od ucha do ucha,
chociaż praca w miejscu, które należało do jego rodziców zdecydowanie nie była
spełnieniem jego marzeń. Mike miał dziewczynę, która czasami mu pomagała ale
przez to, że gdzieś wyjechała chłopak zadzwonił do mnie prosząc o pomoc w barze
i narzekając na tłumy ludzi, którzy dzisiaj przyszli do tego miejsca. Od razu
się zgodziłam, tylko możliwość ciągłej pracy mogła mnie odciągnąć od myśli o
pewnym chłopaku... Przez ostatnie dni byłam zła, tak strasznie zła, że czułam
wewnętrzny gniew, z którym nie potrafiłam sobie poradzić. Nie wiem czemu
obwiniałam się tym wszystkim? Jakby to ode mnie zależało jak zachowuje się
Justin. Starałam się w to nie wplątać zbyt mocno, chciałam uniknąć tego jak
czuję się teraz... jak widać nie udało mi się. Najgorsze jednak było poczucie
winy. Jakbym to ja miała na to jakiś wpływ. Potrząsnęłam energicznie głową.
Koniec z myśleniem o nim - zarządziłam w myślach. Odniosłam tackę i odstawiłam
brudne naczynia, a następnie kontynuowałam swoją pracę.
Wszystko
szło świetnie. Ludzie składali zamówienia, a ja je im wręczałam. W ogóle nie
czułam zmęczenia, byłam zadowolona z siebie i ze swojej pracy. Dziwiło mnie
tylko to, że tyle osób pojawiło się akurat dzisiaj, w środku tygodnia w Green.
Zazwyczaj to w weekendy lokal pękał w szwach ale dla mnie najważniejsze było
to, że Mike i jego rodzice zarobią sporo kasy, a ja mam jakieś zajęcie. Właśnie
wracałam z pustą tacą do baru, gdy zauważyłam jak Mike ze złością niemal rzuca
dwoma butelkami piwa. Przyśpieszyłam zaciekawiona jego zachowaniem. Ktoś (lub
coś) naprawdę musiał go zdenerwować. Przystanęłam po przeciwnej stronie
opierając łokcie o blat baru, Mike westchnął głośno i wyciągnął kolejne
butelki. Spojrzał na mnie, a jego twarz wcale nie złagodniała.
-
Mike wszystko w porządku? - spytałam z troską.
-
Jestem wściekły - wyburczał.
-
Widzę.
-
Zrób dla mnie coś jeszcze... proszę - uśmiechnął się lekko, ale widać było po
nim, że wcale nie ma na to ochoty. - Zanieś to do tamtego stolika, bo jeśli ja
tam pójdę komuś stanie się krzywda - dodał z wyraźnym obrzydzeniem i złością.
Bez zastanowienia skinęłam głową, a Mike odetchnął z ulgą. To przecież tylko
zamówienie. Chłopak wskazał mi ręką kierunek, cofnęłam się rzucając spojrzenie
we wskazaną stronę, a mój żołądek najpierw się ścisnął, a potem wykonał fikołek.
Poczułam coś dziwnego w swoich kolanach, jakby stały się z waty, a moje serce
zabiło mocno. Zamknęłam oczy na chwilę modląc się w myślach, by Justin i jego
kumple rozpłynęli się w powietrzu. Ale to oczywiście się nie stało. Nie mogłam
w to uwierzyć, że właśnie teraz, gdy w końcu naprawdę moje myśli były wolne od
niego on sobie od tak siedzi ze swoim kumplami. A ja muszę do nich podejść i
nie mam innego wyboru. Czułam jak krew buzuje mi w żyłach, jak ciśnienie
rośnie. Przygryzłam usta podchodząc bliżej, ociągałam się tak bardzo jak było
to tylko możliwe. Powtarzałam sobie w myślach, że nie mogę na niego spojrzeć.
- O!
Cześć Faye! - krzyknął Jaxon zaskoczony moim widokiem. Spojrzałam na jego
uśmiechniętą twarz i zauważyłam jak rzuca krótkie spojrzenia to mi to chyba
swojemu bratu. Wyglądał jakby w ogóle nie przejmował się tym, że ostatnio
unikałam go tak samo jak reszty jego znajomych. To było trochę żałosne z mojej
strony, ale skoro Justin nie chciał mieć
ze mną nic wspólnego ja nie chciałam mieć nic wspólnego z nim i jego
znajomymi... to znaczy chciałam, ale nie miałam takiej możliwości.
- Hej
Jaxon - odpowiedziałam cicho. Czułam się niepewnie, dłonie drżały mi ze
zdenerwowania. Atmosfera była z każdą sekundą coraz dziwniejsza i sztywniejsza.
Złapałam za dwie butelki i odstawiłam je na stoliku.
-
Pracujesz tutaj? - spytał Ryan. Byłam zaskoczona tym, że w ogóle się do mnie
odzywają... ja wolałabym tego uniknąć. Najgorsze było jednak to, że czułam na
sobie spojrzenie. Non-stop. Czyjeś oczy niemal wypalały dziury w mojej skórze,
co uniemożliwiało mi racjonalne myślenie. Czułam się coraz słabiej, z trudem
łapałam oddech.
- Uh
- bąknęłam, - nie. Mike to mój znajomy... poprosił mnie o pomoc - wyjaśniłam.
Chciałam odejść jak najszybciej i zniknąć z zasięgu ich wzroku. A raczej JEGO
wzroku. Szło mi tak dobrze, w ogóle o nim nie myślałam. Chciało mi się płakać.
Nawet nie wiem czemu.
-
Może usiądziesz z nami?
Rozchyliłam
usta, a moja dłoń zatrzymała się w powietrzu na dźwięk jego słów. W końcu
odwróciłam głowę w jego kierunku. Wyglądał cholernie dobrze. Miał zmierzwione
włosy, a jego oczy śledziły każdy mój ruch. Widziałam, że jego szczęka się
zaciska jakby w ogóle nie planował tego powiedzieć na głos.
- Nie
- pokręciłam głową czując wzbierający się we mnie żal. - Nie znam cię -
wzruszyłam niby obojętnie ramionami - kojarzę ale nie znam i nie mam w zwyczaju
rozmawiać z obcymi ludźmi, a tym bardziej siedzieć z nimi, gdy ktoś, kto ma
odrobinkę szacunku do innych prosi mnie o pomoc - wyrzuciłam to z siebie niemal
na jednym wdechu. Szybko odstawiłam butelki i mocno zacisnęłam palce na tacy.
