niedziela, 22 września 2013

Rozdział drugi



FAYE

Zaraz po skończeniu lekcji pożegnałam się z Corrie i wolnym krokiem ruszyłam w kierunku klasy, w której zazwyczaj miałam angielski. Weszłam do środka, gdzie pani Reed właśnie wyciągnęła z biurka pokaźny plik kartek.
- Siadaj Faye. - powiedziała, gdy tylko mnie dostrzegła. Nigdy w życiu nie byłam w kozie, nie zostawałam po lekcjach, więc nie wiedziałam jak to wygląda. Powędrowałam do ławki stojącej przy oknie opuszczając na ziemię torbę z książkami. Zawsze wracałam do domu z Corrie, a skoro ona odjechała swoim starym rozwalającym się samochodem oznaczało to, że będę musiała się przejść lub pójść na autobus. Dzięki Bieber, pomyślałam ironicznie. Ciekawe tylko jak wyjaśnię mamie, że zostałam za karę po lekcjach. Potarłam skronie, a następnie zaczęłam nerwowo wyginać swoje palce szukając w głowie odpowiedniej odpowiedzi, która nie wywoła lawiny pytań ale też nie sprawi, że rodzice będą na mnie źli. Chwilę później drzwi do sali otworzyły się, a do moich uszu dobiegły głośne śmiechy. Podniosłam głowę przygryzając usta. Pierwszy do środka wszedł średniego wzrostu chłopak, miał krótko ścięte włosy i od razu powędrował na koniec sali - miał na imię Ryan. Tuż za nim szedł niski blondyn z wielkimi niebieskimi oczami, z tego co pamiętałam nazywał się Alex ale nie miałam stu procentowej pewności. Jak to jest, że ja znam imiona i nazwiska tylu ludzi, a nikt nawet mnie nie kojarzy? No prawie nikt, bo przecież Justin Bieber wie o moim istnieniu! To była naprawdę pocieszająca wiadomość. Przygryzłam dolną wargę mocniej, gdy wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.
- Gratulacje panowie, chociaż raz przyszliście na czas. - powiedziała pani Reed śledząc ich kroki wzrokiem. Justin zatrzymał się i odwrócił w jej stronę, co prawda nie widziałam jego twarzy ale byłam pewna, że szczerzy się od ucha do ucha.
- Dla pani wszystko! - krzyknął Ryan.
- Właśnie, nie moglibyśmy przegapić takiej okazji!
Doskonale wiedziałam do czego to zmierza, ale co mogłam zrobić? To było ich normalne zachowanie, zawsze byli głośni, pewni siebie, bezczelni, kochali żartować, każdy w naszej szkole ich znał. Nie żebym była jakąś nadętą dziewczyną, której przeszkadzają takie rzeczy ale nie chciałam, by narobili mi kłopotów. To tylko godzina, dokładnie tyle mieli wytrzymać w ciszy i spokoju.
- Jakiej okazji? - spytała kobieta marszcząc czoło. Nie rozumiałam po co wdaje się w tę dyskusję, przecież wiedziała do czego to zmierza. Wszyscy wiedzieli. Nim jednak Justin zdążył się ponownie odezwać kobieta machnęła ręką. - Nie ważne, siadaj Bieber. - powiedziała. - Przypomnę zasady, bo Faye ich nie zna. Żadnego rozmawiania, wiercenia się, smsowania, słuchania muzyki. Macie siedzieć w ciszy i w spokoju.
Justin odwrócił się na pięcie i spojrzał dokładnie w moją stronę, zawstydzona pośpiesznie odwróciłam wzrok. Chwilę później usłyszałam jak odsuwa krzesło dokładnie za mną, wstrzymałam na chwilę oddech. Siedział tak blisko mnie i nie miałam pojęcia co robi, czy patrzy się na mnie, czy może jednak robi głupie miny do swoich kolegów. Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam "psst" tuż za sobą. Justin czegoś ode mnie chciał? Spanikowana najpierw spojrzałam w kierunku pani Reed, która właśnie sprawdzała jakieś testy, a następnie dyskretnie przekręciłam głowę zaglądając przez ramię. Duże karmelowe tęczówki Justina śmiały się, a on sam wyglądał na niezwykle znudzonego.
- Słuchaj Faye, - wyszeptał nachylając się do mnie i sprawiając, że moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej, - sorki, że tak wyszło na angielskim i, że musiałaś zostań przeze mnie w kozie.
