piątek, 15 listopada 2013

Rozdział szósty



FAYE
Uderzył mnie ostry zapach alkoholu i papierosów, a zimny dreszcz wstrząsnął moim ciałem. Poruszyłam ustami ale nie potrafiłam wykrztusić chociażby słowa. Palce chłopaka coraz mocniej wbijały się w moją skórę powodując nieprzyjemne uczucie bólu. O dziwo wcale nie miał wściekłej miny, jego oczy nie błyszczały od wrogości a od łez. Wcale nie wyglądał na typowego zbira opisywanego w książkach. Wykrzywiłam usta w grymasie, a on od razu poluzował swój uścisk. Przełknęłam gulę w gardle uświadamiając sobie, że nieznajomy nie jest niebezpieczny. No, a przynajmniej miałam taką nadzieję. Miał delikatne rysy twarzy, smutne oczy i ciągle pociągał nosem.
- W porządku? - odezwałam się drżącym głosem robiąc dyskretnie krok w tył i tym samym całkowicie wyzwoliłam się z jego uścisku. Nieznajomy zaśmiał się gorzko co ponownie przyprawiło mnie o zimne dreszcze. Pokręcił mocno głową, a następnie uniósł lewą dłoń, w której trzymał butelkę taniego wina, pociągnął kilka porządnych łyków alkoholu, a następnie przetarł usta rękawem swojej kurtki.
- Pomyliłem cię z kimś - wymamrotał niewyraźnie. Zachwiał się niebezpiecznie ale zaraz odzyskał równowagę i uśmiechnął się do mnie lekko. Zdecydowanie był jeszcze w jakimś stopniu trzeźwy ale coś mi mówiło, że dużo mu nie brakuje do całkowitej utraty świadomości. Gorączkowo zaczęłam się zastanawiać co mam teraz zrobić. Zdecydowanie nie powinnam go tutaj zostawić, bo narobi sobie kłopotów. O tak, przejmuję się losem zupełnie obcego chłopaka i nic na to nie poradzę. Nie znam go, ale nie chcę, by coś mu się stało. Nikomu nie życzę źle i nie chcę, by komukolwiek działa się krzywda. Był pijany i byłam pewna, że jeśli tu zostanie sam kłopoty szybko go odnajdą. Ale z drugiej strony co mogłabym zrobić? Zabrać go do domu? Już widzę miny rodziców! Weszłabym do domu i powiedziała coś w stylu spotkałam pijanego nastolatka na ulicy, macie coś przeciwko, by się u nas przespał? Tata by mnie chyba wydziedziczył. Nieznajomy ponownie wręcz przyssał się do butelki i nie przestawał pić dopóki nie opróżnił jej do końca. Odrzucił szklany przedmiot na bok, a błogi uśmiech zagościł na jego ustach. Świetnie, zaraz będzie jeszcze bardziej pijany niż wcześniej!
- Potrzebuję nowej dziewczyny - powiedział sam do siebie chowając ręce do kieszeni swoich spodni. Kiwał się lekko na boki jakby wiał silny wiatr. I wtedy dotarło do mnie, że może jednak nie zawsze powinnam pomagać innym i, że może zamiast stać jak kołek powinnam rzucić się do ucieczki? Nerwowo odgarnęłam kosmyki włosów spoglądając na niego uważnie.
- Ej! - krzyknął nagle gapiąc się na mnie wielkimi oczami. Po łzach nie było już śladu, jego tęczówki błyszczały jedynie tak jak zawsze, gdy ludzie są pijani.
- Tak?
- Jesteś dziewczyną!
Też mi odkrycie! Pochyliłam głowę zerkając na swoją sylwetkę. Czy on wcześniej myślał, że jestem facetem?
- Tak - odpowiedziałam urażonym tonem.
- I jesteś całkiem ładna! - dodał ochoczo kiwając głową. - Zostań moją nową dziewczyną!
Zamrugałam energicznie swoimi powiekami. Skąd urwał się ten dzieciak? Ręce dosłownie opadły mi z bezradności. On tak na poważnie? Najpierw wydaje mu się, że jestem facetem, a teraz chce, żebym została jego dziewczyną?! Na litość Boską! Ja go nawet nie znam! Brakowało mi słów, nie wiedziałam jak mam odpowiedzieć, co mam powiedzieć i jak wybrnąć z tej sytuacji. Wstrzymałam oddech, gdy chłopak nachylił się w moją stronę.
- Chaz! - usłyszałam czyjeś wołanie. O dziwo dobrze znałam ten głos. Odwróciłam głowę spoglądając na drugą stronę ulicy, gdzie stało zaparkowane auto z otwartymi drzwiami od strony pasażera. Justin szedł szybkim krokiem w naszym kierunku, a raczej w kierunku Chaza. Nerwowo przebiegłam palcami przez swoje włosy uświadamiając sobie, że moje drobne kłamstewko odnośnie powrotu do domu wyszło na jaw. Nieśmiało podniosłam wzrok na szatyna, który był już prawie przy nas, a ten zrobił minę jakby zobaczył ducha. Upsss...?