Czułam gorące łzy pod powiekami i okropnie bałam się, że zaraz spłyną moich
policzkach. Czułam do niego żal. Co takiego zrobiłam, że zostałam zepchnięta na
dalszy plan? No właśnie. Justin był po prostu bezczelny jeśli myślał, że od tak
usiądę obok niego i będę udawać, że wszystko jest w porządku.
-
Chcecie coś jeszcze? - mój głos lekko się załamał. Odchrząknęłam udając na
wszelki wypadek, że to tylko chrypka, chociaż łzy już błyszczały w moich
oczach. Czułam na sobie spojrzenia wszystkich chłopaków siedzących przy
stoliku. Atmosfera zagęściła się jeszcze bardziej, a napięcie niemal sięgało
zenitu. Czekałam, aż któryś w końcu się odezwie. Chciałam od nich odejść jak
najszybciej.
- Nie
- zimny ton głosu Justina był jak wiadro lodowatej wody. Pośpiesznie skinęłam
głową odwracając się na pięcie. Wzięłam głęboki oddech odrzucając do tyłu
włosy, uśmiechnęłam się sztucznie widząc, że chłopak ze szkoły podnosi do góry
rękę dając mi znać, żebym podeszła do jego stolika. Może nie byłam tutaj tak naprawdę pracownikiem ale musiałam się
zachowywać profesjonalnie. Tego wymagał ode mnie Mike, jego rodzice i ja sama
od siebie. Chciałam się rozpłakać ale nie mogłam tego zrobić, w dodatku wciąż
czułam na sobie czyjeś spojrzenie... Spojrzenie Justina. Ponownie westchnęłam
starając się to zignorować. Zatrzymałam się przy stoliku i nim zdążyłam rzucić
jakąś profesjonalną uwagą chłopak, który mnie zawołał odezwał się pierwszy.
- Hej
kochanie - przywitał się. Spojrzałam na jego twarz i już wiedziałam kim jest.
Walker był w drużynie piłkarskiej w naszej szkole, był naprawdę dobry w tym co
robił. Ale nie znałam go z tego powodu, ani nie przez to, że mi się podobał czy
coś w tym rodzaju. Chociaż faktycznie był całkiem przystojny. Kojarzyłam go, bo
już nie raz, nie dwa słyszałam jak sprzeczał się z Justinem. Czasami dochodziło
pomiędzy nimi do przepychanek, nie wiedziałam dlaczego ale skoro tu był i skoro
uśmiechał się do mnie, wydawał się być miły to czyż nie była to idealna okazja
na malutką zemstę? Poczułam rumieniec na policzku i uśmiechnęłam się nieco
szerzej w kierunku Walkera.
- Hej
- skinęłam głową.
-
Mogłabyś coś dla mnie zrobić? - spytał odchylają się do tyłu spoglądając na
swojego kolegę i na dziewczynę, której w ogóle nie znałam. Przymrużył oczy
sprawdzając czy ktoś jeszcze nas podsłuchuje. Aż w końcu jego spojrzenie padło
na mnie, miał bardzo przenikliwy wzrok. Jakbym w ogóle nie miała na sobie
ubrań. Na szczęście miał całkiem ładny uśmiech. - Chciałbym żebyś coś mi
przyniosła... możesz to zrobić?
Był
bardzo uprzejmy. To w ogóle nie było wymuszone, on po prostu był miły i dobrze
wychowany. Nie był dupkiem, nie był najpopularniejszym dzieciakiem, był zwykłą
osoba, która dostała się do drużyny piłkarskiej i, która nie robiła z siebie
gwiazdy czy niewiadomo kogo.
- To
zależy od tego co chcesz? - odpowiedziałam uśmiechając się do niego. Wciąż było
mi przykro i wciąż miałam ochotę się rozpłakać, ale nie mogłam tego teraz
zrobić, więc po prostu grałam swoją rolę.
-
Chciałbym dostać sok pomarańczowy dla mojej koleżanki - wskazał na dziewczynę.
- I gdybyś mogła przymknąć oko i podać mi lane piwo? Jeśli nie to w porządku,
zrozumiem.
- Nie
ma problemu - odpowiedziałam. Tak, to prawda... prawdopodobnie nikt w tym
miejscu nie jest jeszcze pełnoletni, ale ludzie muszą sobie radzić, więc
rodzice Mike'a sprzedają alkohol nastolatkom. W końcu z tego się utrzymują. -
Chcecie coś jeszcze?
- W
zasadzie jest jeszcze jedna sprawa... ale później o to zapytam - puścił mi
oczko. Poszłam do baru i na chwilę zniknęłam na zapleczu, gdzie wzięłam kilka
głębokich oddechów. Musiałam na chwilę zostać sama, a Walker i jego znajomi
zdecydowanie mogli poczekać. Ukryłam twarz w dłoniach pokazując swoje prawdziwe
emocje na ułamek sekundy.
-
Faye? - usłyszałam głos Mike'a za sobą. - Wszystko w porządku?
Odwróciłam
się w jego kierunku z zagryzionymi ustami. Kilka łez spłynęło już po moich
policzkach.
- Tak
- odpowiedziałam na co on wywrócił oczami.
-
Kiepsko kłamiesz. Co się stało? Ktoś był dla ciebie niemiły, powiedział albo
zrobił coś?
- Tak
jakby - westchnęłam. - Ale to nic takiego, już wracam do pracy.
Nerwowo
wygładziłam materiał swojego fartuszka, a następnie starłam łzy, które
zostawiły mokre ślady na moich policzkach.
-
Faye - karcący głos chłopaka sprawił, że spuściłam wzrok. - Powiedz mi przez
kogo płacisz, a zaraz wyrzucę tego frajera albo idiotkę.
-
Przestań Mike. Nic mi nie jest... tutaj chodzi o starą sprawę. Przyrzekam.
-
Ale...
- Nic
mi nie jest - powtórzyłam. Wyszczerzyłam się sztucznie wymijając go i chcąc
wrócić do pracy. uy
-
Stój - złapał mnie za rękę - nie wierzę ci Faye. Nie będziesz już zanosić
zamówień, poradzę sobie sam. Po prostu stań za barem, okej?
