środa, 25 września 2013

Rozdział czwarty



FAYE

Corrie wyciągnęła rękę do radia, a następnie przycisnęła guzik ze strzałką, która wskazywała prawą stronę, rzuciła mi szybko uśmiech przez ramię i zagryzła usta odwracając się z wyczekującą miną w kierunku swojego brata. Gdy tylko pierwsze nuty zabrzmiały w głośnikach, a melodia wypełniła cały samochód Bryan jęknął niezadowolony. Nie mogłam się oprzeć, gdy Corrie przekręciła małe pokrętło, by dźwięk stał się jeszcze głośniejszy, chwilę później równocześnie z pewnym uroczym chłopakiem o anielskim głosie zaczęłyśmy śpiewać.
- You're insecure, don't know what for. You're turning heads when you walk through the do-o-or. Don't need make up to cover up being the way that you are is eno-o-ough!*
W głębi duszy współczułam mu tego, że musi wysłuchiwać naszego wydzierania się - brzmiałyśmy zapewne jak dwa umierające walenie ale z drugiej strony Bryan znał nas od lat, więc był już trochę przyzwyczajony do naszego zachowania. Najlepsze w jego towarzystwie było to, że wcale się nie krępowałam, traktował mnie jak rodzinę i dlatego potrafiłam się wyluzować. Blondyn doskonale wiedział, że ja i jego siostra mamy obsesję na punkcie tego brytyjsko-irlandzkiego zespołu i chociaż próbował nas leczyć swoją jakże - uwaga sarkazm - cudowną muzyką, to zupełnie mu się to nie udało.
- Poważnie dziewczyny, co jest z wami? - spytał, gdy wydzierając się w niebogłosy kończyłyśmy refren.
- Jesteś okropnym bratem! - fuknęła Corrie pokazując mu język niczym pięciolatka.
- Corrie, czy okropny brat odwoziłby swoją młodszą siostrę i jej najlepszą przyjaciółkę do wesołego miasteczka, huh? Nie sądzę.
- Bryan żartujesz sobie z nas? Odwozisz nas tylko dlatego, że jedziesz do swojej dziewczyny - powiedziała blondynka sięgając do schowka - i dlatego, że potrzebujesz mojego samochodu.
- Liczą się chęci! - usprawiedliwił się. Bryan miał dwadzieścia dwa lata, był odrobinę wyższy od Corrie, posiadał śliczny uśmiech i jasne włosy, które kiedyś przypominały coś w rodzaju afro. Strasznie go lubiłam, był podobny do swojej młodszej siostry pod wieloma względami, robili nawet te same miny ale jednak to Bryan był śmielszy, odważniejszy i przede wszystkim lubił sobie poszaleć.
Minęło sporo czasu nim znaleźliśmy się na miejscu, ale od razu uśmiechnęłam się pod nosem widząc wszystkie te oświetlone maszyny, które kręciły się w różne strony. Jeszcze nim wyszłyśmy z samochodu mogłyśmy usłyszeć śmiechy, piski i muzykę, która dochodziła z za bramy.
- Dzięki Bryan! - rzuciłam odpinając pasy.
- Zadzwońcie jeśli będzie chciały wracać. Bawcie się dobrze! - krzyknął jeszcze za nami. Pomachałyśmy mu na pożegnanie, a potem niemal biegiem ruszyłyśmy do kas po jaskrawe opaski na nadgarstki. Po wielu minutach stania w kolejce w końcu przekroczyłyśmy bramki z wielkimi uśmiechami rozglądałyśmy się za atrakcją od której mogłybyśmy zacząć. Nie, wcale nie żałowałam, że wolałam pójść z Corrie do wesołego miasteczka niż na imprezę, na którą zaprosił mnie Justin. Tutaj zdecydowanie czułam się lepiej, na świeżym powietrzu, ze swoją przyjaciółką u boku i z możliwością odczucia adrenaliny. To było lepsze od siedzenia w zatłoczonym pokoju z grupą pijanych i cuchnących nastolatków, którzy zastanawiają się tylko nad tym do kogo się dobrać. Wywróciłam oczami wracając myślami do ostatniej imprezy na której byłyśmy z Corrie. Jakiś chłopak, którego znałyśmy jedynie z widzenia w szkole próbował się do niej dobierać, a kiedy blondynka porządnie go spoliczkowała on jedynie odwrócił się i poszedł szukając kogoś innego - wyglądał jakby był na jakiś prochach, jego oczy były podejrzanie wielkie, takie nienaturalne.