- Co ty tu robisz? - spytał marszcząc czoło.
- Idę do domu.
- Nie miałaś przypadkiem złapać autobusu albo po kogoś zadzwonić?
- Zmieniłam zdanie - wzruszyłam ramionami. - No i lubię wieczorne spacery.
Jeśli wzrok mógłby zabijać to prawdopodobnie byłabym właśnie trupem leżącym na chodniku. Lepiej żeby nie zaczynał jakichś głupich wywodów, bo nie zniosę tego. Na szczęście Justin pokręcił głową i przeniósł spojrzenie na swojego - jak mniemam - kumpla.
- Chaz, twoja matka cię szuka - powiedział.
- Powiedz jej, że mam randkę.
- Jaką randkę? - spytał zaciekawionym głosem Justin, a następnie pociągnął kilka razy nosem i strasznie się skrzywił. - Stary, czy ty wiesz jak strasznie cuchniesz?
- Mam randkę z nią! - krzyknął pokazując na mnie palcem. Czy on jest jakiś psychiczny czy coś? Uśmiechnął się głupkowato, a następnie ukłonił i wyciągnął w moim kierunku rękę. - Nie wstydź się Abby.
Justin klepnął się w czoło r0biąc załamującą minę. Kim jest Abby? Ja jestem Abby?
- To moja koleżanka Chaz, a nie Abby.
- Ale...
Justin odwrócił się w stronę samochodu i ręką dał komuś znak, nie minęła chwila, a Alex już szedł do nas szybkim krokiem. Uśmiechnął się do mnie szeroko, gdy tylko stanął obok Chaza. Zaczęli z nim rozmawiać, tłumaczyć co jest rzeczywiste, a co nie. Tutaj kończyła się moja rola, marzyłam już tylko o położeniu się w łóżku. Zaczęłam się cofać, bardzo dyskretnie nie chcąc zwracać na siebie uwagi. Odwróciłam się do nich plecami i zrobiłam dwa kroki do przodu.
- Ani się waż - usłyszałam surowy głos za sobą. Westchnęłam głośno, czy Justin właśnie zamienia się w mojego ojca czy co?
- Tylko nie mów, że on jest twoim chłopakiem! - jęknął żałośnie nieznajomy mi chłopak pocierając czoło ręką.
- Nie jest - odpowiedziałam wywracając oczami.
- Faye,- zaczął szatyn spokojniejszym i zdecydowanie milszym głosem, - odwiozę cię i...
- Nie musisz, w dodatku masz kim się zająć - uśmiechnęłam się do niego. - Nic mi nie będzie, od lat wracam sama do domu o tej porze, więc poważnie Justin, zajmij się swoim pijanym kolegą.
- Jesteś pewna?
- Tak.
- Jak coś ci się stanie i będę miał wyrzuty sumienia do końca życia to...
- Jesteś gorszy od mojej mamy - ponownie mu przerwałam wywracając oczami. - Do zobaczenia.
Ponownie chciałam się obrócić i ruszyć w kierunku domu, ale oczywiście nie było mi to dane. Justin złapał moje ramię, spojrzałam na niego pytająco. Gdyby nie zmęczenie pewnie właśnie dostawałabym ataku serca i drgawek czy czegoś w tym rodzaju.
- Napisz do mnie jak wrócisz.
- Tyle, że nie mam twojego numeru - odpowiedziałam.
- Poważnie? Jak ktoś może nie mieć mojego numeru?
- Widocznie nie jesteś tak super popularny jak ci się wydaje.
Zaskoczyłam go swoją odpowiedzią, samą siebie zresztą też. Czy ja serio mu... odpyskowałam? Otworzył usta, by po chwili je zamknąć. Uśmiechnął się jakby wydarzyło się właśnie coś zaskakująco miłego i wyciągnął z kieszeni swoich spodni telefon, a następnie poprosił o mój. Dobrze, że to on wklepywał cyferki, bo mi zajęłoby to tydzień, szczególnie, że drżenie rąk powróciło szybciej niż się tego spodziewałam. Przycisnęłam telefon do klatki piersiowej robiąc kroki do tyłu.
- Do zobaczenia - powiedział Justin na odchodne wracając do swoich kolegów.
Szłam dalej, spokojnym krokiem. Nie docierało do mnie co się wydarzyło. I nagle, gdy minęłam skrzyżowanie przy jednej z alejek niemal pisnęłam z podekscytowania. Mam jego numer! On ma mój numer! Powiedział "do zobaczenia", czyli chce się jeszcze ze mną zobaczyć! Spędziłam z nim pół wieczoru! Ogromny uśmiech wpełzł na moje usta i nie potrafiłam się go pozbyć. Policzki powoli zaczynały mi drętwieć i boleć. Cieszyłam się sama do siebie przez całą drogę do domu i właśnie wtedy, gdy przekroczyłam próg domu mój telefon zawibrował i wydał z siebie krótki dźwięk. Zrzuciłam z ramion kurtkę, przekręciłam zamek w drzwiach i dopiero gdy znalazłam się na piętrze wyciągnęłam swój telefon.