- To nic takiego. - odpowiedziałam posyłając mu nerwowy uśmiech, a następnie podparłam głowę o rękę myśląc tylko o tym jaką idiotkę z siebie robię. Muszę się nauczyć panować nad sobą w towarzystwie przystojnych chłopców, bo inaczej każdy będzie mnie postrzegał za wariatkę.
- Faye. - O co mu chodzi? Spojrzałam na niego pytająco, a on uśmiechnął się do mnie co od razu wywołało rumieńce na moich policzkach. Zakłopotana ponownie przygryzłam dolną wargę, na co on zachichotał. - Jesteś urocza. - powiedział. Zasłoniłam twarz dłońmi czując, że zaczyna cała czerwienieć, a Justin nie przestawał chichotać.
- Faye, Justin, mogę wiedzieć o czym tak rozmawiacie? - słowa pani Reed od razu sprowadziły mnie na ziemię. Pośpiesznie odwróciłam się w jej kierunku i spuściłam głowę nie wiedząc co mam odpowiedzieć.
- Na pewno chce pani wiedzieć? - usłyszałam rozbawiony głos Justina.
- Tak. Podzielcie się z nami tematem waszej, zapewne niezmiernie interesującej dyskusji.
- Otóż Faye wie, że ja i chłopaki często zostajemy po pani lekcjach i zapytała się dlaczego robimy wszystko, by tu trafić.
Justin wymyślał te swoje historyjki na poczekaniu, a ja oczywiście zamilkłam jak grób i jedynie patrzyłam na niego wielkimi oczyma czekając na finał jego kłamstwa.
- I? Co jej odpowiedziałeś?
- No wie pani, - wtrącił się Ryan przez co przeniosłam na niego swoje spojrzenie, - to te pani zaokrąglone kształty. Uwielbiamy się na nie patrzeć.
Gwałtownie odwróciłam głowę sprawdzając reakcję pani Reed, podczas gdy cała trójka wybuchła gromkim śmiechem. Kobieta poczerwieniała ze złości i mocno uderzyła dłonią w blat swojego biurka podnosząc się z krzesła na którym siedziała. Sama z trudem powstrzymywałam śmiech, ponieważ może i komentarz Ryana był dziecinny ale i tak nieco mnie rozbawił. Z jakiegoś powodu imponowało mi to, że każdy z nich mówił to co chciał i robił to co chciał, ja nie byłam takim typem człowieka. A troszkę szaleństwa z pewnością by mi nie zaszkodziło.
- Wasza trójka, - wysyczała przez zaciśnięte zęby, - będzie zostawać po lekcjach do końca tygodnia! A teraz proszę zamknąć swoje usta na kłódki i siedzieć cicho!
Na szczęście pani Reed nie spojrzała na mnie, prawdopodobnie doszła do wniosku, że ktoś taki jak ja z pewnością nie ma nic wspólnego z całą sytuacją, która właśnie miała miejsce. Chichoty Justina, Ryana i Alexa było słychać niemal przez całą godzinę - jakby testowali cierpliwość biednej kobiety w średnim wieku, ja starałam się siedzieć cicho ale należę do osób, które szybko zarażają się śmiechem, więc było to dla mnie naprawdę trudne.
Po godzinie pośpiesznie zabrałam swoją torbę z książkami i rzuciłam przez ramię krótkie "do widzenia", w kierunku pani Reed, która kazała poczekać chłopakom, bo miała dla nich ważną informację. Uśmiechnęła się do nich triumfalnie, gdy ja zamykałam za sobą drzwi do klasy. Wyszłam przed szkołę schodząc po schodach w dół i patrząc uważnie w stronę przystanku, który znajdował się po drugiej stronie ulicy tuż obok małego sklepiku. Na moje nieszczęście duży autobus już tam stał, a kierowca właśnie zamknął drzwi i zagazował, a chwilę później ruszył w dalszą część swojego kursu. Wydęłam usta zła na siebie, gdybym pośpieszyła się troszkę bardziej zdecydowanie siedziałabym teraz w autobusie, westchnęłam stawiając stopy na chodniku. Słońce do którego wystawiałam kilka godzin wcześniej twarz ukryło się pod warstwą chmur, a zimny wiatr targał gałęziami drzew. Uświadomiłam sobie, że mój sweter został w samochodzie Corrie, bo przecież miała mnie jak zawsze odwieść pod dom, a ja wtedy miałam go zabrać ze sobą. Objęłam się rękoma i wolnym krokiem ruszyłam w dół ulicy zmierzając do swojego domu. Już mi się nie śpieszyło, jedyne nad czym się zastanawiałam to co powiem mamie, a przede wszystkim tacie jeśli się o tym dowie. On nie zrozumie, że spóźniłam się, bo szukałam swojej bransoletki, dla niego moje stopnie są najważniejsze. Poważnie, nic się dla niego nie liczy tak bardzo jak moja średnia. Pewnie dlatego, że sam jest dość wysoko postawioną osobą w pewnej szkole.
