FAYE
Uśmiechnęłam się do mojej
mamy, która właśnie stała przy kuchence gazowej i wsypywała jakąś przyprawę do
garnka.
- Czemu wróciłaś tak
późno? - spytała zaciekawionym tonem. Zaczęłam zastanawiać się czy skłamać, czy
po prostu powiedzieć jej prawdę. Bądź co bądź jeśli pójdzie na najbliższe
zebranie i tak dowie się o wszystkim.
- Musiałam zostać po
lekcjach. - odpowiedziałam. - W kozie.
Zauważyłam jak zdziwienie
przemyka przez jej twarz, zmarszczyła brwi rozchylając usta.
- Faye? Powiedz mi, że
się przesłyszałam. Co zrobiłaś, że dostałaś karę? Dobrze wiesz, że ojciec
wpadnie w szał jeśli się o tym dowie.
Spuściłam wzrok i
splotłam ze sobą swoje palce.
- Więc może lepiej będzie
jeśli mu nawet o tym nie wspomnimy, co ty na to? - uśmiechnęłam się szeroko.
Moja mama przechyliła głowę robiąc głupawą minę i pokręciła głową z
dezaprobatą.
- Najpierw mi wszystko
wyjaśnij.
Westchnęłam ciężko
podchodząc do stołu stojącego pod oknem i zajęłam wolne krzesło. Wspomnieć o
Justinie, czy nie? Uh, nie, lepiej nie. Mama zaraz zasypie mnie niezręcznymi
pytaniami o jego wygląd, o to jaki jest i... nie przeżyję tego. Podparłam głowę
na ręce.
- Zgubiłam bransoletkę,
którą dostałam od Corrie, - powiedziałam, - więc poszłam jej szukać, bo nie
chciałam, żeby ktoś ją ukradł przez to spóźniłam się trochę na angielski, a
wiesz jaka jest pani Reed. Dla wszystkich ma takie same zasady.
Na koniec wzruszyłam
ramionami, a mama jedynie wywróciła oczami chwytając za głęboki talerz, do
którego nalała zupy, a następnie postawiła naczynie przede mną. Wyczekująco
patrzyłam w jej stronę czekając na jakąś reakcję, na to co powie. Chrząknęłam
znacząco gapiąc się na nią.
- Znalazłaś ją chociaż?
- Tak.
- Nie powiem nic tacie,
ty też nie musisz.
- Dziękuję! -
uśmiechnęłam się szeroko łapiąc za łyżkę, którą po chwili wpakowałam do ust.
Jak wspominałam mój tata jest trochę przewrażliwiony na punkcie szkoły, a jakoś
nie marzył mi się szlaban przez jeden mały incydent. Kiedy tylko skończyłam
jeść, odłożyłam miskę do zlewu i pobiegłam do swojego pokoju. Oparłam się głową
o drzwi za moimi plecami przymykając oczy. Fajerwerki w moim żołądku dały o
sobie znać gdy tylko wróciłam myślami do tego jak Justin przyciągnął mnie do
swojego boku, to było takie urocze. Nie wiem czemu ludzie się go boją, czy może
też nie chcą wchodzić mu w drogę. Jakby to, że ma kilka tatuaży i, że robi to
co mu się podoba było czymś strasznym. To przecież nie oznacza, że jest jakimś
kryminalistą. Wydaje się być miły, słodki i strasznie uroczy, przygryzłam dolną
wargę wciągając powietrze nosem. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, wzdrygnęłam
się, a następnie odsunęłam się od nich mówiąc krótkie "proszę". Burza
blond loków wparowała do mojego pokoju, oczy Corrie były ogromne. Gapiła się na
mnie jakby wszystkie wspomnienia z dzisiejszego dnia były wymalowane na mojej
twarzy.
- Nie mogłam wytrzymać!
Musisz mi wszystko opowiedzieć, w-s-z-y-s-t-k-o. - przeliterowała. Zaśmiałam
się gdy bez żadnego pytania usiadła na moim łóżku gapiąc się na mnie
wyczekująco. Zamknęłam drzwi, a potem usiadłam obok niej i zaczęłam mówić.
- O cholera! -
powiedziała głośno.
- Mówiłam ci, że to nic
takiego.