Justin:
Nie wiedziałem, że mieszkasz tak daleko.

Całą drogę do pokoju zajęło mi domyślenie się o co chodziło Justinowi. Skąd on niby wie gdzie mieszkam? Przecież nie jest taki głupi żeby włóczyć się za mną i... wtedy do mnie dotarło, że jednak byłby do tego zdolny.

Ja:
Poważnie? Śledziłeś mnie?

Nie byłam na niego zła, byłam zdziwiona. Kto normalny włóczy się za obcą, zwykłą dziewczyną tylko po to, żeby upewnić się, że wróci bezpiecznie do domu? Byłam przyzwyczajona do wieczornych powrotów, bo autobusy bardzo często uciekają mi sprzed nosa, no i wciąż nie mam samochodu ani tym bardziej prawa jazdy. Rzuciłam się na łóżko oczekując jego odpowiedzi i próbując nie oszaleć przez nadmiar wrażeń i emocji.

Justin:
Odprowadzałem na odległość. Idź spać Faye, jest już późno.

Zachichotałam z jego odpowiedzi i poczułam coś na dnie swojego brzucha, wbiłam zęby w dolną wargę i drżącymi rękoma wystukałam krótką odpowiedź, którą było "dobranoc". I pomimo tego, że nie doczekałam się odpowiedzi wiedziałam jedno - cholernie mocno w to wszystko wpadłam.