- Faye! - odwróciłam się słysząc, że ktoś woła moje imię. Zobaczyłam chłopaka w czerwonej koszulce i znowu poczułam się dziwnie, chociażbym nie wiem jak się starała moje ciało zawsze tak reaguje, gdy go widzę, a teraz jeszcze się do mnie odzywa. Justin mnie dogonił, a ja zmarszczyłam czoło. Co on tu robi? Przecież ma samochód, a przede wszystkim kumpli, którzy z pewnością odwieźliby go do domu.
- Um, hej. - powiedziałam posyłając mu słaby uśmiech.
- Co ty tu robisz?
- Idę do domu? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Justin skinął głową uśmiechając się. - A ty? - mentalnie przybiłam sobie piątkę za to, że zadałam mu pytanie. Toż to już jakiś początek!
- Moje auto jest w warsztacie, - wyjaśnił, - a Ryan z Alexem jechali w przeciwnym kierunku, więc nie chciałem ich wykorzystywać... tym razem. - dodał z uśmiechem. A jedyne o czym ja byłam w stanie myśleć to, to jaki jest przystojny i jaki jego uśmiech jest cudowny. Boże! Ogarnij się Faye! Skarciłam się w myślach. - Czemu nie wracasz autobusem? - spytał.
- Nie zdążyłam na niego. - wzruszyłam ramionami. Zaraz po tym poczułam jak całym moim ciałem wstrząsnął zimny, nieprzyjemny dreszcz. Potarłam o siebie zimne dłonie.
- Oh, zimno ci.- zauważył Justin. - Szkoda, że nie mam ze sobą żadnej bluzy.
- To nic takiego.
Nagle zobaczyłam tylko jak wyciąga rękę i kładzie ją na wcięciu mojej talii, a następnie zręcznym ruchem przyciąga mnie do swojego boku. Byłam w takim szoku, że przez chwilę zapomniałam jak się oddycha, a moment później zrobiło mi się tak gorąco jakby temperatura przekraczała dwadzieścia pięć stopni Celsjusza. Serce w klatce piersiowej waliło tak mocno, że bałam się, że Justin zaraz je usłyszy.
- Jaka ty jesteś chudziutka - powiedział, - taka drobniutka. Muszę uważać, żeby cię nie zmiażdżyć.
Przesunął dłonią po moim boku, a ja pomyślałam, że zaraz zemdleję. To nie jest tak, że nigdy nie byłam w czyichś objęciach, ale do cholery to był Justin! Justin Bieber! Chłopak, za którym ogląda się wiele dziewczyn, ktoś kto zdecydowanie nie jest dla mnie, a nie szczyl, który łapczywie wepchnął swój język do mojego gardła. Przysięgam, mój pierwszy pocałunek był najgorszym w historii pierwszych pocałunków. Najdziwniejsze było jednak to, że nigdy wcześniej nie reagowałam tak na żadnego innego chłopaka, który mi się podobał. Nigdy.
- Mógłbyś mnie puścić, proszę? - spytałam. Miałam nadzieję, że nie zrozumie mnie źle, ale nie lubię, gdy dotykają mnie obcy ludzie. Nie rzucam się wszystkim w ramiona i chociaż to jak reagowało moje ciało na jego dotyk było niecodzienne wolałam sobie nie robić głupich nadziei na dalszą znajomość z tym chłopakiem. Dzisiejszy dzień jest prawdopodobnie pierwszym i ostatnim, w którym się do mnie odezwał.
- Jasne. - odparł. Nie wyglądał na złego, zaskoczonego, uśmiechał się dalej i zabrał swoją dłoń z mojej talii. - I tak tutaj skręcam.
- Oh. - mruknęłam niezadowolona. Chciałam iść z nim dalej, nawet w krępującej ciszy. Po prostu... chciałam żeby był przy mnie chociaż przez chwilę.
- Do zobaczenia Faye.
- Cześć.
Zaraz po tym jak skręcił w prawo poczułam, że znowu zrobiłam z siebie frajerkę. Nie wiem czemu, zawsze czuję się gorsza. Skąd to się bierze? I nagle w mojej głowie echem zaczęły odbijać się jego słowa, powiedział "do zobaczenia" mając na myśli to, że jutro zobaczymy się na angielskim i chemii czy powiedział to myśląc, że może jeszcze kiedyś porozmawiamy? O mój Boże! Chwiejnym krokiem, na niepewnych nogach ruszyłam dalej szybszym krokiem chcąc jak najszybciej znaleźć się sam na sam ze swoimi myślami. Przysięgam, Corrie nigdy mi w to wszystko nie uwierzy!
* * * 