- Ale
mam zamówienie i...
-
Jakie?
-
Pomarańczowy sok i lane piwo dla Walkera. Wiesz, który to, prawda?
- Tak
- odpowiedział. - Ogarnij się i zaraz wróć do pracy, w porządku? - pokiwałam
potulnie głową. Mike był bardzo troskliwy w stosunku do mnie, a w zasadzie
byliśmy tylko znajomymi. Mogłam sobie tylko wyobrażać jak traktuje swoją
dziewczynę, która swoją drogą była równie sympatyczna co Mike.
- W
porządku.
- I
jeszcze jedno... bez względu na to jaki dupek doprowadził cię do łez nie jest
ciebie wart Faye.
Wyszedł
zostawiając mnie samą. Wcale się z nim nie zgadzałam. To bardziej ja nie byłam
warta Justina, a nie on mnie. Nie przeżywałabym tego tak bardzo gdyby Justin
chociaż powiedział mi dlaczego się tak zachowuje. Łzy znowu zabłyszczały w
moich oczach, mocno potrząsnęłam głową nie pozwalając im spłynąć. Wypuściłam
powietrze ze świstem, a następnie wyszłam z zaplecza. Mieliśmy nowy system,
Mike podchodził do mnie i mówił czego potrzebuje, a ja ustawiałam to na jego
tacy. Po jakimś czasie podszedł do mnie Walker, oparł się nonszalancko o bar
pokazując swoje zęby.
-
Myślałem, że do mnie wrócisz Faye - powiedział uśmiechając się. - Twój kolega
powiedział mi jak masz na imię, mam nadzieję, że nie masz mu tego za złe?
-
Nie... to w końcu tylko imię - odpowiedziałam obojętnie. Straciłam ochotę na jakąkolwiek
zemstę, w ogóle nie chciałam teraz z nikim rozmawiać. No, może z Corrie. Ale
ona była zajęta swoją rodzinną kolacją w restauracji po drugiej stronie miasta.
-
Hej, - powiedział przymrużając oczy i przechylając głowę - czemu jesteś smutna?
- Nie
jestem - zaprzeczyłam.
-
Płakałaś - zauważył. - O tutaj, - nachylił się jeszcze bardziej i przesunął
palcem po moim policzku. Zastygłam pod wpływem jego dotyku i spuściłam
zażenowana wzrok. Nienawidzę tego uczucia, gdy ludzie wiedzą, że płakałam.
Nienawidzę okazywania uczuć, a już szczególnie przed obcymi osobami. Cofnęłam
się zaciskając usta w prostą linię.
- Spokojnie
kochanie, - uśmiechnął się przyjaźnie - tak myślałem, że coś musiało się stać i
dlatego nie wróciłaś. Pamiętasz jak mówiłem, że będę chciał od ciebie coś
jeszcze?
-
Pamiętam.
- To
trochę żenujące - nerwowo potarł czoło, a potem położył płasko dłonie na
blacie. - Będziesz się ze mnie śmiała.
-
Dlaczego miałabym się śmiać?
- Bo
widzisz... mam problem.
-
Jaki problem?
Mówił
w taki dziwny, zagadkowy sposób, a ja chciałam żeby już mi powiedział o co
chodzi.
-
Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Tak
- pokiwałam energicznie głową patrząc na niego z większą ciekawością. Chłopak
westchnął krótko i sięgnął dłonią do kieszeni swoich spodni. Wyciągnął telefon,
a potem położył go przede mną. Zastanawiałam się o co mu chodzi... zepsuł mu
się czy co?
- To
jest mój problem - wyjawił szeptem. - Możesz się nachylić? Nie chcę by wszyscy
o tym wiedzieli. - Zmarszczyłam czoło, a potem zrobiłam to o co prosił. Byłam
po prostu ciekawa. Patrzyłam mu prosto w oczy czekając na to co powie.
Rozglądnął się na boki jakby znowu sprawdzał czy ktoś podsłuchuje.
-
Więc?
-
To... - zaczął szeptem przesuwając telefon jeszcze bliżej. - W tym telefonie
nie ma twojego numeru.
Zamrugałam
energicznie nie potrafiąc uwierzyć, że te słowa opuściły jego usta. Nie mogłam
się opanować parsknęłam głośnym śmiechem odchylając głowę do tyłu. Z trudem
łapałam powietrze patrząc na zadowolonego z siebie Walkera.
- Nie
mogę uwierzyć, że naprawdę to zrobiłeś - odpowiedziałam w końcu z uśmiechem.
Dawno się tak strasznie nie śmiałam. Pomijając fakt jakie to było głupie i
naprawdę suche spodobało mi się. Złapałam w ręce jego telefon i wbiłam ciąg
cyferek.
-
Naprawiłam twój problem - powiedziałam ze śmiechem. Walker uśmiechnął się do
mnie i cmoknął mnie w policzek. Zrobiłam ogromne oczy czując jakby moje ciało
zostało sparaliżowane. Nie wiem skąd się to we mnie brało, ale nie lubiłam
dotyku ludzi, których nie znałam. Nawet jeśli był to w miarę przystojny
chłopak.
- Do
zobaczenia później - triumf w jego głosie sprawił, że poczułam się głupio.
Odszedł zostawiając mnie samą, z jeszcze większym poczuciem winy i uczuciem
jakbym była najgłupszą osobą na świecie.
*
Byłam
tak strasznie zmęczona całym tym dniem, a najgorsze było to, że rano miałam
wstać i iść do szkoły. Na szczęście mogłam liczyć na Corrie, która spała obok
mnie na swoim łóżku. Nikt w moim domu nie wiedział o tym, że pomagałam
Mike'owi, myśleli, że całe południe spędziłam u niej i po prostu postanowiłam
zostać na noc. A prawda była taka, że w życiu nie pozwoliliby mi pracować w
takim miejscu jak Green, więc musiałam troszkę skłamać. Przeciągnęłam się i
odwróciłam na drugi bok, obstawiałam, że jest może trzecia albo czwarta w nocy.
Nie mogłam spać nie dlatego, że Walker mnie pocałował w policzek, ani nie
dlatego, że dałam mu swój numer. Po prostu... w mojej głowie nadal był Justin.