~

Sobota i niedziela minęła mi oraz Corrie na opowiadaniu sobie wszystkiego co nas spotkało w piątek. Ominęłam jedynie historię z krwotokiem z nosa tak jak prosił mnie o to Justin. Co dziwne moja przyjaciółka przeżywała to wszystko dziesięć razy bardziej. Oczy jej błyszczały, dostawała dziwnych napadów śmiechów i zasypywała mnie teoriami, historiami, które mogą się wydarzyć i ciągle gadała. Nie zamknęła się nawet na chwilę, co chwilę teatralnie odchylała głowę do tyłu odgrywając dziwne scenki omdlewającej mnie i ratującego Justina. Nie potrafiłam się z tego nie śmiać. W poniedziałek rano byłam bardziej podekscytowana niż zwykle. Ktoś kto mi się podoba zwrócił na mnie uwagę! To było silniejsze ode mnie i chociaż próbowałam myśleć racjonalnie, nie wgłębiać się w to za bardzo zdecydowanie było już za późno. Niezbyt przejęłam się tym, że Justin już mi nie odpisał, ani w ogóle nie odezwał się do końca weekendu.
Dopiero w szkole, po trzech lekcjach emocje zaczęły opadać. Przestałam się rozglądać i wzdrygać za każdym razem, gdy wydawało mi się, że widzę zarys kogoś znajomego. Widocznie Justin przedłużył sobie weekend. Wolnym krokiem ruszyłyśmy z Corrie do mojej szafki - chciałam zabrać te książki, które będą mi potrzebne i odłożyć te, z których już dzisiaj nie skorzystam.
- Jestem taką ofiarą - jęknęła dziewczyna - wciąż nie mogę uwierzyć, że zrobiło mi się słabo! Przeklęte Wesołe Miasteczko!
- Corrie uspokój się i przestań o tym gadać - odpowiedziałam wsuwając zeszyt do angielskiego do swojej torby.
- Masz rację, pogadajmy o czymś innym.
- O czym?
- O balu! Mam już idealną sukienkę, a ty?
- Mam idealną wymówkę - odparłam z głupawym uśmiechem. Corrie pacnęła mnie ręką w ramię robiąc groźną minę. - No dobra, dobra. Poszukam czegoś co się nada.
Stałyśmy tak chwilę, gdy poczułam jak łokieć mojej koleżanki uparcie wbija się w mój bok. Skrzywiłam się i obdarowałam ją wściekłym spojrzeniem. To bolało! Dyskretnie zaczęła wskazywać głową w prawą stronę robiąc ogromne oczy. Odwróciłam się i moje serce od razu zaczęło łomotać, kolana mi zmiękły, a usta zadrżały niespokojnie. Justin szedł obojętnym krokiem środkiem korytarza. Uśmiechnął się lekko, niemalże niewidocznie i wyminął nas kierując się w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Nie tak miało to wyglądać! - odezwała się Corrie urażonym głosem.
- Przymknij się - skarciłam ją i ruszyłam w przeciwnym kierunku chcąc znaleźć się na lekcji, którą miałam właśnie mieć. Corrie miała rację - chociaż starałam się nie wyolbrzymiać to nie tak sobie wyobrażałam nasze dzisiejsze spotkanie. I nie tak wyobrażałam sobie jego uśmiech na mój widok. Lekcje ciągły się niemiłosiernie, a unikanie wzrokiem Justina na niektórych z nich było katorgą. W dodatku ja i Corrie znowu musiałyśmy zostać po lekcjach, żeby dokończyć dekoracje na bal jesienny. Jeśli jeszcze raz mnie na coś takiego zapisze to uduszę ją gołymi rękoma.
- Faye skarbie podaj mi nożyczki - powiedziała pani Miller trzymając w rękach jakiś szablon. Zrobiłam to o co prosiła i wróciłam na swoje miejsce, gdzie razem z Corrie robiłyśmy ogromny napis, który miał zawisnąć na jednej ze ścian.
- Oh, więc jednak raczył pan przyjść - odezwała się kobieta po tym jak drzwi się otworzyły i zamknęły. Wiedziałam kto to. Nie musiałam się odwracać żeby to wiedzieć. Czekałam na to, czekałam, aż przyjdzie, ale z drugiej strony wcale tego nie chciałam. Sprzeczności wypełniły cały mój umysł nie pozwalając się na niczym skupić i właśnie z tego powodu, gdy złapałam w ręce nożyczki, by wyciąć pierwszą literę poczułam ból i odruchowo wsunęłam palec do ust.