- Faye! Nic takiego? -
Spojrzała na mnie jak na idiotkę zaraz po tym jak skinęłam głową. - Gdyby miał
ze sobą bluzę i gdyby ci ją pożyczył, o mój Boże! To jak scenariusz z jakiegoś
filmu! - powiedziała rozmarzonym tonem patrząc gdzieś ponad mnie.
- Tyle, że to nie jest
film.
- Co zrobisz jeśli jutro
się do ciebie odezwie? - spytała ignorując to co powiedziałam.
- Zapewne znowu wyjdę na
idiotkę.
- On cię objął! -
krzyknęła z przejęciem. Corrie była taka od początku naszej znajomości, dla
niej wszystkie takie rzeczy mają ogromne znaczenia, nie przytula byle kogo
podobnie jak ja, ale przysięgam przeżywa wszystko dziesięć razy bardziej od
innych nawet gdy to jej nie dotyczy. Uśmiechnęłam się do niej, a następnie
wzięłam do ręki różową poduszkę, która wylądowała na jej głowie. Posłała mi
mordercze spojrzenie uderzając mnie lekko w ramię. - Zobaczysz jeszcze się do
ciebie odezwie! - powiedziała. Była tak pewna swoich słów, ale ja nie do końca
w to wierzyłam. To był zwykły przypadek, a osoby takie jak Justin nie zadają
się z osobami takimi jak ja. Na nic zdały się moje odpowiedzi, że Corrie
przesadza. Kiedy ta dziewczyna zacznie już gadać to trudno zamknąć jej usta,
oczywiście ma tak tylko przy osobach, którym ufa i które zna od dawna.
*
Miałam rację. Częściową
ale jednak miałam, tak mi się przynajmniej wydawało. W środę celowo szukałam
wśród uczniów chłopaka z postawionymi do góry włosami ale nie mogłam go nigdzie
wypatrzyć. Na przerwie przed chemią minęłam się z Ryanem i Alexem, którzy
uśmiechnęli się do mnie co całkowicie mnie zaskoczyło, więc oczywiście
spłonęłam rumieńcem przyśpieszając jedynie kroku. W czwartek natomiast udało mi
się go wypatrzeć w tłumie, a pomimo to on zdawał się nie widzieć mnie, to było
głupie, że narobiłam sobie nadziei ale jestem dziewczyną i nic na to nie poradzę.
Byłam na siebie zła, że tak łatwo dałam się omamić komuś, z kim zamieniłam
kilka słów. Siedziałyśmy z Corrie w sali do angielskiego, trwały właśnie
ostatnie minuty długiej przerwy, więc w klasie nie było jeszcze wszystkich.
Podniosłam głowę, gdy poczułam jak moja koleżanka wbija mi łokieć w bok.
Spojrzałam na nią gniewnie podczas, gdy ona jak zahipnotyzowana gapiła się na
kogoś.
- Cześć Faye. -
usłyszałam głos, który sprawił, że mój żołądek się przekręcił.
- Hej. - wymamrotałam
patrząc na jego twarz. Wyglądał dzisiaj lepiej niż ostatnio, tak, zdecydowanie
lepiej. O ile to jest możliwe.
- Ty jesteś Co... Corrie?
- spytał. Zerknęłam na blondynkę, która otworzyła usta zupełnie zszokowana tym,
że się do niej odezwał. Wyglądało to przekomicznie, tym razem to ja trąciłam ją
łokciem.
- T-tak. To ja. Corrie.
Cześć. - Zaśmiała się nerwowo. Gdyby typowa wersja Justina istniała - czyli
taka, w jakiej był postrzegany przez innych, - właśnie wyśmiałby zakłopotanie
mojej przyjaciółki. A zamiast tego uśmiechnął się do niej ciepło, bez żadnej
ironii wymalowanej na twarzy, a następnie skinął głową i poszedł zająć swoje
miejsce, bo właśnie zadzwonił dzwonek a pani Reed wkroczyła do klasy.
- O. Mój. Boże. -
wysapała pod nosem Corrie. Zachichotałam chociaż pewnie sama tak wyglądałam dwa
dni temu.
- Oh, pan Bieber. Cóż za
przyjemność gościć pana punktualnie na mojej lekcji. - powiedziała kobieta
stając na środku klasy. Palcami zaczesała swoje poplątane włosy do tyłu, w
drugiej dłoni trzymała kubek z parującą jeszcze kawą.