- Chodźmy na diabelski młyn! - pisnęła Corrie tuż przy moim uchu łapiąc mnie za dłoń i ciągnąc w kierunku małej kolejki. Podskoczyła uradowana zerkając w górę. Może byłyśmy nieśmiałe, troszkę inne i odstawałyśmy od innych ale potrafiłyśmy się świetnie bawić w swoim towarzystwie, a w dodatku uwielbiałyśmy wszystkie kolejki nawet jeśli robiło nam się po nich niedobrze, te kilka sekund gdy odczuwałyśmy jak adrenalina buzuje w naszych żyłach było warte wszystkiego.
- Musimy poszukać tej najnowszej atrakcji! - powiedziała gdy byłyśmy już na górze oglądając nasze miasteczko z wielu metrów. Skinęłam głową wyciągając się leniwie na swoim miejscu.
- Kiedyś stąd wyjedziemy, - zaczęłam refleksyjnie - a wszyscy będą o nas tutaj mówić. Będą opowiadać naszą historię.
- Haha, tak, - zachichotała odrzucając blond loki na tył swoich pleców - tylko najpierw musimy zrobić coś dzięki czemu wszyscy nas zapamiętają.
- Jeszcze mamy na to trochę czasu - uśmiechnęłam się. Po zejściu z diabelskiego młyna pobiegłyśmy w kierunku czegoś co przypominało samoloty i kręciło się w kółko rozwiewając nasze włosy we wszystkie strony do tego stopnia, że gdy tylko stanęłyśmy na chodniku wybuchnęłyśmy śmiechem widząc jak bardzo się napuszyły.
Wszystko było w porządku, poszłyśmy poskakać na trampolinie, odwiedziłyśmy nawet basen z kulkami i zderzałyśmy się małymi samochodzikami. W końcu udało nam się dotrzeć do najnowszej atrakcji w naszym wesołym miasteczku, nie miałam zielonego pojęcia jak nazywa się to ustrojstwo ale słysząc przeraźliwe piski nieco się skrzywiłam. Oglądałam jak ludzie siedząc na swoich miejscach kręcili się do przodu, do tyłu, raz zwisali do góry nogami nad nami i wydzierali się głośniej niż na jakiejkolwiek innej karuzeli.
- Circus Hoppala**! - krzyknął mężczyzna kierujący całym sprzętem, gdy ludzie zeszli ze swoich miejsc. Część z nich wyglądała jakby zaraz mieli zwrócić to co dzisiaj spożywali, byli też tacy, którzy śmiali się i byli zadowoleni z tego czego właśnie doświadczyli. Jednak tych, którzy byli w kiepskim stanie było więcej co spowodowało, że kolejka nieco się zmniejszyła. Spojrzałyśmy na siebie z Corrie szukając odpowiedzi w swoich twarzach na to czy aby na pewno jesteśmy na to gotowe, widziałam wahanie wymalowane na jej buzi i byłam pewna, że sama mam je wymalowane na swojej. Mężczyzna zawiesił mały łańcuch po odliczeniu odpowiedniej ilości osób, wiedziałam, że mamy jeszcze kilka minut na ewentualną ucieczkę z tego miejsca. Tylko, że ja i Corrie nie pękamy, takie mamy zasady, staramy się wejść na wszystkie karuzele.
- Justin! - usłyszałam gdzieś za sobą i już chciałam się odwrócić, gdy przyszło mi do głowy, że to głupie. To z pewnością nie był t-e-n Justin, przecież wielu chłopaków nosi to imię, a akurat ten, który znowu zaprząta moje myśli zapewnie właśnie wkłada ręce pod bluzkę jakiejś dziewczyny. Coś ukłuło mnie w klatce piersiowej i chociaż chciałam samej sobie zaprzeczać doskonale wiedziałam, że to zwykła zazdrość. Zazdrość o kogoś kogo tak naprawdę nie znam, ani nawet nie mam na co liczyć z jego strony. Czemu my dziewczyny jesteśmy takie dziwne pod tym względem? Stłumiłam głośne westchnięcie opierając się o żółtą bramkę, którą miałam za sobą dyskretnie odwracając głowę w lewą stronę.