- Cholera - wybełkotałam czując metaliczny posmak krwi.
- Jezu Faye, ale z ciebie ofiara!
- To boli głupku! - Corrie pokręciła głową i zaczęła się głupio śmiać. Wyciągnęłam palec z buzi i spojrzałam na niego, rana była malutka ale okropnie piekła.
- Ałć, musi boleć - usłyszałam nad sobą. Przyjemny dreszcz targnął moim ciałem, podniosłam głowę i zobaczyłam nad sobą Justina. Nachylał się nade mną i patrzył co robimy. Wciąż trochę urażona nawet mu nie odpowiedziałam, tylko ponownie jak dziecko przyłożyłam zranione miejsce do ust. O dziwo Justin wcale nie wrócił do swoich zajęć, usiadł na podłodze tuż obok mnie i przechylił głowę wlepiając swoje karmelowe tęczówki w moją twarz. Nie minęła chwila i poczułam, że moje policzki zaczynają piec, a co za tym idzie zaczęłam się rumienić. Pomiędzy naszą trójką zapadła niezręczna cisza, aż w końcu Corrie westchnęła głośno, wywróciła oczami i wstała ponownie zostawiając mnie samą.
- Chaz poprosił, żebym przekazał ci przeprosiny - odezwał się Justin przerywając napiętą cieszę.
- Okej, w porządku - odpowiedziałam obojętnym tonem wciąż nie zwracając na niego uwagi. Niestety moja ciekawość dała o sobie znać, więc nie mogłam dalej udawać obrażonej. Zresztą, nie powinnam być ani obrażona ani zła o taką głupotę. - Kim jest Abby?
- To jego była dziewczyna, zostawiła go dwa tygodnie temu i Chaz nie umie się pozbierać.
- Kiepsko.
Znowu zapadła cisza, ale już nie taka krępująca. To nie był rodzaj milczenia, który wierci ci dziurę w głowie. Pomimo to wciąż nawet na niego nie spojrzałam. Szatyn bawił się literkami, które były już wycięte próbując ułożyć z nich jakieś dziwne słowa, aż ponownie jego usta się otworzyły.
- Idziesz? - spytał.
- Gdzie?
- Na bal.
- Tak - skinęłam głową, - a ty?
- Mogę wiedzieć kto jest szczęśliwym wybrankiem? - zupełnie zignorował moje pytanie.
- Idę sama... - mruknęłam. - To znaczy z Corrie, ale...
- Nikt cię nie zaprosił? - kontynuował swoją serię pytań zaskoczonym tonem. Pokręciłam głową w odpowiedzi wysilając słaby uśmiech. To krępujące i zawstydzające, gdy ludzie traktują cię bardziej jak powietrze i, że nigdy nie mam z kim pójść na bal. - Ich strata - powiedział jakby na pocieszenie Justin sprawiając, że w końcu podniosłam na niego swoje oczy.
- A ty?
- Nie idę - odpowiedział. - To nie dla mnie.
- Powinieneś się przekonać jak to jest, bo pewnie jeszcze na żadnym nie byłeś.
- Gdyby coś stało się na takiej imprezie wszyscy by mnie obwiniali - odpowiedział wzruszając ramionami. - Chociaż może masz rację, z chęcią pośmieję się z chłopaków, którzy będą cię podrywać, a ty będziesz ich spławiać.
- Zabawne - fuknęłam. - To ja to powinnam powiedzieć.
- Nie jestem gejem Faye, to logiczne, że spławiałbym chłopaków.
Zaśmiałam się kręcąc głową z politowaniem.
- Dobrze wiesz o co mi chodziło - powiedziałam uśmiechając się do niego, - powinieneś przyjść. Będzie... fajnie.
- Nie Faye, nie pasuję tam.
- Bieber chyba jasno powiedziałam ci co masz robić. Zostaw Faye i zrób co masz zrobić! - pani Miller krzyczała z drugiego końca klasy surowym tonem. Tak łatwo wpadała w wściekłość gdy chodziło o Justina.
- O tym mówię - mruknął na odchodne.
Tym razem zdążyłam na autobus po skończeniu tego co miałam zrobić. Popołudnie spędziłam na odrabianiu pracy domowej z angielskiego i na sprzątaniu w swoim pokoju, nie ukrywam, że chciałam zająć swoje myśli czymś innym, bo ciągle zastanawiałam się jak przekonać Justina, by jednak poszedł na ten bal. Nie jako mój partner, nie o to mi chodziło. Po prostu... chciałam być miła, chciałam, żeby inni zobaczyli, że on wcale nie jest taki zły.

