FAYE
Corrie wyciągnęła rękę do
radia, a następnie przycisnęła guzik ze strzałką, która wskazywała prawą
stronę, rzuciła mi szybko uśmiech przez ramię i zagryzła usta odwracając się z
wyczekującą miną w kierunku swojego brata. Gdy tylko pierwsze nuty zabrzmiały w
głośnikach, a melodia wypełniła cały samochód Bryan jęknął niezadowolony. Nie
mogłam się oprzeć, gdy Corrie przekręciła małe pokrętło, by dźwięk stał się
jeszcze głośniejszy, chwilę później równocześnie z pewnym uroczym chłopakiem o
anielskim głosie zaczęłyśmy śpiewać.
- You're insecure, don't know what
for. You're turning heads when you walk through the do-o-or. Don't need make up
to cover up being the way that you are is eno-o-ough!*
W głębi duszy współczułam
mu tego, że musi wysłuchiwać naszego wydzierania się - brzmiałyśmy zapewne jak
dwa umierające walenie ale z drugiej strony Bryan znał nas od lat, więc był już
trochę przyzwyczajony do naszego zachowania. Najlepsze w jego towarzystwie było
to, że wcale się nie krępowałam, traktował mnie jak rodzinę i dlatego
potrafiłam się wyluzować. Blondyn doskonale wiedział, że ja i jego siostra mamy
obsesję na punkcie tego brytyjsko-irlandzkiego zespołu i chociaż próbował nas
leczyć swoją jakże - uwaga sarkazm - cudowną muzyką, to zupełnie mu się to nie
udało.
- Poważnie dziewczyny, co
jest z wami? - spytał, gdy wydzierając się w niebogłosy kończyłyśmy refren.
- Jesteś okropnym bratem!
- fuknęła Corrie pokazując mu język niczym pięciolatka.
- Corrie, czy okropny
brat odwoziłby swoją młodszą siostrę i jej najlepszą przyjaciółkę do wesołego
miasteczka, huh? Nie sądzę.
- Bryan żartujesz sobie z
nas? Odwozisz nas tylko dlatego, że jedziesz do swojej dziewczyny - powiedziała
blondynka sięgając do schowka - i dlatego, że potrzebujesz mojego samochodu.
- Liczą się chęci! -
usprawiedliwił się. Bryan miał dwadzieścia dwa lata, był odrobinę wyższy od
Corrie, posiadał śliczny uśmiech i jasne włosy, które kiedyś przypominały coś w
rodzaju afro. Strasznie go lubiłam, był podobny do swojej młodszej siostry pod
wieloma względami, robili nawet te same miny ale jednak to Bryan był śmielszy,
odważniejszy i przede wszystkim lubił sobie poszaleć.
Minęło sporo czasu nim
znaleźliśmy się na miejscu, ale od razu uśmiechnęłam się pod nosem widząc
wszystkie te oświetlone maszyny, które kręciły się w różne strony. Jeszcze nim
wyszłyśmy z samochodu mogłyśmy usłyszeć śmiechy, piski i muzykę, która
dochodziła z za bramy.
- Dzięki Bryan! -
rzuciłam odpinając pasy.
- Zadzwońcie jeśli będzie
chciały wracać. Bawcie się dobrze! - krzyknął jeszcze za nami. Pomachałyśmy mu
na pożegnanie, a potem niemal biegiem ruszyłyśmy do kas po jaskrawe opaski na
nadgarstki. Po wielu minutach stania w kolejce w końcu przekroczyłyśmy bramki z
wielkimi uśmiechami rozglądałyśmy się za atrakcją od której mogłybyśmy zacząć.
Nie, wcale nie żałowałam, że wolałam pójść z Corrie do wesołego miasteczka niż
na imprezę, na którą zaprosił mnie Justin. Tutaj zdecydowanie czułam się lepiej,
na świeżym powietrzu, ze swoją przyjaciółką u boku i z możliwością odczucia
adrenaliny. To było lepsze od siedzenia w zatłoczonym pokoju z grupą pijanych i
cuchnących nastolatków, którzy zastanawiają się tylko nad tym do kogo się
dobrać. Wywróciłam oczami wracając myślami do ostatniej imprezy na której
byłyśmy z Corrie. Jakiś chłopak, którego znałyśmy jedynie z widzenia w szkole
próbował się do niej dobierać, a kiedy blondynka porządnie go spoliczkowała on
jedynie odwrócił się i poszedł szukając kogoś innego - wyglądał jakby był na
jakiś prochach, jego oczy były podejrzanie wielkie, takie nienaturalne.