Zmarszczyłam czoło widząc Alexa, który mówił coś do dziewczyny o kruczoczarnych włosach, ale ta zupełnie go olewała, zobaczyłam też Ryana, który rozmawiał z chłopakiem, którego imienia nie znałam i... Justina. Gwałtownie odwróciłam głowę zwracając na siebie uwagę Corrie, która zdziwiona moim zachowaniem rozglądnęła się, a następnie otworzyła usta i wykrzywiła się nieco. Nie miałam czasu, by powiedzieć jej, żeby przestała się na nich gapić, za bardzo byłam przejęta tym jakie moje dłonie stały się nagle chłodne i tym, że zaczęłam odczuwać dziwne zdenerwowanie. I nie było one spowodowane strachem przed karuzelą. Uśmiechnęłam się nerwowo wplatając palce w swoje włosy. Co on tu do cholery robi? Miał być na jakiejś imprezie, a ja miałam być super szczęśliwa starając się o nim nie myśleć. Corrie przestała się na nich patrzeć i tylko wlepiała wzrok w swoje czerwone trampki. Próbowałam udawać, że ich nie widzę, że nie zwracam uwagi na to jak się z czegoś śmieją, ale w pewnym momencie poczułam na sobie czyjś wzrok, trwało to dłuższą chwilę. A potem usłyszałam jak ktoś prosi, by inni zeszli mu z drogi i uderzył mnie zapach perfum. Męskich perfum. Od niechcenia - przynajmniej starałam się, by tak to wyglądało - spojrzałam na niego.
Był taki wesoły, mogłam to stwierdzić widząc jego duże karmelowe oczy, które odbijały blask reflektorów i kolorowych światełek, których było pełno w tym miejscu.
- Hej, - powiedział, na co skinęłam tylko głową, - więc to były wasze plany?
- Yup - odpowiedziałam zerkając w górę, gdy przeraźliwy pisk dobiegł do moich uszu. - Jak tam impreza?
Nie mogłam powstrzymać nieco wrednego tonu głosu, ani przechylenia głowy, ani głupawego uśmieszku, który wkradł się na moje usta. Justin zamilknął na chwilę spoglądając w dół, a następnie wzruszył ramionami.
- Jaxon chciał tu przyjść, a to jest ostatnie dni w sezonie, gdy to miejsce jest otwarte - odpowiedział.
- Kim jest Jaxon? - wtrąciła się Corrie unosząc pytająco brwi. Sama byłam ciekawa. Może to jego chłopak? Byłoby szkoda, gdyby okazało się, że Justin jest gejem. Nie mam nic przeciwko homoseksualistą, ale chyba zakopałabym się pod ziemią gdyby okazało się, że podoba mi się ktoś u kogo moje szanse wynoszą zero procent, tak przynajmniej mam tę jedną tysięczną, prawda? Gapiłyśmy się na Justina wyczekująco, a ten nie mogąc powstrzymać uśmiechu krzyknął, by jego koledzy dołączyli do nas. Nie muszę chyba wspominać o marudzeniu osób, które stały w kolejce, pomimo wyzwisk żaden z chłopaków nie zwracał na to uwagi. Nieznajomy chłopak o delikatnej urodzie stanął przede mną i wyciągnął swoją dłoń w moim kierunku.
- Jaxon.
- Faye - odpowiedziałam ściskając jego rękę na powitanie. - To moja przyjaciółka Corrie.
- Ślicznotki z was! - skomentował głośno. Zauważyłam, że Justin posyła chłopakowi, który był zdecydowanie najmłodszy z całego towarzystwa wściekłe spojrzenie. Zdziwiło mnie to jacy byli do siebie podobni.
- To mój brat. - wyjaśnił. - Jest frajerem, nie musicie zwracać na niego uwagi.
- Odezwał się! - odparł oburzony trącając Justina w ramię. Zdziwiło mnie jednak to, że skoro są braćmi i są do siebie podobni to dlaczego Jaxon ma czarne włosy? Miały taki dziwny odcień. Gapiłam się na niego jak głupia do momentu, w którym nadeszła nasza kolej by zająć miejsca na ogromnej kolejce.
- Czuję, że dzisiaj umrzemy! - powiedziała Corrie stawiając nogi na metalowej podsadzce. Widziałam jak przez jej twarz przemyka strach, niepewnym krokiem ruszyła w stronę czerwonego siedzenia, a zaraz za nią w podskokach ruszył Ryan. Zdziwiłam się widząc go u jej boku, chyba planował zająć miejsce tuż obok niej. Nie chciałam im przerywać, bo chociaż policzki Corrie płonęły, a usta układały się w nerwowym uśmiechu to wiedziałam, że cieszy ją to wszystko. Poczułam się trochę wystawiona, nie mogłam usiąść obok swojej przyjaciółki, bo zajęła miejsce od wewnętrznej strony. I co teraz? Usiąść po drugiej strony? Sama? Westchnęłam ruszając w ich kierunku, gdy poczułam uścisk na swoim ramieniu, nie był mocny ale sprawił, że od razu się odwróciłam.