* * *


~ Oj brzydko, bardzo brzydko, tyle osób do informowania a niektórzy są tacy leniwi, że nie potrafią nawet napisać krótkiego "czytam". Najzabawniejsze jest to, że to te osoby najczęściej najbardziej domagają się kolejnego rozdziału ;)
~ Bardzo Was proszę - jeśli możecie polecajcie to opowiadanie. Ja sama też z chęcią zareklamuję jakieś ff tutaj na blogu, jeśli znajdą się chętni.
~ Jak nowy szablon? :) Lepiej, żeby się Wam podobał XD
~ Czy ktoś oprócz mnie ma ochotę zabić Scootera za tą całą akcję z #Believe3D i za pisanie na koncie Justina? -,-"

PS Okropnie nie podoba mi się ten rozdział, mam nadzieję, że kolejny będzie lepszy. Mogą być błędy, ba, może ich być multum za co przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie ;)
Do następnego! :) xx
JUSTIN BIEBER FANFICTION PL

66 komentarzy:

  1. khfsakhfsakjfhsakjhfkashfksahgkadjflksajfsa ŚWIETNE JAK ZWYKLE *.* @carolineswaggy

    OdpowiedzUsuń
  2. boskiii ;) czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny kiedy będzie następny juz nie moge sie doczekać ???!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezusiu kocham tego bloga.! Jest on najlepszy jaki czytałam. Chyba jest on pierwszym blogiem gdzie Justin jest normalny.^^ więc czytam i czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. jeeej, ale szybko! ^^
    Sprawiłaś mi tym dużo radości! :D haha
    Dobrze, że ten chłopak ni była jakiś nie tegesss i nic jej nie zrobił.
    To było słodkie, jak Justin ją "odprowadził na odległość" :3
    On ogólnie jest tu zajebisty. Chociaż też miałam nadzieję, że ich spotkanie po tym będzie bardziej.. bardziej.. no. :]
    Oby go przekonała do tego balu. Na pewno go przekona. I fajnie jakby było więcej Chaza :) Lubię go..
    Szkoda, że nikt jej nie zaprosił na bal. Chociaż z drugiej strony dobrze, bo pójdzie z Justinem Bieberem!
    :D
    Jak zwykle bezbłędnie i cudownie! <3
    Mówiłam już, że kocham to opowiadanie? Tak? To jeszcze raz mówię. <3
    Czekam na kolejny. Życzę weny! <3 Pozdrawiam
    @_yourkitty xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko, świetne!!! Szablon super, rozdział też, wcale nie jest słaby, czekam z niecierpliwością na następny! xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejciu boski jak poprzednie <3 Najlepszy blog ever :* A i owszem też mam ochotę zabić $cootera -.-

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział!! Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet tak nie mów! Rozdział jest świetny! Już myślałam, że Chaz jej coś zrobi, ale myliłam się ;) Myślę, że Faye przekona Justina, by poszedł na bal. Byłoby bardzo miło, gdyby to Jus ją zaptosił ;)
    Bardzo się cieszę, że dodałaś tak szybko nowy rozdział <3

    @luvbiiebah

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam dziś wszystko <3 blog jest cudowny. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów i obiecuję, że pozostawię po sobie komentarz : )
    Dużo weny kochana i oby tak dalej. Chętnie polecę również opowiadanie nie TT :3
    @DreeemForYou

    OdpowiedzUsuń
  11. świetne jak zawsze :D
    Dla Ciebie specjalnie skomentuje, bo bardzo lubie twój blog. A rozdział jest serio dobry :D
    nowy szablon mnie zaskoczył, jest duża różnica, pomiędzy nim a starym. Ale tez mi się podoba
    Wszytsko mi się podoba, i nie potrafię Cie skrytykować :( XD
    @happy_kathh

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nawet nie mów, że ci się rozdział nie podoba, bo jest naprawdę dobry. I też mi się bardzo podoba to, że Justin nie jest jakimś psycholem, że jej nie bije ani nie 'kochają się' w każdym rozdziale. Ogólnie historia jest wręcz genialna, bo taka realna. Każda z nas mogłaby znaleźć odpowiednik Justina w swoim życiu.
    Piszesz genialnie i nawet ewentualne błędy nie są wyczuwalne na pierwszy rzut oka. Jestem z ciebie dumna!
    Jedyną rzeczą do której można się przyczepić to fakt, że po przeczytaniu czuję trochę taką pustkę, bo od razu chcę przeczytać następny!

    Rozpisałam się jak jakiś debil. xd Trudno! KOCHAM to opowiadanie!
    http://suddenly-someone-is-no-one.blogspot.com/ (Nie byłabym sobą jakbym się trochę nie zareklamowała.)
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  14. Co ci się w nim nie podoba hmmm? Jest świetny. :D Przyznam się szczerze że lepiej czytało mi się jak był ten ciemny szablon ale ten też jest okey Błędy nie rażą tak jak w niektórych ff więc jest dobrze. Ogólnie podoba mi się ta historia. Każdemu może się przydarzyć oczywiście bez osoby Justina...
    Życzę weny xxx

    OdpowiedzUsuń
  15. Zostaje tu już na zawsze,LOL ;))

    OdpowiedzUsuń
  16. Super, może Justin jednak da się namówić na ten bal :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękny :* Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  18. zajebisty , co ile dodajesz rozdziały ?