- Chodźmy na diabelski
młyn! - pisnęła Corrie tuż przy moim uchu łapiąc mnie za dłoń i ciągnąc w
kierunku małej kolejki. Podskoczyła uradowana zerkając w górę. Może byłyśmy
nieśmiałe, troszkę inne i odstawałyśmy od innych ale potrafiłyśmy się świetnie
bawić w swoim towarzystwie, a w dodatku uwielbiałyśmy wszystkie kolejki nawet
jeśli robiło nam się po nich niedobrze, te kilka sekund gdy odczuwałyśmy jak
adrenalina buzuje w naszych żyłach było warte wszystkiego.
- Musimy poszukać tej
najnowszej atrakcji! - powiedziała gdy byłyśmy już na górze oglądając nasze
miasteczko z wielu metrów. Skinęłam głową wyciągając się leniwie na swoim
miejscu.
- Kiedyś stąd wyjedziemy,
- zaczęłam refleksyjnie - a wszyscy będą o nas tutaj mówić. Będą opowiadać
naszą historię.
- Haha, tak, -
zachichotała odrzucając blond loki na tył swoich pleców - tylko najpierw musimy
zrobić coś dzięki czemu wszyscy nas zapamiętają.
- Jeszcze mamy na to
trochę czasu - uśmiechnęłam się. Po zejściu z diabelskiego młyna pobiegłyśmy w
kierunku czegoś co przypominało samoloty i kręciło się w kółko rozwiewając
nasze włosy we wszystkie strony do tego stopnia, że gdy tylko stanęłyśmy na
chodniku wybuchnęłyśmy śmiechem widząc jak bardzo się napuszyły.
Wszystko było w porządku,
poszłyśmy poskakać na trampolinie, odwiedziłyśmy nawet basen z kulkami i
zderzałyśmy się małymi samochodzikami. W końcu udało nam się dotrzeć do
najnowszej atrakcji w naszym wesołym miasteczku, nie miałam zielonego pojęcia
jak nazywa się to ustrojstwo ale słysząc przeraźliwe piski nieco się
skrzywiłam. Oglądałam jak ludzie siedząc na swoich miejscach kręcili się do
przodu, do tyłu, raz zwisali do góry nogami nad nami i wydzierali się głośniej
niż na jakiejkolwiek innej karuzeli.
- Circus Hoppala**! -
krzyknął mężczyzna kierujący całym sprzętem, gdy ludzie zeszli ze swoich
miejsc. Część z nich wyglądała jakby zaraz mieli zwrócić to co dzisiaj
spożywali, byli też tacy, którzy śmiali się i byli zadowoleni z tego czego
właśnie doświadczyli. Jednak tych, którzy byli w kiepskim stanie było więcej co
spowodowało, że kolejka nieco się zmniejszyła. Spojrzałyśmy na siebie z Corrie
szukając odpowiedzi w swoich twarzach na to czy aby na pewno jesteśmy na to
gotowe, widziałam wahanie wymalowane na jej buzi i byłam pewna, że sama mam je
wymalowane na swojej. Mężczyzna zawiesił mały łańcuch po odliczeniu
odpowiedniej ilości osób, wiedziałam, że mamy jeszcze kilka minut na ewentualną
ucieczkę z tego miejsca. Tylko, że ja i Corrie nie pękamy, takie mamy zasady,
staramy się wejść na wszystkie karuzele.
- Justin! - usłyszałam gdzieś
za sobą i już chciałam się odwrócić, gdy przyszło mi do głowy, że to głupie. To
z pewnością nie był t-e-n Justin, przecież wielu chłopaków nosi to imię, a akurat
ten, który znowu zaprząta moje myśli zapewnie właśnie wkłada ręce pod bluzkę
jakiejś dziewczyny. Coś ukłuło mnie w klatce piersiowej i chociaż chciałam
samej sobie zaprzeczać doskonale wiedziałam, że to zwykła zazdrość. Zazdrość o
kogoś kogo tak naprawdę nie znam, ani nawet nie mam na co liczyć z jego strony.