- Niech się pani nie
przyzwyczaja. - odparł obojętnym tonem. Pani Reed wzniosła oczy ku górze, a
następnie odwróciła się do biurka i odstawiła naczynie na miejsce zaczynając
prowadzić lekcję.
Następnie widziałam
Justina na chemii, uśmiechnął się do mnie powodując, że moje policzki znowu się
zarumieniły, ale nie uciekłam wzrokiem odwzajemniłam gest. Po skończeniu lekcji
wsiadłam do samochodu Corrie, która poinformowała mnie, że jutro będziemy
musiały zostać po lekcjach i zabrać się za przygotowywanie dekoracji na ten
cały bal. Normalnie nie byłabym tym zachwycona, ale piątkowe popołudnia i tak
spędzałam przed komputerem lub telewizorem, więc co za różnica czy będę wycinać
jakieś dziwne szablony w towarzystwie innych czy będę zamulać do samego
wieczora.
*
Wracałam z sali muzycznej
z kartonem pełnym kolorowych łańcuchów, zastanawiając się w jaki sposób otworzę
drzwi do klasy, w której odbywały się zajęcia plastyczne. Głośno wzdychając
przycisnęłam do piersi pudło, a następnie drugą ręką nacisnęłam na klamkę wchodząc
do środka. Nie było nas zbyt dużo, ale z drugiej strony większość osób z naszej
szkoły wolało poświęcać piątkowe popołudnia na inne rzeczy, niektórzy mieli coś
zwanego życiem, a osoby, które przyszły pomagać zdecydowanie nie posiadały
czegoś takiego. Corrie siedziała na podłodze z ołówkiem w ręce szkicując duże
liście. Zaczęła się jesień, więc pani Miller zdecydowała, że takie powinny być
dekoracje - kolorowe, jasne i przede wszystkim ciepłe. Odstawiłam pudło na
ławce, a następnie otworzyłam jego wieczko, gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi do
sali i zdecydowanie nie była to jedna osoba. Wparowali do środka śmiejąc się
głośno.
- Oh, jesteście. -
powiedziała pani Miller. Odwróciłam się i zobaczyłam, że z pomocą przybyła
trójka chłopaków, której w życiu bym się tu nie spodziewała. Wróciłam do
poprzedniej pozycji nie chcąc wyjść na wścibską czy denerwującą, bo spójrzmy
prawdzie w oczy - kto czuje się komfortowo czują na sobie non-stop spojrzenie
głupiej nastolatki? No właśnie. Stare, ręcznie robione łańcuchy znajdujące się
w pudle były okropnie poplątane, a moim zadaniem było ich wyciągnięcie, a także
rozplątanie. Zobaczyłam parę rąk tuż nad swoimi i zdezorientowana podniosłam
głowę. Przełknęłam głośno ślinę widząc jego duże karmelowe tęczówki wpatrujące
się we mnie.
- Mogę ci pomóc? -
spytał. Skinęłam głową i cofnęłam swoje dłonie. Obserwowałam jak przewraca
pudło, a z jego środka wylatują wszystkie łańcuchy. W ciszy, która o dziwo była
naprawdę przyjemna rozplątywaliśmy właśnie żółto-pomarańczowy, gdy do mojej
głowy wpadło pytanie.
- Co ty tu robisz? -
palnęłam. Podniósł swoje spojrzenie na mnie unosząc do góry brwi, pewnie był
zaskoczony tym, że potrafię mówić. Wow, Bieber. Też się sobie dziwię.
- Nie myśl, że jestem tu
z dobrej woli. - odparł.
- Gdybym tak myślała nie
zadawałabym pytania. - uśmiechnęłam się pod nosem uświadamiając sobie, że
pierwszy raz w jego towarzystwie zabrzmiałam dość mądrze.
- Faktycznie, -
odpowiedział ciągnąc na końcówkę łańcucha, - to nasza kara.
- Nasza?
- Moja, Ryana i Alexa.
- Za co? - Chłopak
wzruszył ramionami, a potem z satysfakcją odłożył na bok rozplątany przedmiot.
Wyglądał na dumnego z siebie, jakby to, że udało mu się zrobić coś tak łatwego
dało mu wielką satysfakcję.