Coś ciągle mnie do niego pchało, chciałam z nim rozmawiać. Chciałam z nim
spędzać czas... chciałam żeby mnie chociaż polubił. Łzy spływały po moich
policzkach, a kącik ust nawet nie chciały się unieść do góry. Pociągnęłam cicho
nosem bojąc się, że obudzę swoją przyjaciółkę, która spała obok. Odwróciłam się
do niej plecami patrząc w okno. Ciekawe czy Justin o mnie myśli? Czy pojawiłam
się w jego głowie chociaż na dwie minuty? To bolało. W filmach i w książkach
chłopak, w którym jest zakochana główna bohaterka przychodzi do niej w środku
nocy, zakrada się do jej pokoju chcąc wyjaśnić wszystkie żale. Ale w prawdziwym
życiu nie ma takich sytuacji. W prawdziwym życiu osoby, które ci się podobają
po prostu milkną i nie chcą z tobą nawet rozmawiać. Usłyszałam wibrację na
półce i pomyślałam, że to może być Walker, albo... nie wiem kto. Ale gdy
podniosłam telefon serce niemal wyskoczyło mi z piersi. To była wiadomość od
niego. Podniosłam się wyżej wpatrując się w ekran przez kilka długich minut,
podczas których zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
-
Faye? - Cholera, obudziłam Corrie. - Co jest z tobą? Zaczynam się naprawdę
martwić! Nie możesz się tak smucić przez to, że ktoś cię odrzucił.
- Był
dzisiaj w barze - powiedziałam cicho. Blondynka przetarła zaspaną twarz
przysuwając się bliżej mnie.
- U
Mike'a?
- Tak
- skinęłam głową. - Musiałam obsłużyć ich stolik - westchnęłam głośno. - To
było okropne... Justin spytał czy z nimi usiądę, rozumiesz?
- No
co ty?! - dziewczyna ożywiła się robiąc ogromne oczy. - I co? Powiedz, że
usiadłaś!
-
Corrie zgłupiałaś? Oczywiście, że odmówiłam! To było żenujące. Jak on w ogóle
mógł mnie o to zapytać? - fuknęłam ścierając słone kropelki z policzków.
- Nie
rozumiem waszej dwójki - blondynka westchnęła. - A co z tym telefonem?
Spojrzałam
na przedmiot w swojej dłoni i otworzyłam kopertę spoglądając na treść
wiadomości. Jeśli ten palant myśli, że jakakolwiek wiadomość sprawi, że...
Przepraszam Faye. Naprawdę przepraszam...
-
Taaaaaaaaak! - Corrie pisnęła nie przejmując się tym, że w jej domu śpią też
rodzice i jej brat. - Przeprosił cię! Rozumiesz?! Teraz masz skończyć smęcić
i...
- To
niczego nie zmienia - odpowiedziałam kręcąc głową. Co to są w ogóle za przeprosiny?
W ogóle nie uwierzyłam w jego słowa, chociaż bardzo chciałam.
-
Przecież tego właśnie chciałaś.
- Ale
nie w taki sposób! - fuknęłam. - Idę do łazienki, zaraz wrócę - mruknęłam
odkładając telefon na półkę. Nie miałam zamiaru mu odpisywać. Może teraz ja
powinnam być tą, która milczy? Powędrowałam do małego pomieszczenia, które
znajdowało się na przeciwko pokoju Corrie, gdzie obmyłam twarz z łez i
wysmarkałam nos w chusteczki higieniczne, które tam znalazłam. Lubiłam
przychodzić do domu swojej przyjaciółki, czułam się tutaj bardzo dobrze.
- Mam
nadzieję, że jeszcze nie śpi - urwałam wchodząc do pokoju. Blondynka siedziała
po turecku z moim telefonu w ręku i nim zdążyłam się rzucić w jej kierunku
uśmiechnęła się szeroko sama do siebie. - Powiedz, że tego nie zrobiłaś!
- Ale
o co ci chodzi? - zrobiła minę niewiniątka.
-
Zabiję cię - powiedziałam ze złością. Nie mogłam uwierzyć, że zostawiłam przy
niej telefon. Przecież to Corrie, mogłam przewidzieć, że to zrobi. Odebrałam
jej telefon i sprawdziłam co takiego odpisała.
Przepraszam nie zawsze potrafi wszystko
zmienić Justin. Faye jest na ciebie dalej zła. Postaraj się bardziej. Corrie x
Odetchnęłam
z ulgą.
-
Myślałam, że...
-
Tak, ja też myślałam, że opiszę mu inaczej, że podobam się za ciebie ale wtedy
byś naprawdę mnie zabiła, więc postawiłam na szczerość. Dalej jesteś na mnie
zła?
- Nie
jestem.
Położyłam
się na swoim miejscu naciągając kołdrę na swoje nogi i chcąc wreszcie zasnąć.
*
Byłam
wykończona. Czułam się okropnie, jakbym w ogóle nie miała na nic siły. Bolały
mnie nogi, ręce, ramiona... ziewnęłam opierając głowę o zimną szybę. Zaraz po
wstaniu wypiłam kawę ale niezbyt mi pomogła. Wysunęłam swój telefon zerkając
czy Justin nie zdecydował się przypadkiem mi odpisać, a jednak się
przeliczyłam. Nie odpisał.
- Nie
możesz zasnąć na żadnej lekcji Faye - przypomniała mi blondynka. - Wiesz, że
nauczyciele tego nie znoszą.
-
Wiem... jakoś przetrwam ten dzień.
-
Odwiozę cię potem do domu, więc nie idź na autobus. Jak tylko wrócisz do domu
masz od razu iść spać. Jutro bal i musisz się wyspać!