Czemu my dziewczyny jesteśmy takie dziwne pod tym względem? Stłumiłam głośne
westchnięcie opierając się o żółtą bramkę, którą miałam za sobą dyskretnie odwracając
głowę w lewą stronę.
Zmarszczyłam czoło widząc
Alexa, który mówił coś do dziewczyny o kruczoczarnych włosach, ale ta zupełnie
go olewała, zobaczyłam też Ryana, który rozmawiał z chłopakiem, którego imienia
nie znałam i... Justina. Gwałtownie odwróciłam głowę zwracając na siebie uwagę
Corrie, która zdziwiona moim zachowaniem rozglądnęła się, a następnie otworzyła
usta i wykrzywiła się nieco. Nie miałam czasu, by powiedzieć jej, żeby
przestała się na nich gapić, za bardzo byłam przejęta tym jakie moje dłonie
stały się nagle chłodne i tym, że zaczęłam odczuwać dziwne zdenerwowanie. I nie
było one spowodowane strachem przed karuzelą. Uśmiechnęłam się nerwowo
wplatając palce w swoje włosy. Co on tu do cholery robi? Miał być na jakiejś
imprezie, a ja miałam być super szczęśliwa starając się o nim nie myśleć.
Corrie przestała się na nich patrzeć i tylko wlepiała wzrok w swoje czerwone
trampki. Próbowałam udawać, że ich nie widzę, że nie zwracam uwagi na to jak
się z czegoś śmieją, ale w pewnym momencie poczułam na sobie czyjś wzrok,
trwało to dłuższą chwilę. A potem usłyszałam jak ktoś prosi, by inni zeszli mu
z drogi i uderzył mnie zapach perfum. Męskich perfum. Od niechcenia -
przynajmniej starałam się, by tak to wyglądało - spojrzałam na niego.
Był taki wesoły, mogłam
to stwierdzić widząc jego duże karmelowe oczy, które odbijały blask reflektorów
i kolorowych światełek, których było pełno w tym miejscu.
- Hej, - powiedział, na
co skinęłam tylko głową, - więc to były wasze plany?
- Yup - odpowiedziałam
zerkając w górę, gdy przeraźliwy pisk dobiegł do moich uszu. - Jak tam impreza?
Nie mogłam powstrzymać
nieco wrednego tonu głosu, ani przechylenia głowy, ani głupawego uśmieszku,
który wkradł się na moje usta. Justin zamilknął na chwilę spoglądając w dół, a
następnie wzruszył ramionami.
- Jaxon chciał tu przyjść,
a to jest ostatnie dni w sezonie, gdy to miejsce jest otwarte - odpowiedział.
- Kim jest Jaxon? - wtrąciła
się Corrie unosząc pytająco brwi. Sama byłam ciekawa. Może to jego chłopak?
Byłoby szkoda, gdyby okazało się, że Justin jest gejem. Nie mam nic przeciwko
homoseksualistą, ale chyba zakopałabym się pod ziemią gdyby okazało się, że
podoba mi się ktoś u kogo moje szanse wynoszą zero procent, tak przynajmniej
mam tę jedną tysięczną, prawda? Gapiłyśmy się na Justina wyczekująco, a ten nie
mogąc powstrzymać uśmiechu krzyknął, by jego koledzy dołączyli do nas. Nie
muszę chyba wspominać o marudzeniu osób, które stały w kolejce, pomimo wyzwisk żaden
z chłopaków nie zwracał na to uwagi. Nieznajomy chłopak o delikatnej urodzie
stanął przede mną i wyciągnął swoją dłoń w moim kierunku.
- Jaxon.
- Faye - odpowiedziałam
ściskając jego rękę na powitanie. - To moja przyjaciółka Corrie.
- Ślicznotki z was! -
skomentował głośno. Zauważyłam, że Justin posyła chłopakowi, który był
zdecydowanie najmłodszy z całego towarzystwa wściekłe spojrzenie. Zdziwiło mnie
to jacy byli do siebie podobni.
- To mój brat. -
wyjaśnił. - Jest frajerem, nie musicie zwracać na niego uwagi.
- Odezwał się! - odparł
oburzony trącając Justina w ramię. Zdziwiło mnie jednak to, że skoro są braćmi
i są do siebie podobni to dlaczego Jaxon ma czarne włosy? Miały taki dziwny
odcień. Gapiłam się na niego jak głupia do momentu, w którym nadeszła nasza
kolej by zająć miejsca na ogromnej kolejce.