- Reed, była wkurzona za
ten tekst o jej kształtach. - wyjaśnił. No tak, od razu przypomniało mi się jak
chłopcy śmiali się ze swojego komentarza na temat nauczycielki. - Uznała, że to
pomaganie w piątek po południu będzie idealną karą. To śmieszne, bo moglibyśmy
tu zrobić kilka łatwych żartów.
- Jakich żartów?
- No nie wiem, moglibyśmy
podpalić to głupie pudło? - spytał unosząc do góry brew i wskazując na
kartonowe opakowanie leżące tuż obok.
- Po co to robicie?
- Dla zabawy.
- Ale niczego nie
podpalisz, prawda? Bo widzisz, dość długo zapuszczałam swoje włosy i nie chcę,
by spłonęły w ciągu kilku sekund. - powiedziałam wywołując u niego śmiech. Ten
śmiech. Ten, w którym pochyla głowę do przodu, a jego oczy lśnią jak gwiazdy w
letni wieczór. Byłam z siebie dumna, że udało mi się sprawić, by się tak
roześmiał.
- Jesteś taka urocza, -
skomentował, gdy się uspokoił, - co robicie z Corrie wieczorem? Jest impreza i
może chciałybyście przyjść?
Starając się za wszelką
cenę nie zarumienić przez jego komplement i nie jęknąć z rozpaczy, bo akurat
zaraz po tym jak tu przyszłyśmy Corrie zaproponowała, żebyśmy poszły na miasto,
bo to ostatnie dni, kiedy wesołe miasteczko jest otwarte.
- Uh, - bąknęłam, - z
chęcią, serio - uśmiechnęłam się, - ale niestety mamy już plany.
- Szkoda, wasza strata. -
powiedział tak obojętnym i zimnym tonem, że aż zrobiło mi się przykro. Może
powinnam podejść do Corrie i powiedzieć jej, że nie chcę iść do wesołego
miasteczka tylko na tę jego imprezę? Tylko dlaczego mam rezygnować z planów
swojej przyjaciółki dla kogoś kogo dopiero poznałam? Kto przez dwa lata
zachowywał się jakbym była niewidzialna? Zdenerwowało mnie jego zachowanie.
Zaraz po tym jak tylko usłyszał moją odmowę zrobił się jakiś nadęty i nawet na
mnie nie spoglądał. Czyżby część plotek na jego temat była prawdziwa? Widząc,
że zostało tylko kilka łańcuchów, z którymi Justin mógł sobie spokojnie
poradzić bez słowa zostawiłam go i podeszłam do Corrie, której zaciekawione
spojrzenia czułam na sobie przez cały czas.
- Wyglądasz na złą. -
powiedziała. - Co się stało?
- Nic. Skończmy to szybko
i chodźmy stąd.
Uwinęłyśmy się szybciej
niż myślałam podczas, gdy niektórzy byli w połowie swojej pracy. Justin po tym
jak skończył z łańcuchami dołączył do swoich kumpli, ale już się nie śmiał, nie
żartował z nimi. Był jakiś dziwny. Mam tylko nadzieję, że nie jest Edwardem ze
Zmierzchu, cholera to byłoby przerażające. Uświadomiłam sobie, że znowu się na
niego gapię, gdy posłał mi krótkie lodowate spojrzenia. A może jednak jest
krwiopijcą? Pośpiesznie złapałam za swoją torbę, a Corrie za plecak i mówiąc pani
Miller, że skończyłyśmy wyszłyśmy ze szkoły szybkim krokiem kierując się do
samochodu blondynki.
Nie mogłam się doczekać
wieczoru szczególnie po tym jak wyjaśniłam swojej przyjaciółce co mnie
zdenerwowało, a ona obiecał mi, że wszystko sobie odbijemy. A Corrie nigdy nie
rzuca słów na wiatr.
* * *
~ Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia, których po dwóch dniach jest już ponad 1K, to naprawdę motywuje i jest ważne. Błędy i powtórzenia poprawię wieczorem.
Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział.
Świetny *u* Zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Zastanawia mnie tylko Justin
OdpowiedzUsuńBipolarny Justin, tralalalala.