- Chodź ze mną. - poprosił najbardziej uwodzicielskim tonem jaki dane było mi słyszeć. Nie wiem czy robił to celowo, czy nie ale to działało. Oczarowana skinęłam głową, a on uśmiechnął się do mnie prowadząc do miejsc znajdujących się z przodu.
Siedziałam już na krzesełku od wewnętrznej strony z głową zadartą do góry patrząc w ciemne niebo zastanawiając się co robię. Wyrządzałam sobie krzywdę, bo przecież po tej zwykłej przejażdżce u jego boku moja nadzieja co do bliższej znajomości z Justinem wzrośnie. Nie tego chcę. Nie chcę być tą żałosną dziewczyną, która płacze w poduszkę czekając, aż chłopak, który jej się podoba w końcu zwróci na nią uwagę. W głośnikach zadźwięczał remix piosenki Starry Eyed****, którą kiedyś męczyłyśmy z Corrie do upadłego co spowodowało, że lekko się uśmiechnęłam.
- Boisz się?
- Co?
- Pytam czy się boisz?
- Powiedzmy, że prawdopodobieństwo, że ogłuchniesz przez mój pisk jest bardzo duże - odpowiedziałam wzdychając ciężko.
- Skoro się boisz to dlaczego tu weszłaś?
- Może chodzi o to, żeby pokonywać swoje słabości i, żeby być odważnym? - wzruszyłam ramionami. Justin chciał coś jeszcze powiedzieć ale mężczyzna kierujący całym sprzętem podał komendę by wszyscy unieśli do góry ręce, a czarne zabezpieczenia wysunęły się niewiadomo skąd. Zacisnęłam na nich swoje palce.
- Fayeee! - usłyszałam krzyk Corrie. - Kocham cię!
Roześmiałam się w głos. To właśnie było wspaniałe w tej dziewczynie - była nieśmiała, cicha, skryta ale w momentach, gdy adrenalina buzowała w jej żyłach była w stanie przenosić góry i miała gdzieś co pomyślą o niej ludzie. Odkrzyknęłam, że też ją kocham ignorując rozbawiony wzrok Justina. Nasze siedzenia podniosły się do góry, a następnie przechyliły się lekko do tyłu. Zaraz zginiemy - pomyślałam uśmiechając się w tragiczny sposób i właśnie wtedy, gdy Ellie Goulding śpiewała refren poczułam na swoich kurczowo zaciśniętych dłoniach rozgrzane palce. Otworzyłam szeroko oczy czując przyjemne ciepło, które rozeszło się po całym moim ciele.
- Ostrzegam, że jakby co fundujesz mi aparat słuchowy skarbie. - powiedział uśmiechając się po raz ostatni. Nie mogłam powstrzymać bijącego serca, nie byłam już nawet pewna czy jest to spowodowane rozrywką, którą sama sobie zapewniłam czy tym, że Justin nazwał mnie skarbem. Podejrzewałam, że mówił tak do wielu dziewczyn ale co ja poradzę, że jego słodkie słowa są pieszczotą dla moich uszu?
Kolejka najpierw wykonała pełny obrót, który był całkowicie spokojny. Nie mam lęku wysokości, więc nie było to dla mnie straszne, ale gdy w pewnym momencie wszystko się zatrzymało, a siedzenie, które zajmowałam zaczęło się swobodnie kołysać nie byłam w stanie powstrzymać pisku przerywanego śmiechem. Zacisnęłam mocno oczy, gdy krzesełko razem ze mną wykonało fikołek, a potem obróciło się tak, że zwisałam do góry nogami patrząc na świat z innej perspektywy niż zwykle. Czułam się tak jakbym miała zaraz wypaść, całym ciałem napierałam na zabezpieczenia i z trudem łapałam oddech, bo przez myśl przeszło mi tylko to, że zaraz naprawdę zginę.
- Niech to się skończy. - jęknęłam, gdy zawiśliśmy na samym szczycie do góry nogami. Czułam jak moje mięśnie błagają o ich rozluźnienie, jak zabezpieczenia wpijają się w moją skórę. To tak strasznie bolało.
Gdy w końcu kolejka się zatrzymała nasze siedzenia opadły niżej, a zabezpieczenia podniosły się do góry poczułam, że moje ręce zdrętwiały. Uda, na których też się opierałam bolały bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