- Czuję, że dzisiaj
umrzemy! - powiedziała Corrie stawiając nogi na metalowej podsadzce. Widziałam
jak przez jej twarz przemyka strach, niepewnym krokiem ruszyła w stronę
czerwonego siedzenia, a zaraz za nią w podskokach ruszył Ryan. Zdziwiłam się
widząc go u jej boku, chyba planował zająć miejsce tuż obok niej. Nie chciałam
im przerywać, bo chociaż policzki Corrie płonęły, a usta układały się w
nerwowym uśmiechu to wiedziałam, że cieszy ją to wszystko. Poczułam się trochę
wystawiona, nie mogłam usiąść obok swojej przyjaciółki, bo zajęła miejsce od
wewnętrznej strony. I co teraz? Usiąść po drugiej strony? Sama? Westchnęłam
ruszając w ich kierunku, gdy poczułam uścisk na swoim ramieniu, nie był mocny
ale sprawił, że od razu się odwróciłam.
- Chodź ze mną. -
poprosił najbardziej uwodzicielskim tonem jaki dane było mi słyszeć. Nie wiem
czy robił to celowo, czy nie ale to działało. Oczarowana skinęłam głową, a on
uśmiechnął się do mnie prowadząc do miejsc znajdujących się z przodu.
Siedziałam już na
krzesełku od wewnętrznej strony z głową zadartą do góry patrząc w ciemne niebo
zastanawiając się co robię. Wyrządzałam sobie krzywdę, bo przecież po tej
zwykłej przejażdżce u jego boku moja nadzieja co do bliższej znajomości z
Justinem wzrośnie. Nie tego chcę. Nie chcę być tą żałosną dziewczyną, która
płacze w poduszkę czekając, aż chłopak, który jej się podoba w końcu zwróci na
nią uwagę. W głośnikach zadźwięczał remix piosenki Starry Eyed****, którą
kiedyś męczyłyśmy z Corrie do upadłego co spowodowało, że lekko się
uśmiechnęłam.
- Boisz
się?
- Co?
- Pytam czy się boisz?
- Powiedzmy, że prawdopodobieństwo,
że ogłuchniesz przez mój pisk jest bardzo duże - odpowiedziałam wzdychając
ciężko.
- Skoro się boisz to
dlaczego tu weszłaś?
- Może chodzi o to, żeby
pokonywać swoje słabości i, żeby być odważnym? - wzruszyłam ramionami. Justin
chciał coś jeszcze powiedzieć ale mężczyzna kierujący całym sprzętem podał
komendę by wszyscy unieśli do góry ręce, a czarne zabezpieczenia wysunęły się
niewiadomo skąd. Zacisnęłam na nich swoje palce.
- Fayeee! - usłyszałam
krzyk Corrie. - Kocham cię!
Roześmiałam się w głos. To
właśnie było wspaniałe w tej dziewczynie - była nieśmiała, cicha, skryta ale w
momentach, gdy adrenalina buzowała w jej żyłach była w stanie przenosić góry i
miała gdzieś co pomyślą o niej ludzie. Odkrzyknęłam, że też ją kocham ignorując
rozbawiony wzrok Justina. Nasze siedzenia podniosły się do góry, a następnie
przechyliły się lekko do tyłu. Zaraz zginiemy - pomyślałam uśmiechając się w
tragiczny sposób i właśnie wtedy, gdy Ellie Goulding śpiewała refren poczułam
na swoich kurczowo zaciśniętych dłoniach rozgrzane palce. Otworzyłam szeroko
oczy czując przyjemne ciepło, które rozeszło się po całym moim ciele.
- Ostrzegam, że jakby co fundujesz
mi aparat słuchowy skarbie. - powiedział uśmiechając się po raz ostatni. Nie
mogłam powstrzymać bijącego serca, nie byłam już nawet pewna czy jest to
spowodowane rozrywką, którą sama sobie zapewniłam czy tym, że Justin nazwał
mnie skarbem. Podejrzewałam, że mówił tak do wielu dziewczyn ale co ja poradzę,
że jego słodkie słowa są pieszczotą dla moich uszu?