Wywróciłam
oczami. Nie chciałam już w ogóle tam iść, ale nie lubiłam łamać obietnic, a
przecież obiecałam Corrie, że z nią pójdę. Zatrzymała samochód na parkingu i
obydwie ruszyłyśmy w stronę szkoły i tuż obok schodów prowadzących na pierwsze
piętro pożegnałam się z nią, bo spieszyła się na swoje lekcje. Ja ruszyłam w
kierunku swojej szafki, żeby wyciągnąć potrzebne książki. Nie miałam ochoty na
lekcje, w ogóle nie chciało mi się tu być. Miałam jedynie ochotę położyć się i
odpłynąć w objęciach Morfeusza. Słyszałam rozmowy ludzi, którzy mówili tylko o
tym przeklętym balu, jakby to była najważniejsza rzecz na świecie. Odgarnęłam
włosy do tyłu zasłaniając usta, gdy ziewałam. Nieopodal mojej szafki zauważyłam
Justina razem z Alexem. Wzniosłam oczy ku górze pytając w myślach za co Pan Bóg
mnie tak karze? Nie chciałam go teraz widzieć, a raczej nie chciałam, żeby to
on widział mnie w takim stanie. Wyglądałam okropnie. Alex spojrzał na mnie
krótko, a potem zaczął bardzo szybko mówić do Justina. Nie obchodzi mnie to - powiedziałam do siebie w myślach próbując
przekonać samą siebie, że ten chłopak jest mi obojętny. Otworzyłam metalowe
drzwiczki i zaczęłam szukać potrzebnego podręcznika i notatnika.
-
Cześć - powiedział lekko zachrypniętym głosem, a moje kolana zmiękły. Drogi
mózgu, drogie serce, drogie kończyny przestańcie tak na niego reagować -
pomyślałam ze złością. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na jego idealną twarz.
Dlaczego akurat on musi mi się podobać?
- Hej
- wymamrotałam chowając potrzebne mi rzeczy do swojej torby, a następnie mocno
trzasnęłam drzwiczkami. Chciałam odejść, ale poczułam jego silny uścisk na
swojej dłoni. Na d-ł-o-n-i. Nie na ręce, nie na przedramieniu. Na dłoni! Złapał
mnie za moją pieprzoną dłoń! Na kilka sekund zapomniałam jak się oddycha,
przeszła przeze mnie fala gorąca. Spojrzałam na niego pytająco przełykając
ślinę. On naprawdę nie wie co mi robi tymi swoimi pustymi gestami.
- Dlaczego
Corrie ma twój telefon? - spytał.
- Nie
ma go - odpowiedziałam najspokojniej jak tylko potrafiłam.
-
Napisałem do ciebie w nocy ale...
-
Ale?
- To
ona mi odpisała, a nie ty i w zasadzie spodziewałem się tego, że to ty mi
odpowiesz a nie twoja koleżanka.
-
Cóż, cokolwiek Corrie napisała - odpowiedziałam udając, że nic nie wiem - pewnie
było to niemal dokładnie to co sama chciałabym powiedzieć.
Justin
zamrugał swoimi powiekami. Miał bardzo długie rzęsy... Skarciłam siebie w
myślach za to, że tak mu się przyglądam. Czułam, że moja dłoń, którą trzymał
jakby zdrętwiała i to nie przez to, że ją ściskał. Po prostu zrobiła się
lodowata i czułam się jakby w ogóle nie należała do mnie.
-
Wiesz w ogóle co ci wysłałem?
-
Nie.
-
Napisałem, że cię przepraszam.
-
Super - mruknęłam ironicznie. - Napiszę do ciebie jak przestanę być zła, pasuje
ci taki układ?
-
Jesteś urocza, gdy się tak złościsz Faye - zaśmiał się pod nosem. Mi nie było
do śmiechu, patrzyłam na niego, a on na mnie. Westchnął i w końcu się odezwał.
- Oczywiście, że to mi nie pasuje!
- Czyli
rozumiesz - odpowiedziałam spuszczając wzrok. Cofnęłam dłoń wyswobadzając ją z
jego uścisku. Patrzyłam na swoje buty. Nie chciałam od niego odchodzić, czułam
się dobrze w jego towarzystwie nawet po tym jak mnie bezczelnie ignorował przez
tyle dni.
-
Rozumiem, że jesteś na mnie zła - westchnął. - I wiem, że jesteś mądra i wiesz
jaki jestem Faye. Polubiłem cię, wiesz? - usłyszałam jakby uśmiechnął się
wypowiadając te słowa, jego głos stał się weselszy. - Jest w tobie coś innego,
ale to intrygujące. Tylko... - urwał. Podniosłam wzrok patrząc na niego, bałam
się, że zaraz coś powie. Coś co złamie mi serce. Miałam łzy w oczach, ale
dzielnie stałam i czekałam na resztę tego co chce powiedzieć. - Nie płacz
księżniczko, przecież wiesz, że nie jestem kimś kogo potrzebujesz w swoim
życiu.
Podniosłam
dłonie strącając łzy ze swoich policzków. To oznaczało, że Justin wiedział jak
waży jest dla mnie. Byłam mu wdzięczna, że w końcu się zdobył na to, by mi to
powiedzieć. W końcu lepiej niż później, prawda? Bo gdyby zrobił to za kilka
tygodni mogłoby być ze mną jeszcze gorzej. Odrzucona miłość, a raczej taka,
której nawet jeszcze nie ma bywa tak samo trująca jak ta, która trwa latami.
-
Jesteś kiepski w przeprosinach Justin - wymamrotałam dźgając go palcem w klatkę
piersiową. Spojrzałam na Alexa, który stał kilka metrów przed nami i, który
kręcił mocno głową. Szybko wytarłam słone kropelki i uśmiechnęłam się
sztucznie. - Dzięki, że powiedziałeś to teraz... nie będę sobie robić głupiej
nadziei na jakikolwiek rozwój sytuacji - gorycz wypływała z każdego słowa,
które wypowiadałam.
- Nie
powiedziałem, że tak będzie zawsz...
- Nie
mów tego - gwałtownie pokręciłam głową. Nie chciałam tego słyszeć! Nie mogłam
tego wiedzieć, bo w ten sposób utknę w martwym punkcie czekając na dzień, w
którym Justin łaskawie będzie chciał ode mnie czegoś więcej.
-
Mówiłem, że jesteś mądra - uśmiechnął się jakby próbując mnie pocieszyć. -
Przemyślałem sobie wszystko i nie chcę stracić z tobą całkowicie kontaktu...
- Oh,
więc teraz już nie będziesz mnie traktował jak powietrze?
-
Nie, nie będę - odpowiedział drapiąc się po karku. - I proszę przestań płakać.
- Nie
płaczę - mruknęłam patrząc w bok.
-
Wydaje mi się, że źle mnie zrozumiałaś. Nie chcę kończyć tej znajomości Faye.