- Faye? - podniosłam głowę.
- Pomożesz mi z tego zejść? - spytałam czując się jak idiotka. - Nie chcę utknąć tu na kolejną rundę.
Justin skinął głową, a następnie jedna z jego dłoni wsunęła się za moje plecy, a druga pod nogi. Moje serce już nawet nie biło, ono dudniło jak szalone, a wysokie ciśnienie niemal zatkało moje uszy! Mój Boże! Justin Bieber niesie mnie na swoich rękach! Trzyma w swoich objęciach, a moja głowa dotyka jego torsu. A może jednak umarłam? Może zabezpieczenia nie wytrzymały, spadłam i nie przeżyłam spotkania twarzą w twarz z betonem, a teraz jestem w raju? Chłopak odstawił mnie na ziemię dopiero po chwili ignorując pytania obcych ludzi, którzy z zatroskaniem pytali czy wszystko ze mną w porządku. Stanęłam na własnych nogach nie podnosząc głowy tylko wolno przesuwając drżącą dłonią po niemal palących rękach.
- Faye! Jeszcze raz! Chodź! - krzyknęła Corrie chcą ustawić się na końcu kolejki. Dzięki Bogu, że nie widziała tego nieco upokarzającego momentu, gdy Justin musiał mnie po prostu znieść z tego wynalazku szatana. Corrie nie dałaby mi po tym spokoju, śmiałaby się ze mnie do końca życia.
- Odpadam, - powiedziałam, - ale ty idź jak chcesz. Poczekam na ciebie.
Blondynka uśmiechnęła się smutno wzdychając ciężko co oznaczało, że nie chce iść sama.
- Ryan, Alex i Jaxon też idą jeszcze raz, - odezwał się Justin, - stoją już w kolejce. Idź do nich.
- Poważnie? - spytała, a jej oczy zrobiły się ogromne.
- Tak, pewnie przepchali się na przód ale jeszcze ich złapiesz.
- Faye?
- Zajmę się Faye. - Nie zdążyłam jeszcze nawet otworzyć ust, gdy Justin się odezwał. Corrie skinęła głową i pobiegła na drugą stronę karuzeli, gdzie znajdowało się wejście. Zdziwiło mnie to, że nagle stała się taka otwarta, normalnie miałaby problem, by pobiec do grupki chłopaków, których tak naprawdę nie znała. Byłam pewna, że to wszystko jest spowodowane adrenaliną, która uderzyłą jej do głowy.
Zostaliśmy sami z Justinem, a ja niemal od razu poczułam się niezręcznie. Odwróciłam zakłopotana wzrok dzięki czemu wypatrzyłam pustą ławkę, do której bez zastanowienia podeszłam i usiadłam wyciągając do przodu ręce. Nie musiałam zbyt długo czekać, a Justin od razu znalazł się przy moim boku. Nie rozumiałam tego, że ludzie postrzegają go jako kogoś strasznego. Nie był taki. Był uprzejmy, kulturalny i może odrobinkę obnosił się ze swoją osobą, ale kto nie robiłby tego na jego miejscu?
- Oh - skomentował krótko, gdy odsłoniłam materiał swojej bluzki. "Oh" było reakcją na zobaczenie formułującego się siniaka. - Skąd to masz?
- Z tego ustrojstwa - odpowiedziałam wskazując na karuzelę, którą dopiero co opuściliśmy.
- To dlatego, że jesteś taka drobna. - powiedział. - Boli? - spytał ostrożnie przykładając palec do miejsca, a następnie przesunął nim obrysowując siniak.
- T-trochę - wybełkotałam. Nie radzę sobie, gdy mnie dotyka, to trochę tak jakby jego palce parzyły, ale w taki przyjemny sposób. Zasłoniłam ramię przygryzając wewnętrzną stronę policzka, który zapłoną ognistym rumieńcem.
- Masz ochotę na watę cukrową? - spytał wstając i wyciągając w moim kierunku rękę. Skinęłam głową w odpowiedzi łapiąc za nią. - Masz takie zimne dłonie. - stwierdził zdziwiony marszcząc brwi do tego stopnia, że niemal się stykały. Zamknął moje małe rączki w swoich wielkich powodując u mnie niemal stan omdlenia, chociaż może trochę przesadziłam z określeniem. To było takie przyjemne, gdy mnie dotykał! Nieśmiało podniosłam na niego wzrok i zamarłam.
- Justin krew ci leci.
 * * *