OdpowiedzUsuńOkej, szczerze to nie wiem co napisać, gdyż iż ten rozdział jest jak zwykle idealny. Wszystko czytelnie, zrozumiale i za to duuuuuuuży plusik :) Cóż, mogę jedynie czekać na kolejny rozdział, na który czekam z n-i-e-c-i-e-r-p-l-i-w-o-ś-c-i-ą! :D @ravebiebs
O ta świnia. Wybacz, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. Pewnie pierwsza mu odmówiła i nie może znieść swojej porażki. Phi!
OdpowiedzUsuńAle rozdział oczywiście świetny! :) Czekam na następny!
To pierwsze opowiadanie w którym Justin nie jest jakimś ćpunem itd. i podoba mi sie ;) Trzymaj tak dalej !
OdpowiedzUsuńświetny jak zwykle. juz sie nie moge doczekac nastepnego ♥
OdpowiedzUsuńHej, skarbie <3 Weszłam w link do tego bloga i postanowiłam, że zapoznam się z jego treścią. Na samym początku zaznaczę, że szablon jest prześliczny i od razu zwraca uwagę czytelnika. Naprawdę mi się spodobał :) Od razu kojarzy mi się z Justin'em w stylu Danger'a, ale wydaję mi się, że to nie jest nic w ten deseń. Ojeju, po przeczytaniu pierwszego rozdziału już się zakochałam. Tak myślałam, że Justin nie będzie dla Faye miły już do końca. Haha, uwielbiam takiego Biebera, jvrnjrnvjrvnjrvnrjevnjre. Masz rację Faye. To nie jest film. To jest OPOWIADANIE. hahha o lol. O bosze. Justin jest bipolarny, jak Danger, hahahah, żal mi ich. hahahh. Tak cholernie spodobała mi się ta historia jrcenvfjernvjrenvj Nie robisz błędów, a nawet jeśli jakieś się już pojawiły to małe, nieznaczęce. Piszesz lekko i zwięźle, dzięki czemu tekst nie staje się nudny, tylko dalej zachęca nas aby zajrzeć głebiej. Oby tak dalej. Życzę weny i zapisuję się do informowanych :) Jakbyś mogła dodać obserwatorów :)
OdpowiedzUsuńno coz, po prostu sie zakochalam!
OdpowiedzUsuńDobry rozdział.. c: Kocham, jak autor wie, iż wszystko nie idzie tak gładko.. *^* Masz u mnie duży plus!!
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, ale przy dialogach dajesz coś takiego:
"-(jakaś kwestia) przecinek - czynność i znów przecinek - (dalsza część kwestii)"
Według mnie to jest nie prawidłowe.. ._. Ale nie chcę Cię niczym urazić.. c: Każdy ma swój styl pisania, więc.. Nie każę zmieniać, bo nie mogę się wtrącać.. ^^"
Weny!! <3
Wydaje mi się jednak, że to jest dobrze, ponieważ "- (jakaś kwestia) przecinek, - ktoś coś wykonuje ale wciąż kontynuuje zdanie przecinek - (dalsza kwestia)." Chociaż faktycznie muszę to sprawdzić, bo może być też opcja, że nie stawia się tego przecinka.
UsuńDziwię się sobie, że czytam opowiadania, w którym główną rolę odgrywa Justin Bieber, ale to tylko i wyłącznie twoja zasługa! To chyba dobrze, bo sprawiłaś, że nie tylko jego fani mogą to przeczytać. To duży komplement! Pisz dalej, czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńMiłego pisania! c;
Jeju boskie ! <3
OdpowiedzUsuńZacne Milordzie
OdpowiedzUsuńW mojej wyobraźni Corrie jest brunetką... tak jakoś... nie wiem dlaczego... ale OPOWIADANIE JEST THE BEST!! pisz, pisz...
OdpowiedzUsuńMyślę, że możesz ją sobie wyobrażać jak chcesz, chociaż faktycznie na początku miała być brunetką, ale zdecydowałam się jednak na blondynkę :)
Usuńfjskajfksajfsajfkasjfksjfjksa ŚWIETNE!
OdpowiedzUsuńAbsolutnie niesamowite. <3
OdpowiedzUsuńJezu świetny <3
OdpowiedzUsuńswietny! kiedy nn?
OdpowiedzUsuńNie wiem, może w środę, może w czwartek, a może nawet dopiero w niedzielę.