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten rozdział wcale nie był zły! Mam nadzieję, że Justin jednak pójdzie na ten bal, no a Chaz może jednak pogodzi się z Abby?
    Skoro już proponujesz reklamę, to może ja? Mam mało czytelników i mało mnie to motywuje. To nie o Justinie, ale może jednak? :) http://limit-of-loneliness.blogspot.com/ Z góry dziękuję i czekam na kolejny rozdział u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  20. świetny rozdział, bardzo mi sie podoba, szczególnie ze chciałbym wiedzieć czemu justin olewa ją przy szkole, a jaką sa sami to do niej zarywa, sdjsfrfuf twoje opowiadanie mnie zanije, czekam na nn, saKJHDEWLKUFH @sylwuniek

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeju cudowne! Będziesz mnie informować?:) @luvpurpshaw

    OdpowiedzUsuń
  22. Dopiero zaczęłam czytać twoje opowiadanie, ale jest świetnie. Na pewno bd czytać. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? @aleksandraa984

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeny kocham, to <3 !
    Czekam na NN :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetne *.* , kiedy następny ? :))

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudowne <3
    Masz talent !
    Do Następnego !

    OdpowiedzUsuń
  26. Wow po zobaczeniu zwiastuny tego ff grzechem byłoby nie przeczytać opowiadania. Jest perfekcyjne! Zyskałas stałą czytelniczkę ;) Czekam na nn c:

    OdpowiedzUsuń
  27. TEN.BLOG.JEST.BOSKI. *O*

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny rozdział! Genialnie przedstawiłas to z Chazem ;p Rozwiązałaś to w taki nietypowy i nieprzewidywalny sposób i bardzo mi się to spodobało :)
    Szczerze to już myślałam że zrezygnowałaś z pisania gdy nie dodawałaś tak długo piątki. Na szczęście wciąż piszesz :)
    Czekam na kolejny xoxo

    OdpowiedzUsuń
  29. No mega opowiadanie :) czt mogła byś mnie informować o nowych @Olivia_0987

    OdpowiedzUsuń
  30. Świetny rozdział kiedy następny? Chciałabym jak najszybciej :c

    OdpowiedzUsuń
  31. czytam <3 ale chciałam Cie zaprosić na mojego bloga isthedarlig.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  32. Świetny! :*
    Przepraszam, że z anonima, ale nie mam tt ani konta na blogu XD
    / Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  33. Kocham To ;*
    @ineedyourlovee7

    OdpowiedzUsuń
  34. świetny kocham to kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  35. Swietny ;) kiedy nowy? ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Dzisiaj znalazłam Twoje opowiadanie i od razu całe przeczytałam !
    Piszesz tak cholernie perfekcyjnie,że normalnie nie mogę uwierzyć...
    Cudowny blog i rozdział ! Justin jesf tutaj...fajny (?) Niby normalny,ale mało teraz takich opowiadań...
    Z chęciæ zareklamuję Twoje opowiadanie na moim,ponieważ uważam,że jest świetne !
    Z niecierpliością czekam na następny rozdział !
    Zapraszam Cię również do mnie :
    the-other-side-jb.blogspot.com
    my-heaven-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  37. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  38. Czytam. Zawsze, nie martw się... moje 1 zawsze będzie w tych 15 tyś. wyświetleń ;). http://whydidyouchoosemejustin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  39. ojej świetne! bardzo mi się podoba te opowiadanie i mam nadzieję że szybko dodasz następny rozdział miś x
    http://you-can-change-everything.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  40. Świetnie piszesz! Mi sie wydaje ze justin jest chory dlatego niczym sie nie przejmuje i jeszcze ta krew z nosa.. :( mam nadzieje ze jednak nie mam racji.

    OdpowiedzUsuń
  41. Zaczęłam to czytać i to jest świetny blog! Życzę weny. Czekam na nn <3
    Zapraszam do mnie heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  42. Uwielbiam twoje opowiadnie! Jest niesamowite, styl jaki piszesz i jak łatwo się je czyta! Uwielbiam postać Justina, jest nieswmowity taki słodki ♥ hahaha☺ Gdy doszłam do szóstego rozdziału myślałam, że padnę, to było takie smutne, bo to opoowiadnie jest niezłe!♥
    Byłabym wdzięczna za powiadomienie☺ @MiaSanchezVilla ♥
    Pozdrawiam i życzę weny♥

    OdpowiedzUsuń
  43. Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  44. Czekam na nowy!! To jest zaczpiste XD

    OdpowiedzUsuń
  45. Z rozdziału na rozdziału jest coraz lepiej, coraz ciekawiej.
    Cieszy mnie to niezmiernie, że historia się rozkręca. :)

    OdpowiedzUsuń