~ Jak myślicie - co się stało, że Justinowi leci krew? :>
Dziękuję Wam wszystkim za komentarze! Nic tak nie motywuje jak one. W zakładkach po lewej stronie pojawił się zwiastun, ale pewnie będę jeszcze z nim kombinować.
Pół roku od koncertu Justina, szybko zleciało, prawda? A jutro rocznica śmierci Avalanny...
 _________________________________________
* Słowa z piosenki One Direction - What Makes You Beautiful
** Circus Hoppala - tutaj zdjęcie
*** Starry Eyed - piosenka Ellie Goulding.


40 komentarzy:

  1. blog cudowny <3 czekam na następny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogę się doczekać na dalszą części *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo *.* suuper blog,z niecierpliwością czekam na nowy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O mamo, to był najlepszy rozdział! Rozkręcasz się! :D Chcę już kolejny! Chcę wiedzieć, dlaczego Justin krwawił! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa jestem co będzie się działo dalej ;)

    P.S.
    homoseksualistom, a nie homoseksualistą, to była liczba mnoga

    Przepraszam, że cię tak poprawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oh połamiesz nam serca, czuję to.

    OdpowiedzUsuń
  7. JEJKU MASZ TALENT, DZIĘKUJĘ, ŻE TO PISZESZ♥ ILY /@carolineswaggy

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh, kocham to <3 Możesz mnie informować? @ineed_somesleep Z góry dzięki :) Nie wime dlaczego, ale jak przeczytałam "Justin krew ci leci" pomyślałam, że Jus ma okres XDDDDD Tak odwala mi tak troszku. Chcę już następny :3 A jak nie chcesz informować prywatnie, napisz na tt, follownę Cię. Pozderki *:

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny , ogółem cały blog jest wspaniały . Mam takie pytanie kiedy będzie nowy rozdział na tym pierwszym blogu ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże to jest takie cudowne !!!!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. omg, chcę kolejny bo nie wytrzymam sfjsdkvf

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale boskie !! Dziewczyno przez ciebiępe zaraz zwariuje !!! Pisz szybko !!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekam na nn, świetnie piszesz ;))

    OdpowiedzUsuń
  14. nie mam pojęcia co mogło mu się stać :<
    rozdział oczywiście cudowny :)
    Zwiastun też jest niesamowity <33 kocham tą aktorkę, jednak nie pasuje mi zupełnie do Faye, gdyż znam ją jedynie ze Skins, gdzie gra.. no cóż. zupełnie inną rolę..
    Teraz to już zupełnie się do niej upodabniam haha jest directonerką! :D
    Jaxson jest świetny :D Mogłabyś jeszcze napisać mi ile ma tutaj lat? :)
    Asdfhj słodkie słówka Justina mnie zabijają <3 dosłownie
    Czekam na następny :)
    Weny <3
    @_yourkitty