Kolejka najpierw wykonała
pełny obrót, który był całkowicie spokojny. Nie mam lęku wysokości, więc nie
było to dla mnie straszne, ale gdy w pewnym momencie wszystko się zatrzymało, a
siedzenie, które zajmowałam zaczęło się swobodnie kołysać nie byłam w stanie
powstrzymać pisku przerywanego śmiechem. Zacisnęłam mocno oczy, gdy krzesełko
razem ze mną wykonało fikołek, a potem obróciło się tak, że zwisałam do góry
nogami patrząc na świat z innej perspektywy niż zwykle. Czułam się tak jakbym
miała zaraz wypaść, całym ciałem napierałam na zabezpieczenia i z trudem
łapałam oddech, bo przez myśl przeszło mi tylko to, że zaraz naprawdę zginę.
- Niech to się skończy. -
jęknęłam, gdy zawiśliśmy na samym szczycie do góry nogami. Czułam jak moje
mięśnie błagają o ich rozluźnienie, jak zabezpieczenia wpijają się w moją
skórę. To tak strasznie bolało.
Gdy w końcu kolejka się
zatrzymała nasze siedzenia opadły niżej, a zabezpieczenia podniosły się do góry
poczułam, że moje ręce zdrętwiały. Uda, na których też się opierałam bolały
bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
- Faye? - podniosłam
głowę.
- Pomożesz mi z tego
zejść? - spytałam czując się jak idiotka. - Nie chcę utknąć tu na kolejną
rundę.
Justin skinął głową, a
następnie jedna z jego dłoni wsunęła się za moje plecy, a druga pod nogi. Moje
serce już nawet nie biło, ono dudniło jak szalone, a wysokie ciśnienie niemal
zatkało moje uszy! Mój Boże! Justin Bieber niesie mnie na swoich rękach! Trzyma
w swoich objęciach, a moja głowa dotyka jego torsu. A może jednak umarłam? Może
zabezpieczenia nie wytrzymały, spadłam i nie przeżyłam spotkania twarzą w twarz
z betonem, a teraz jestem w raju? Chłopak odstawił mnie na ziemię dopiero po
chwili ignorując pytania obcych ludzi, którzy z zatroskaniem pytali czy
wszystko ze mną w porządku. Stanęłam na własnych nogach nie podnosząc głowy
tylko wolno przesuwając drżącą dłonią po niemal palących rękach.
- Faye! Jeszcze raz! Chodź! - krzyknęła Corrie chcą ustawić się na końcu kolejki. Dzięki Bogu,
że nie widziała tego nieco upokarzającego momentu, gdy Justin musiał mnie po
prostu znieść z tego wynalazku szatana. Corrie nie dałaby mi po tym spokoju,
śmiałaby się ze mnie do końca życia.
- Odpadam, -
powiedziałam, - ale ty idź jak chcesz. Poczekam na ciebie.
Blondynka uśmiechnęła się
smutno wzdychając ciężko co oznaczało, że nie chce iść sama.
- Ryan, Alex i Jaxon też
idą jeszcze raz, - odezwał się Justin, - stoją już w kolejce. Idź
do nich.
- Poważnie? - spytała, a
jej oczy zrobiły się ogromne.
- Tak, pewnie przepchali
się na przód ale jeszcze ich złapiesz.
- Faye?
- Zajmę się Faye. - Nie
zdążyłam jeszcze nawet otworzyć ust, gdy Justin się odezwał. Corrie skinęła
głową i pobiegła na drugą stronę karuzeli, gdzie znajdowało się wejście. Zdziwiło
mnie to, że nagle stała się taka otwarta, normalnie miałaby problem, by pobiec
do grupki chłopaków, których tak naprawdę nie znała. Byłam pewna, że to
wszystko jest spowodowane adrenaliną, która uderzyłą jej do głowy.
Zostaliśmy sami z
Justinem, a ja niemal od razu poczułam się niezręcznie. Odwróciłam zakłopotana
wzrok dzięki czemu wypatrzyłam pustą ławkę, do której bez zastanowienia
podeszłam i usiadłam wyciągając do przodu ręce. Nie musiałam zbyt długo czekać,
a Justin od razu znalazł się przy moim boku. Nie rozumiałam tego, że ludzie
postrzegają go jako kogoś strasznego. Nie był taki. Był uprzejmy, kulturalny i
może odrobinkę obnosił się ze swoją osobą, ale kto nie robiłby tego na jego
miejscu?