UsuńZajebiste naprawdę! :) @bunnyperrie
OdpowiedzUsuńWow. Szczerze Ci powiem że pierwszy raz czytam opowiadanie o Justinie, zazwyczaj było to 1D, ale powiem Ci że wspaniałe jest :) Jestem bardzo ciekawa co zdarzy się dalej! Chyba będę stałą czytelniczką... <3 Lena
OdpowiedzUsuńwow super czekam na nn i się nie moge doczekać
OdpowiedzUsuńswietne, uwielbiam *-*
OdpowiedzUsuńkocham te opowiadanie!
OdpowiedzUsuńWspaniałe, ciesze się że dostałam linka. Chyba pierwszy raz spodobał mi się blog z Justinem. Na prawdę świetny, życzę weny:)) Jak możesz to powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach. @aw_batmaan
OdpowiedzUsuń+zapraszam http://diana-let-me-be-the-one.blogspot.com
tak długo szukałam jakiegoś dobrego bloga o Justinie, a tu proszę. Strzał w dziesiątkę! Twitter zawsze pomoże :)
OdpowiedzUsuńNareszcie jakiś blog bez zabójstw, gangów, bokserów etc. Idealny!
Justin jest tu zwykłym nastolatkiem, który się bawi, jest bezczelny i dziecinny, ale przy tym jest zabawny i uroczy!
Jego komplementy do Faye są po prostu sdfghjk <33
I faktycznie poprę czytelniczkę wyżej. Ja też myślę, że dialogi powinny być nieco inaczej. Przed pierwszą "-" nie dajemy nic, a przed drugą dajemy kropkę/przecinek :) np: " -Wyglądasz na złą - powiedziała. - Co się stało?"
:)
Ogólnie blog u mnie #1 jeśli chodzi o kategorię Justin :D
jestem mega ciekawa jak dalej potoczy się ta historia <3
Główna bohaterka bardzo mi tu przypomina mnie... oczywiście nie z wyglądu, ale z charakteru.
Podoba mi się haha. Ponieważ jest taka... normalna, prawdziwa :)
Ogólnie poprawnie go prowadzisz. Jest ciągle ciekawie i nie ma niepotrzebnych opsów jak to często bywa.
Moja ocena to 5! :)
Mogę być informowana o następnych? Mój twitter: @_yourkitty
Pozdrawiam i życzę weny <3
ohh i tak napisałam źle ten dialog.. #głupiaja
Usuń" - Wyglądasz na złą - powiedziała. - Co się stało?"
teraz :P przepraszam
erftghydfgh, tylko to zdjęcie głównej bohaterki, tak nie wiem, nie pasuje?
OdpowiedzUsuńzapowiada się niezłe opowiadanie :) poproszę o informowanie mnie o nowych rozdziałach :* @kentuucky
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) czekam na następny
OdpowiedzUsuńhttp://challenge-ff.blogspot.com/ zapraszam na moje opowiadanie :)
Swietne:))))
OdpowiedzUsuńNAPRAWDE MASZ TALENT SWIETNE :***
OdpowiedzUsuń"niektórzy mieli coś zwanego życiem" kocham
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że Tobie o wiele lepiej wychodzi opisywanie "życiowych zachowań", wiesz jak mi czasem znaleźć odpowiedni czasownik, albo ogólnie zastanawiam się jak ubrać w słowa zachowanie danego bohatera, które mam w głowie haha, rozumiesz o co mi chodzi? :D
"bo spójrzmy prawdzie w oczy - kto czuje się komfortowo czują na sobie non-stop spojrzenie głupiej nastolatki? No właśnie." CZUJĘ SIĘ JAKBY TO BYŁO O MNIE HAHAHAHA XD
"Przełknęłam głośno ślinę widząc jego duże karmelowe tęczówki wpatrujące się we mnie." ZNOWU TO SAMO. HAHAHA KARMELOWE, SERIO DI? XDDD
"pewnie był zaskoczony tym, że potrafię mówić" kocham
Ogólnie rozdział mi się podoba, lecę dalej, jestem pewna, że Faye z Corrie magicznie znajdą się na tej imprezie, ewentualnie Justin w wesołym miasteczku! :D
Propsy za zakończenie, zabawne ;>
cudowny rozdział. czyżby Justin poczuł się urażony odmową Faye ?
OdpowiedzUsuń