    OdpowiedzUsuń
  15. Krew mu leci chyba przez zmianę ciśnienia - tak sobie myślę... rany, nie jestem Belieber ale ten blog mnie zmienia x)
    @Irydda vel Agasayaa

    OdpowiedzUsuń
  16. wow! fajny blog :) Naprawdę mi się spodobał :) Nie wiem czy dam radę czytac na bieżąco i komentować, ale na pewno będę czytać, bo zapowiada się świetnie :)
    Bardzo mi się podoba wygląd i zwiastun i w ogóle wszystko ;p
    Czekam na kolejny xoxo

    OdpowiedzUsuń
  17. o mój boże, to jest niesamowite <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Super<33 erhasjhrjkahjk *.*

    OdpowiedzUsuń
  19. zdnijdzdfnvdbf chyba nie zdajesz sobie sama sprawy jakie piszesz cudowne opowiadanie! niesamowite <3 http://ordinary-fanfiction.blogspot.com/ tt @ sixteenfour

    OdpowiedzUsuń
  20. uhduihjfdj2fh2jfnj <3 chcemy nowy ! i to szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeju jakie świetne aaaaaaaaah uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Boże..ten blog jest cudowny *_* . Masz talent . Czekam nn. :*

    OdpowiedzUsuń
  23. GENIALNY . Dzis zaczelam czytac . :) Czekam na nastepny . :)

    OdpowiedzUsuń
  24. kamikaze <3 hahaha, boskie

    OdpowiedzUsuń
  25. Genialne<3
    Ten blog jest Zajebisty:-D

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny rozdział!! kocham twojego bloga, masz wielki talent ;*** czekam niecierpliwie na NN ♥

    OdpowiedzUsuń
  27. Dziwne zwykle chłopakom nie starcza krwi na głowę;-)
    O. M. G co ja piszę
    Pozdrowienia i do nexta:**

    OdpowiedzUsuń
  28. Wow mega <3 Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Kiedy nn? ♥ ZAPRASZAM - http://whydidyouchoosemejustin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. Kieedy kolejny? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  31. nie poddawaj się ♥ Proszę. ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  32. KOCHAM ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  33. WOW!!!! WSPANIAŁE <33

    OdpowiedzUsuń
  34. "brzmiałyśmy zapewne jak dwa umierające walenie" lmao XDD
    "Coś ukłuło mnie w klatce piersiowej i chociaż chciałam samej sobie zaprzeczać doskonale wiedziałam, że to zwykła zazdrość. Zazdrość o kogoś kogo tak naprawdę nie znam, ani nawet nie mam na co liczyć z jego strony. Czemu my dziewczyny jesteśmy takie dziwne pod tym względem?" uwielbiam <3
    "Miał być na jakiejś imprezie, a ja miałam być super szczęśliwa starając się o nim nie myśleć." kocham
    "- Hej, - powiedział, na co skinęłam tylko głową, - więc to były wasze plany?
    - Yup - odpowiedziałam zerkając w górę, gdy przeraźliwy pisk dobiegł do moich uszu. - Jak tam impreza?" HAHAHAHA KOCHAM, PIĘKNA RIPOSTA HIHI :3

    "- Kim jest Jaxon? - wtrąciła się Corrie unosząc pytająco brwi. Sama byłam ciekawa. Może to jego chłopak? Byłoby szkoda, gdyby okazało się, że Justin jest gejem. Nie mam nic przeciwko homoseksualistą, ale chyba zakopałabym się pod ziemią gdyby okazało się, że podoba mi się ktoś u kogo moje szanse wynoszą zero procent, tak przynajmniej mam tę jedną tysięczną, prawda?" LMAO UWIELBIAM

    "- Ślicznotki z was! - skomentował głośno. Zauważyłam, że Justin posyła chłopakowi, który był zdecydowanie najmłodszy z całego towarzystwa wściekłe spojrzenie. Zdziwiło mnie to jacy byli do siebie podobni.
    - To mój brat. - wyjaśnił. - Jest frajerem, nie musicie zwracać na niego uwagi. " ZNOWU UWIELBIAM, I ŚMIEJĘ SIĘ GŁOŚNO :D