- Oh - skomentował
krótko, gdy odsłoniłam materiał swojej bluzki. "Oh" było reakcją na
zobaczenie formułującego się siniaka. - Skąd to masz?
- Z tego ustrojstwa -
odpowiedziałam wskazując na karuzelę, którą dopiero co opuściliśmy.
- To dlatego, że jesteś
taka drobna. - powiedział. - Boli? - spytał ostrożnie przykładając palec do
miejsca, a następnie przesunął nim obrysowując siniak.
- T-trochę -
wybełkotałam. Nie radzę sobie, gdy mnie dotyka, to trochę tak jakby jego palce
parzyły, ale w taki przyjemny sposób. Zasłoniłam ramię przygryzając wewnętrzną
stronę policzka, który zapłoną ognistym rumieńcem.
- Masz ochotę na watę
cukrową? - spytał wstając i wyciągając w moim kierunku rękę. Skinęłam głową w
odpowiedzi łapiąc za nią. - Masz takie zimne dłonie. - stwierdził zdziwiony
marszcząc brwi do tego stopnia, że niemal się stykały. Zamknął moje małe rączki
w swoich wielkich powodując u mnie niemal stan omdlenia, chociaż może trochę
przesadziłam z określeniem. To było takie przyjemne, gdy mnie dotykał!
Nieśmiało podniosłam na niego wzrok i zamarłam.
- Justin krew ci leci.
* * *
~ Jak myślicie - co się stało, że Justinowi leci krew? :>
Dziękuję Wam wszystkim za komentarze! Nic tak nie motywuje jak one. W zakładkach po lewej stronie pojawił się zwiastun, ale pewnie będę jeszcze z nim kombinować.
Pół roku od koncertu Justina, szybko zleciało, prawda? A jutro rocznica śmierci Avalanny...
_________________________________________
* Słowa z piosenki One Direction
- What Makes You Beautiful
** Circus Hoppala - tutaj zdjęcie
*** Starry Eyed - piosenka Ellie Goulding.
blog cudowny <3 czekam na następny rozdział :3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać na dalszą części *.*
OdpowiedzUsuńCudo *.* suuper blog,z niecierpliwością czekam na nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńO mamo, to był najlepszy rozdział! Rozkręcasz się! :D Chcę już kolejny! Chcę wiedzieć, dlaczego Justin krwawił! :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co będzie się działo dalej ;)
OdpowiedzUsuńP.S.
homoseksualistom, a nie homoseksualistą, to była liczba mnoga
Przepraszam, że cię tak poprawiam ;)
Oh połamiesz nam serca, czuję to.
OdpowiedzUsuńJEJKU MASZ TALENT, DZIĘKUJĘ, ŻE TO PISZESZ♥ ILY /@carolineswaggy
OdpowiedzUsuńOh, kocham to <3 Możesz mnie informować? @ineed_somesleep Z góry dzięki :) Nie wime dlaczego, ale jak przeczytałam "Justin krew ci leci" pomyślałam, że Jus ma okres XDDDDD Tak odwala mi tak troszku. Chcę już następny :3 A jak nie chcesz informować prywatnie, napisz na tt, follownę Cię. Pozderki *:
OdpowiedzUsuńŚwietny , ogółem cały blog jest wspaniały . Mam takie pytanie kiedy będzie nowy rozdział na tym pierwszym blogu ?
OdpowiedzUsuńBoże to jest takie cudowne !!!!!! ♥
OdpowiedzUsuńomg, chcę kolejny bo nie wytrzymam sfjsdkvf
OdpowiedzUsuńAle boskie !! Dziewczyno przez ciebiępe zaraz zwariuje !!! Pisz szybko !!!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn, świetnie piszesz ;))
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia co mogło mu się stać :<
OdpowiedzUsuńrozdział oczywiście cudowny :)
Zwiastun też jest niesamowity <33 kocham tą aktorkę, jednak nie pasuje mi zupełnie do Faye, gdyż znam ją jedynie ze Skins, gdzie gra.. no cóż. zupełnie inną rolę..