Za bardzo cię lubię, po prostu chcę żebyś wiedziała jak wygląda sprawa. Ale to
nie znaczy, że będzie tak zawsze - powiedział, a ja poczułam jak chwyta w swoje
palce kosmyk moich włosów i odkłada go na bok odsłaniając moją buzię. Miał tego
nie mówić! Było mi gorąco, czułam się smutna i jednocześnie trochę szczęśliwa,
bo to nie oznaczało, że już nigdy z nim nie porozmawiam. - Mam jeszcze jedno
pytanie... - Utkwiłam spojrzenie w jego karmelowych tęczówkach, które były
takie ciepłe. - O której zaczyna się jutrzejszy bal?
Rozchyliłam
usta. Czemu on do cholery jasnej tak strasznie bawi się moim umysłem... nie
wiedziałam już w ogóle o co mu chodzi i na czym mu zależy w naszej znajomości.
I przede wszystkim, czy to oznacza, że tam będzie?
* * *
~
Wesołych! :)
~
Aktualnie na liście informowanych jest +70 osób, z czego ledwo połowa zostawia
po sobie ślad. Jestem zdania, że powinniśmy się nawzajem szanować, więc skoro
ja poświęcam swój czas żeby Was poinformować o nowym rozdziale, wy powinniście
poświęcić tą minutę czy dwie żeby coś napisać, chociażby zwykłe
"czytam". Prosiłam was o
podpisywanie się w komentarzach, ponieważ licząc od tego postu będę sprawdzać
kto komentuje chociaż raz na dwa rozdziały i te osoby zostaną na liście, a
reszta będzie z niej znikać :)
~ To
tyle, przypominam, żebyście się podpisywały.
~ Ah
i na wszelki wypadek Szczęśliwego Nowego Roku! Oby był lepszy od tego, który
był (dla mnie) okropny.
super, super i jeszcze raz super! z niecierpliwością czekam na następny! @misteelly
OdpowiedzUsuńJustin, ogarnij dupę, błagam :c
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, no i Wesołych Świąt, mimo że już praktycznie koniec XD
Buziaki :* <3
@colbiebeeth
KOCHAM <33
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńAwwwwwwww jak słodko <3 Rozdziałm był cudowny *___* oby takich więcej. Buziaki i udanego Sylwestra kochana <3
OdpowiedzUsuń@DreaaaamForYou
jhgkhgdsfvk\vkferkecbva
OdpowiedzUsuńczytam. @happy_kathh
juj kocham chce juz nowy @c00me
OdpowiedzUsuńJejku świetny rozdział! Justin jest taki miły dla niej *,* ciekawe czy zaprosi ją na bal ^^ rozdział mi się baaardzo podoba! Już się nie mogę doczekać kolejnego! Bardzo dziekuję za pisanie KOCHAM CIĘ <3
OdpowiedzUsuń@JustenAkaMyLove
Super wciągające ;*
OdpowiedzUsuńdkjfhgdkjfhgkdnj świetny rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńZajebisty ! <3 @allwonsss
OdpowiedzUsuńWesołych świąt szczęśliwego nowego roku i wg wszytkiego najlepszego. A ci do rozdziału to jest genialny Ale uważam że za rzadko je dodajesz.. Wiem że możesz nie mieć czasu możesz mieć swoje sprawy Ale osobiście uważam że lepiej żebyś dodawała regularnie rozdziały.. To moje zdanie. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńJeśli sama piszesz doskonale wiesz jak to jest. Ja muszę czuć, że to co piszę jest co chociaż dobre. Nie będę pisać na siłę, bo ktoś "musi" już przeczytać rozdział, uwierz, że chciałabym je dodawać regularnie ale nie mam żadnego wpływu na swoją wenę, ona przychodzi i odchodzi.
UsuńSuper jak i reszta rozdziałów. Justin i bal? Hym.. /@spier_dalaj
OdpowiedzUsuńinteresujący, masz fajny sposób pisania, fajnie opisujesz sytuacje, gdy się czyta twój ff traci się poczucie czasu, czekam na następny rozdział który mam nadzieje będzie jak najszybciej. Wesołych Świąt!!! masz jescze inne blogi? A jesli tak to mogłabyś dać mi link na niego lub na nie na mojego tt @DariaLebek? byłabym zadowolana czytając następne twoje DZIEŁA
OdpowiedzUsuńTen chlopak doprowadza mnie do szalsnstwa.... niech ze zaprosi ja na bal, a nie takie pytania jej zadaje. Ogolnie to zazdroszcze Ci tego jak piszesz. Pozdrawiam~@justadream97
OdpowiedzUsuńkocham!@SwaggBiebsss
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już wcześniej poprzednie rozdziały i skomentowałam rozdział siódmy, ale widocznie nie kliknęłam "opublikuj" xd
OdpowiedzUsuńTak jak napisała daria lebek:
"interesujący, masz fajny sposób pisania, fajnie opisujesz sytuacje, gdy się czyta twój ff traci się poczucie czasu" wprost wyjęła mi to z ust.
Jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy. Czekam z niecierpliwością na kolejne i życzę weny~ Tia :)
świetny *,* czekam na następny :) @Pala99Paula
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego . ! Super . Justin jest jakis dziwny . Niby chce z nia sie przyjazic a sprawia ze placze .
OdpowiedzUsuńOk zacznę tak:
OdpowiedzUsuńSiedzę sobie dzisiaj i czytam jakieś opowiadanie z interakcjami włączonymi w drugiej karcie. Nagle widzę że pojawia się tak mała jedyneczka. Wchodzę i patrzę że nowy u Ciebie. Moja reakcja? Oczywiście: asdfghjkl. Wchodzę... Patrzę... Ósmy? Co? Gdzie? Jak? Kiedy? Dasz wiarę, że jakimś cudem ominęłam ostatni rozdział mojego ulubionego ff o Justinie? :/ Rany Boskie... zgroza. Nadal nie wiem jak to się mogło stać.
(I nie.. to nie był sarkazm (jeśli jakimś cudem tak wyszło) xD)
Jak zwykle cudowny i bezbłędny :) Mówiłam już jak bardzo zwracam uwagę na błędy w opowiadaniach? To przekleństwo. Jednak u Ciebie w ogóle mi to nie przeszkadza :D
Czy to na prawdę wygląda jak podlizywanie się? ;) o mój Boże. Muszę zastopować.