Nie pomyślałam o tym wcześniej, ale niektórzy mogą mieć problem z wymawianiem imienia Faye - czyta się je "Fej". Byłabym wdzięczna za jakieś komentarze, a nawet małe polecenia, bo wciąż nie jestem przekonana czy kontynuować tę historię...

27 komentarzy:

  1. to jest swietne! masz wielki talent :) czekam na dalsze czesci xx

    OdpowiedzUsuń
  2. matko zakochałam się w twoim blogu. pisz dalej ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To opowiadanie zdecydowanie powinno przeczytać więcej osób!
    Justin jako typowy "rozpieszczony" nastolatek to coś czego w sumie szukałam.
    Wszędzie Jus jest jako zabójca, gangster etc, a tutaj? Zwykły chłopak, który jest zbyt pewny siebie :D
    Masz świetny styl pisania i oby tak dalej!
    @ravebiebs (informujesz na tt? jak tak to proszę informuj mnie)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie, boskie, boskie *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. jeju to jest switne! Mozesz mnie informowa na tt? @c00me

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie piszesz :) wspaniałe opowiadanie i czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jejku, cudowny! *-*
    bardzo proszę o informowanie na twitterze o nowych rozdziałach :)
    @tajnypseudonim

    noooo i jeszcze zapraszam do siebie :) itisourparadise.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne boskie po prostu już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :3

    OdpowiedzUsuń
  9. świetnie piszesz, czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  10. świetnie piszesz po prostu nie mogę się doczekać natępnego rozdziału kiedy mogę się go spodziewać?? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jej, dziewczyno, kontynuuj! Jestem zachwycona! Piszesz tak lekko i z humorem, dzięki czemu szybko czyta się to opowiadanie. :) Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na dalsze losy Faye ;) Bardzo zaintrygowało mnie twoje opowiadanie, szybko dodawaj kolejny rodział! ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli możesz, to informuj mnie o kolejnych rozdziałach.
      @fleurmalfoy

      Usuń
  13. Nanananan... *^* Pisz dalej.. >D Nie mogę czekać.. ;___;

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo fajnie się czyta ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo mi się podoba i sama jestem zdziwiona. Przez przypadek trafiłam na to opowiadanie i nie spodziewałam się, że będzie takie dobre (wliczając to, że nie jestem zbyt dużą fanką Justina, ale wiesz, respect).Masz świetny styl pisania. Nie mogę się doczekać na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  17. nie mogę doczekać się następnego rozdziału :D :* jesteś cudowna i ten blog również <3<3

    OdpowiedzUsuń
  18. Super <3333 hewsherjawhrjkawhrjk *.*

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham, super !! <333

    OdpowiedzUsuń
  20. Super x 555666543378946

    OdpowiedzUsuń
  21. extra super poprostu :D czy możesz mnie informowac na tt o kolejnych rozdziałach ?
    mój tt : @stillkidrauhlmy

    OdpowiedzUsuń
  22. wspaniały ghjukiloijuhygtfrgbtyhj już go kocham @sjduhc

    OdpowiedzUsuń
  23. dopiero 2 rozdział przeczytałam a już nie mogę jak dojdę do końca bo jest ŚWIETNY <333333

    OdpowiedzUsuń
  24. dziewczyno nie możesz przerwać.

    OdpowiedzUsuń
  25. cudowny rozdział <3`W.

    OdpowiedzUsuń