Teraz to już zupełnie się do niej upodabniam haha jest directonerką! :D
Jaxson jest świetny :D Mogłabyś jeszcze napisać mi ile ma tutaj lat? :)
Asdfhj słodkie słówka Justina mnie zabijają <3 dosłownie
Czekam na następny :)
Weny <3
@_yourkitty
Krew mu leci chyba przez zmianę ciśnienia - tak sobie myślę... rany, nie jestem Belieber ale ten blog mnie zmienia x)
OdpowiedzUsuń@Irydda vel Agasayaa
wow! fajny blog :) Naprawdę mi się spodobał :) Nie wiem czy dam radę czytac na bieżąco i komentować, ale na pewno będę czytać, bo zapowiada się świetnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba wygląd i zwiastun i w ogóle wszystko ;p
Czekam na kolejny xoxo
o mój boże, to jest niesamowite <3
OdpowiedzUsuńSuper<33 erhasjhrjkahjk *.*
OdpowiedzUsuńzdnijdzdfnvdbf chyba nie zdajesz sobie sama sprawy jakie piszesz cudowne opowiadanie! niesamowite <3 http://ordinary-fanfiction.blogspot.com/ tt @ sixteenfour
OdpowiedzUsuńuhduihjfdj2fh2jfnj <3 chcemy nowy ! i to szybko :D
OdpowiedzUsuńJeju jakie świetne aaaaaaaaah uwielbiam
OdpowiedzUsuńBoże..ten blog jest cudowny *_* . Masz talent . Czekam nn. :*
OdpowiedzUsuńKocham to @sylwuniek
OdpowiedzUsuńAhh kiedy następny?!
OdpowiedzUsuńGENIALNY . Dzis zaczelam czytac . :) Czekam na nastepny . :)
OdpowiedzUsuńkamikaze <3 hahaha, boskie
OdpowiedzUsuńGenialne<3
OdpowiedzUsuńTen blog jest Zajebisty:-D
Świetny rozdział!! kocham twojego bloga, masz wielki talent ;*** czekam niecierpliwie na NN ♥
OdpowiedzUsuńDziwne zwykle chłopakom nie starcza krwi na głowę;-)
OdpowiedzUsuńO. M. G co ja piszę
Pozdrowienia i do nexta:**
Wow mega <3 Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńKiedy nn? ♥ ZAPRASZAM - http://whydidyouchoosemejustin.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdodaj 5 *_*
OdpowiedzUsuńKieedy kolejny? ;-)
OdpowiedzUsuńnie poddawaj się ♥ Proszę. ♥♥♥
OdpowiedzUsuńSwietne :)
OdpowiedzUsuńKOCHAM ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńWOW!!!! WSPANIAŁE <33
OdpowiedzUsuń"brzmiałyśmy zapewne jak dwa umierające walenie" lmao XDD
OdpowiedzUsuń"Coś ukłuło mnie w klatce piersiowej i chociaż chciałam samej sobie zaprzeczać doskonale wiedziałam, że to zwykła zazdrość. Zazdrość o kogoś kogo tak naprawdę nie znam, ani nawet nie mam na co liczyć z jego strony. Czemu my dziewczyny jesteśmy takie dziwne pod tym względem?" uwielbiam <3
"Miał być na jakiejś imprezie, a ja miałam być super szczęśliwa starając się o nim nie myśleć." kocham
"- Hej, - powiedział, na co skinęłam tylko głową, - więc to były wasze plany?
- Yup - odpowiedziałam zerkając w górę, gdy przeraźliwy pisk dobiegł do moich uszu. - Jak tam impreza?" HAHAHAHA KOCHAM, PIĘKNA RIPOSTA HIHI :3
"- Kim jest Jaxon? - wtrąciła się Corrie unosząc pytająco brwi. Sama byłam ciekawa. Może to jego chłopak? Byłoby szkoda, gdyby okazało się, że Justin jest gejem. Nie mam nic przeciwko homoseksualistą, ale chyba zakopałabym się pod ziemią gdyby okazało się, że podoba mi się ktoś u kogo moje szanse wynoszą zero procent, tak przynajmniej mam tę jedną tysięczną, prawda?" LMAO UWIELBIAM
"- Ślicznotki z was! - skomentował głośno. Zauważyłam, że Justin posyła chłopakowi, który był zdecydowanie najmłodszy z całego towarzystwa wściekłe spojrzenie. Zdziwiło mnie to jacy byli do siebie podobni.