Rozdział:
Po pierwsze jestem ciekawa dlaczego Bieber I Spółka tak nie lubią Mike'a. Wydaje się bardzo fajny :) Ale pewnie mają swoje powody, żeby zachowywać się jak dupki. lol
Po drugie - Walker. Nie lubię go. E-e. Never. I ten jego tekst z tym problemem! O Boże, jakie żałosne! Nie cierpię takich pozerów. Mam nadzieję, że nie rozwali tego co będzie(może) między Feye a Justinem (kogo ja oszukuję? oczywiście, że tak będzie)(zaskoczysz mnie?).
Skruszony Justin: TAK PROSZĘ!
Akcja pod szafką była prze cudowna. Justin to kompletny idiota, ale i tak go kocham. Serio to spieprzył. Na miejscu Feye bym odeszła jak najszybciej. Ale to i tak było nieziemskie, bo Justin xD Wiem to bez sensu. Mam nadzieję, że bardziej się postara, żeby to naprawić ;)
Oh. I jeszcze wiadomości. Powiem szczerze, że sama miałam nadzieję, że Corrie odpisze mu coś ciekawszego ;) ...moja przyjaciółka by tak zrobiła ._. Możliwe, że tylko ona.
Ok.
Teraz co nieco o tej sprawie z komentarzami. Nie podoba mi się jak stawiasz sprawę. Rozumiem Cię, ale tego nie pochwalam. Czasami ktoś może przeoczyć jeden czy dwa (jak ja) i nagle przestaniesz go informować... i zapewne stracisz czytelnika. Są różne powody. Może to przemyślisz?
Ah. I jeśli mogę coś podsunąć... Wiesz jak możesz zyskać więcej komentarzy? Odpowiadając na nie. Znam blogi, gdzie autorka odpisuje na każdy komentarz. Czasem wystarczy "Dziękuję, ciesze się, że Ci się podoba to co piszę". Gdy ja u niej komentuję... nie mogę się odczekać tego co odpiszę(nie mówiąc już o następnych rozdziałach). Wiem też od niej, że to często świetna zabawa ^^
Ale nie truję już. Trochę czasu na to poświęciłam ;)
Do następnego.
I na wszelki wypadek: Szczęśliwego Nowego Roku.
@_yourkitty
Hejka! :) Dziękuję za taaaki długaśny komentarz, uwielbiam takie dostawać chociaż jest ich garstka. Dowiesz się dlaczego nie lubią Mike'a, no... o ile dotrwasz do tego rozdziału. Podryw Walkera był inspirowany wszystkimi dennymi tekstami, które sama słyszałam. Mam jakieś "szczęście" do poznawania takich przygłupów, którzy mają bardzo żałosne teksty na podryw. Czy Walker zepsuje to COŚ? Może on, może Mike, może sam Justin, a może Faye? Kto to wie...? :) Szczerze mówiąc będąc na miejscu Faye też bym odeszła, w ogóle starałabym się od niego odciąć ale ona jest inna. Zależy jej na kontakcie z Justinem, więc nawet jeśli czuje się zraniona i tak nie potrafi sobie odpuścić.
UsuńCo do komentarzy - jak tylko mam czas staram się odpisywać, szczególnie gdy ktoś ma swojego bloga, albo podrzuca mi swój adres. Nie zawsze mam na to czas ale staram się jak tylko mogę. Może Ci się to nie podobać, ale patrząc na to jakie odstępy są pomiędzy rozdziałami wydaje mi się, że każdy potrafi znaleźć moment, by tu zajrzeć. Oczywiście każdy kto pamięta o tym opowiadaniu i kto czeka na nowe rozdziały. Wiem, że przez to mogę stracić czytelników, ale zależy mi bardziej na osobach, które tu zostaną, a nie na tych, które będą tylko bywać. Jeszcze zobaczę jak z tym będzie, ewentualnie zmienię sposób informowania. W każdym razie dziękuję za komentarz, Szczęśliwego Nowego Roku (:
Kocham to lalalalalala czekam nn. @Jamieesy
OdpowiedzUsuńJeeezu. Justin jest uroczy tutaj.. ale nawiązując do ostatnich zdań poprzedniego rozdziału to mam wrażenie jakby on się nią tak typowo bawił i wykorzystywał. CZEKAM NA NOWY!
OdpowiedzUsuń@bonjourbiebeh
świetny :)
OdpowiedzUsuńKocham :)
OdpowiedzUsuń@maja378
Kocham to ff xx Mam nadzieję, że będziesz dodawać częściej rozdziały i że ten nowy rok będzie dla ciebie jak najlepszy xx
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się!
OdpowiedzUsuńMój komentarz rozwinę później, lub pod następnym rozdziałem, ponieważ obecnie mój umysł nie funkcjonuje normalnie.
Pozdrawiam.
Mia Sanchez Villa
OMG świetny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńKiedy nn ?
@BadGirlBitches_
Rozdział swietny
OdpowiedzUsuńmogłabys tylko czesciej dodawac
ale wiem jak to jest sama pisze bloga
malo czasu :)
@TrueStory608
Genialny rozdział jak każdy. Uwielbiam Faye, jest wrażliwa i to jest w niej urocze. Mam cichą nadzieję, że nas bardzo zaskoczysz w następnych rozdziałach. @aleksandraa984
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <33
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial <3
OdpowiedzUsuńNo w końcu z nią normalnie porozmawiał! Ugh, czasami faceci są tacy nadęci i pewni siebie (znam to po swoim idiocie), że nawet nie potrafią porządnie i od razu przeprosić. Na szczęście Justin w końcu zaczął myśleć i może uda mu się to wszystko naprawić <3 Tak straaasznie chcę, by już odbył się ten bal! Z chęcią czytałabym codziennie przynajmniej jeden rozdział tutaj. Jak napisałaś o tym, że Alex im się przygląda i kręci głową to aż go sobie wyobraziłam hahaha W dość zabawny sposób XD
OdpowiedzUsuńOboje są tacy słodcy a Faye jest taka... Delikatna, wrażliwa, cholera jest strasznie podobna do mnie! Czuję się, jakbyś zabrała przynajmniej połowę mnie i oddała ją tej bohaterce! Jest cudowna <3 (i nie mówię tak, bo myślę tak o sobie XD)
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, po prostu już nie mogę się doczekać co wydarzy się na tym balu! Jesteś wręcz niesamowita, wszystko jest tak płynnie, naprawdę dobrze napisane <3
Pozdrawiam i szczęśliwego Nowego Roku, kochana!