    "Westchnęłam ruszając w ich kierunku, gdy poczułam uścisk na swoim ramieniu, nie był mocny ale sprawił, że od razu się odwróciłam.
    - Chodź ze mną. - poprosił najbardziej uwodzicielskim tonem jaki dane było mi słyszeć. Nie wiem czy robił to celowo, czy nie ale to działało. Oczarowana skinęłam głową, a on uśmiechnął się do mnie prowadząc do miejsc znajdujących się z przodu." ASDDFGFHGJKHGJFHD UROCZO ;3 HIHI

    "Wyrządzałam sobie krzywdę, bo przecież po tej zwykłej przejażdżce u jego boku moja nadzieja co do bliższej znajomości z Justinem wzrośnie. Nie tego chcę. Nie chcę być tą żałosną dziewczyną, która płacze w poduszkę czekając, aż chłopak, który jej się podoba w końcu zwróci na nią uwagę." KOCHAM <3

    CIĄG DALSZY NASTĄPI, LIMIT CHYBA JEST, BUU :<

    OdpowiedzUsuń
  35. "- Boisz się?
    - Co?
    - Pytam czy się boisz?
    - Powiedzmy, że prawdopodobieństwo, że ogłuchniesz przez mój pisk jest bardzo duże - odpowiedziałam wzdychając ciężko.
    - Skoro się boisz to dlaczego tu weszłaś?
    - Może chodzi o to, żeby pokonywać swoje słabości i, żeby być odważnym? - wzruszyłam ramionami. Justin chciał coś jeszcze powiedzieć ale mężczyzna kierujący całym sprzętem podał komendę by wszyscy unieśli do góry ręce, a czarne zabezpieczenia wysunęły się niewiadomo skąd. Zacisnęłam na nich swoje palce." CUDOWNOSCI, PIEKNY DIALOG <3

    "Zaraz zginiemy - pomyślałam uśmiechając się w tragiczny sposób i właśnie wtedy, gdy Ellie Goulding śpiewała refren poczułam na swoich kurczowo zaciśniętych dłoniach rozgrzane palce. Otworzyłam szeroko oczy czując przyjemne ciepło, które rozeszło się po całym moim ciele.
    - Ostrzegam, że jakby co fundujesz mi aparat słuchowy skarbie. - powiedział uśmiechając się po raz ostatni." JAYE FEELS ASDFGHDFGSDF :D

    "spadłam i nie przeżyłam spotkania twarzą w twarz z betonem, a teraz jestem w raju?" AHAHAHAH I CAN'T XDDD I TEN UROCZY FANGIRL HAHA

    "- Faye! Jeszcze raz! Chodź! - krzyknęła Corrie chcą ustawić się na końcu kolejki." AHAHAH CORRIE WUT HAHAHA

    "- Zajmę się Faye." ASDFGHJKJHGFDSASDFGHJKLJHGFDSDFGHJKJHGFDSDFGHJKJH JAYE FEELS 100 PRO
    "Nie radzę sobie, gdy mnie dotyka, to trochę tak jakby jego palce parzyły, ale w taki przyjemny sposób." k-o-ch-a-m!!!

    Ogromnie podobał mi się ten rozdział, lepszy niż poprzedni, chyba...
    Co chwilę wybuchałam śmiechem, 10/10 za humor w rozdziale ;>
    I opis sytuacji, pięknie Di! Bardzo czytelne, tak napisane, że łatwo sobie wszystko sobie wyobrazić, i za to propsy! Jak widzisz podobały mi się najbardziej te momenty w których były wyrażane emocje, odczucia, więc jakbyś tak dawała więcej opisu emocji, etc byłabym w niebie! <3 Mogę się mylić, nie wiem już, chciałabym po prostu żebyś skupiała się więcej na emocjonalnej stronie, bo ta opisowa jest już cudna! Nie wiem czy rozumiesz o czym mówię, umiem nieźle zagmatwać czasem, no nic, mam nadzieję, że tym razem wyraziłaś się wyraźnie. ;>

    OdpowiedzUsuń
  36. Komentuję jak jakiś gimbus, wybacz. Inaczej chyba nie umiem. Lols

    OdpowiedzUsuń