- To mój brat. - wyjaśnił. - Jest frajerem, nie musicie zwracać na niego uwagi. " ZNOWU UWIELBIAM, I ŚMIEJĘ SIĘ GŁOŚNO :D
"Westchnęłam ruszając w ich kierunku, gdy poczułam uścisk na swoim ramieniu, nie był mocny ale sprawił, że od razu się odwróciłam.
- Chodź ze mną. - poprosił najbardziej uwodzicielskim tonem jaki dane było mi słyszeć. Nie wiem czy robił to celowo, czy nie ale to działało. Oczarowana skinęłam głową, a on uśmiechnął się do mnie prowadząc do miejsc znajdujących się z przodu." ASDDFGFHGJKHGJFHD UROCZO ;3 HIHI
"Wyrządzałam sobie krzywdę, bo przecież po tej zwykłej przejażdżce u jego boku moja nadzieja co do bliższej znajomości z Justinem wzrośnie. Nie tego chcę. Nie chcę być tą żałosną dziewczyną, która płacze w poduszkę czekając, aż chłopak, który jej się podoba w końcu zwróci na nią uwagę." KOCHAM <3
CIĄG DALSZY NASTĄPI, LIMIT CHYBA JEST, BUU :<
"- Boisz się?
OdpowiedzUsuń- Co?
- Pytam czy się boisz?
- Powiedzmy, że prawdopodobieństwo, że ogłuchniesz przez mój pisk jest bardzo duże - odpowiedziałam wzdychając ciężko.
- Skoro się boisz to dlaczego tu weszłaś?
- Może chodzi o to, żeby pokonywać swoje słabości i, żeby być odważnym? - wzruszyłam ramionami. Justin chciał coś jeszcze powiedzieć ale mężczyzna kierujący całym sprzętem podał komendę by wszyscy unieśli do góry ręce, a czarne zabezpieczenia wysunęły się niewiadomo skąd. Zacisnęłam na nich swoje palce." CUDOWNOSCI, PIEKNY DIALOG <3
"Zaraz zginiemy - pomyślałam uśmiechając się w tragiczny sposób i właśnie wtedy, gdy Ellie Goulding śpiewała refren poczułam na swoich kurczowo zaciśniętych dłoniach rozgrzane palce. Otworzyłam szeroko oczy czując przyjemne ciepło, które rozeszło się po całym moim ciele.
- Ostrzegam, że jakby co fundujesz mi aparat słuchowy skarbie. - powiedział uśmiechając się po raz ostatni." JAYE FEELS ASDFGHDFGSDF :D
"spadłam i nie przeżyłam spotkania twarzą w twarz z betonem, a teraz jestem w raju?" AHAHAHAH I CAN'T XDDD I TEN UROCZY FANGIRL HAHA
"- Faye! Jeszcze raz! Chodź! - krzyknęła Corrie chcą ustawić się na końcu kolejki." AHAHAH CORRIE WUT HAHAHA
"- Zajmę się Faye." ASDFGHJKJHGFDSASDFGHJKLJHGFDSDFGHJKJHGFDSDFGHJKJH JAYE FEELS 100 PRO
"Nie radzę sobie, gdy mnie dotyka, to trochę tak jakby jego palce parzyły, ale w taki przyjemny sposób." k-o-ch-a-m!!!
Ogromnie podobał mi się ten rozdział, lepszy niż poprzedni, chyba...
Co chwilę wybuchałam śmiechem, 10/10 za humor w rozdziale ;>
I opis sytuacji, pięknie Di! Bardzo czytelne, tak napisane, że łatwo sobie wszystko sobie wyobrazić, i za to propsy! Jak widzisz podobały mi się najbardziej te momenty w których były wyrażane emocje, odczucia, więc jakbyś tak dawała więcej opisu emocji, etc byłabym w niebie! <3 Mogę się mylić, nie wiem już, chciałabym po prostu żebyś skupiała się więcej na emocjonalnej stronie, bo ta opisowa jest już cudna! Nie wiem czy rozumiesz o czym mówię, umiem nieźle zagmatwać czasem, no nic, mam nadzieję, że tym razem wyraziłaś się wyraźnie. ;>
Komentuję jak jakiś gimbus, wybacz. Inaczej chyba nie umiem. Lols
OdpowiedzUsuń