( www.collision-fanfiction.blogspot.com )
Ogólnie rzadko kiedy się zdarza żeby faceci potrafili przepraszać, lol. Najczęściej kupią jakiś kwiatek i myślą, że to wszystko załatwi, haha. No nie wiem, nie wiem czy ten nasz Justin zaczął w końcu używać mózgu ;>. Z chęcią dodawałabym tutaj codziennie rozdziały ale niestety zdradliwa wena mi to uniemożliwia. Hahaha, wydaje mi się, że jeśli jesteś w jakikolwiek sposób podobna do Faye - jesteś cudowna :) Staram się, żeby była odrobinkę zakręcona ale przede wszystkim żeby wszyscy widzieli tę jej kruchość.
UsuńMam problem żeby wejść na Twojego bloga z laptopa, nie wiem czemu ale strona mi się ładuje, a potem wyłącza. Zostały mi dwa rozdziały do nadrobienia *psuję sobie oczy na telefonie ale Collision jest tego warte, haha* i wtedy jakoś wykombinuję żeby dodać ten komentarz, najwyżej spróbuję z telefonu :)
Szczęśliwego :)! x
Znam to po swoim facecie, musi naprawdę nabroić żeby mnie za coś przeprosić. Duma mu nie pozwala. Jednak nie jest tak ckliwy i nie kupuje mi kwiatków i prezencików :< Według niego jestem "krucha i delikatna, nadwrażliwa" dlatego stara się we mnie pobudzić twardą stronę, idiota chyba nie wie co go czeka.
UsuńOstatnio to samo mi się działo z niektórymi innymi blogami :o Aż dziwne.
Jejku cudowne to ! <3
OdpowiedzUsuń@forevermindSWAG
omg, omg
OdpowiedzUsuńcuuudowny rozdział ;o
Boski ;*** !
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam nn
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <33
OdpowiedzUsuńcudowny, nie mogę się doczekać następnego :-*
OdpowiedzUsuńUwielbiam to! Kochamy Cię ;*
OdpowiedzUsuń@ayejdbx
genialne! pisz szybko następny x bardzo bym chciała żeby miedzy justinem a faye do czegoś doszło, chociaż żeby się pocałowali.czekam wiernie na next!
OdpowiedzUsuńkocham @luvmyypayne
OdpowiedzUsuńjakgsaghkahgkjah dziękuję, że to piszesz ♥ /@carolineswaggy
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńCudaśny <3 szczęśliwego :D
OdpowiedzUsuńKopne tego justina chyba, zachowuje sie jak kretyn. ona powinna pokazać mu że nie będzie latać za nim i że nie będzie blagala o jego względy. kocham tp a tekst tego gościa z tym problemem hahaha genialny :))) czekam na nm
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! ♥♥♥
OdpowiedzUsuń"Na d-ł-o-n-i. Nie na ręce, nie na przedramieniu. Na dłoni! Złapał mnie za moją pieprzoną dłoń!" hahahahaha rozjebało mnie to ;) lol
Na bank wydarzy się coś na tym balu hih
Z niecierpliwością czekam na nn ♥♥♥
@luvbiiebah
Aaaw jak dobrze że się pogodzili!!! Nie mogę się doczekać żeby wiedzieć co się będzie działo na balu :3 @06kidrauhl94
OdpowiedzUsuńMogłabym być informowana? @Real_Oliwia
OdpowiedzUsuńjest genialny : )
OdpowiedzUsuńxtwerkbiebs
Kocham kocham xoxo
OdpowiedzUsuńMówcie co chcecie, ale Justin na swój sposób jest słodki < 3
OdpowiedzUsuńDziękuje za rozdział * , *
Do następnego ! : )
Haha, On to ma gadane : )
OdpowiedzUsuńNie, ale na prawdę masz talent : *
Kocham : ** / @1D_JB_69_
Jest super
OdpowiedzUsuńświetny <3 @luvmyZaynn
OdpowiedzUsuńStrasznie szkoda mi Faye. Polubiłam ją i razem z nią wczuwam się w te wszystkie sytuacje. Justin czasami jest takim dupkiem, a innym razem taki słodki. I jak tu zrozumieć człowieka. Walker jest, jednym słowem, dziwny. Ciekawe co wymyśli względem Faye. A Mike...On najbardziej zasługuje na Faye. Wiem, ze sie tylko kolegują, ale z tych wszystkich chłopaków to on jest dla niej najmilszy i najbardziej opiekuńczy. Ciekawe jak potoczy sie akcja podczas balu. Na pewno duuuuuzo się tam wydarzy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam @dimnesss
Szkoda mi Faye, ale dobrze, że się pogodzili~.. c: Tak trochę mi łezki stanęły w oczach, a to źle.. @_@
OdpowiedzUsuńCiekawe, co Justin jej powie~..?
I wiesz...jeśli mam być szczera, to do fanek Justina nie należę.. XD W życiu bym się nie wzięła za jakiegoś fanfika nim, ale... To w jaki sposób stworzyłaś historię jest dobre, dlatego czytam.. c:
Nawzajem~!! <3 Też miałam okropny rok.. Tak straszny, że nawet sobie nie mogłam gorszego koszmaru wyobrazić.. Trzeba mieć nadzieję, że teraz będzie coś lepiej~..
Rozdział świetny. Czekam nn. Mam nadzieję, że go dodasz ;)
OdpowiedzUsuńHej, mam pytanie, kiedy wrocisz na bloga o one direction ? ??? Ja nadal czeakm, az na niego wrocisz bo obiecalas ze jak skonczysz bloga o JB to wrocisz tam ;-;
OdpowiedzUsuń@szubidubiiii: czytam. A kiedy nowy rozdział na our-restless-souls? odpisz jakbyś mogła na tt :)))
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tutaj piszę, ale mam pytanie: jest może do Ciebie jakiś inny kontakt niż twitter? Może gg albo e mail? Byłabym wdzięczna za podanie takiej informacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Na gg nie wchodzę zbyt często, praktycznie go nie używam, więc podaję e-mail awwkjut94@gmail.com (:
UsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz<3
OdpowiedzUsuń